Niosący uniósł do ust pokaźnych rozmiarów kubek herbaty. Miał nadzieję na chwilę relaksu. Nie zdążył jednak wziąć łyka gorącego napoju.
Drzwi studia skrzypnęły i stanął w nich Bohater, choć jeszcze przed chwilą siedział przy kuchennym stole i coś gryzmolił w zeszycie.
- Napisałem nową piosenkę – oznajmił. – Możemy ją od razu nagrać?
- Możemy – zgodził się Niosący. To, co ostatnio robili, wydawało się zupełnie szalone. Ale tak było dobrze. Tworzyli coś nowego i naprawdę dobrego. Bohater wymyślił sobie płytę-projekt, jakby stworzenie zespołu do jednorazowej produkcji. Nazwał go "Syn hydraulika", bo przecież nim właśnie był. Poświęcił nawet jeden utwór swojemu ojcu. To był eksperyment, a nie część jego kariery. Nikt na tę płytę nie czekał, mogła więc być jakakolwiek, jak płyta debiutantów. Mogła być wspaniała! I mogli nagrywać ją ile chcieli, bez żadnego terminu. Uczucie bezgranicznej wolności świetnie wpływało na wszystkich zatrudnionych przy projekcie, budząc w nich niespożyte pokłady kreatywności.
- Jak się czujesz? – spytała młoda dziennikarka.
- Jest już lepiej – powiedziała powoli. – Dochodzę do siebie – dodała. Pochyliła lekko głowę. Otarła kącik oka czubkiem palca wskazującego. – Ciągle jeszcze się wzruszam, kiedy wracam myślami do tego, co było.
Ale nie chodziło tylko o to, przez co przeszła. Cieszyła się, że żyje. A jednak czuła żal, że nie jest już taka, jak była. Okrągła, spuchnięte od sterydów twarz, która przecież nie była jej prawdziwą twarzą, miała z czasem wrócić do normy. Co do innych spraw, lekarze nie byli już tak optymistyczni. Poruszała się powoli, z wielkim trudem. Podobnie formułowała myśli. Czy jeszcze była sobą? Rzadko o tym myślała, bo i na to brakowało jej siły.
- Dotarła do nas plotka, że pracujesz nad nową płytą? – na szczęście dziennikarka zmieniła temat.
- Tak – odparła. – Wolno mi to idzie, ale już zaczęłam nagrywać. To będzie coś w Języku Ważnej Wyspy.
Żona Niosącego, Muszla, stanęła w drzwiach studia.
- Chodźcie na kolację – powiedziała.
- Dobra, już. Przyszłaś w samą porę, akurat potrzebujemy przerwy – oznajmił Niosący.
Kiedy dotarli do kuchni, a Bohater i Jaśniejący usiedli przy prostym drewnianym stole, Niosący wyciągnął butelkę wina.
- Przyda nam się – oznajmił.
- Ja nie piję – zaprotestował Bohater. – Chciałbym jeszcze nagrać dziś wokal.
- To może tym bardziej powinieneś się napić – zaśmiał się Jaśniejący.
- No – przytaknął Niosący. – Był byś bardziej wyluzowany, to może lepiej by ci szło.
- Bądźcie przez chwilę poważni.
- Ty zawsze tak.
Uwielbiali dogryzać Bohaterowi i się z niego podśmiewać. A on nie wiedzieć czemu to znosił, choć sam, do wielu spraw nie potrafił podejść z mniejszym zadęciem. Nie mógł więc nie budzić śmiechu.
- Musimy skończyć na dziś – oznajmił Bohater, choć nie było jeszcze późno. – Jest za zimno, żebym mógł tu przebywać. A co dopiero pracować.
Faktycznie, siedział w studio w kurtce i rękawiczkach, a jego nos przybrał sinofioletową barwę.
- Tu nie jest zimno – zaprotestował Niosący. – Gdybyś zaczął normalnie jeść, to byś nie marzł.

CZYTASZ
Nie chcesz tego wiedzieć
General FictionDwoje młodych kochających muzykę ludzi marzy o karierze. Czy uda im się ją osiągnąć? I czy ich przyjaźń wytrzyma próbę czasu? Oto opowieść osadzona w fikcyjnym świecie, jednak bardzo podobnym do naszego.