- A ty nie śpisz? – spytała Róża, wchodząc do salonu. Ziewnęła. Musiała dopiero co wstać z łóżka. Miała na sobie koszulę nocną, a jej potargane włosy sterczały na boki.

Uniósł głowę i spojrzał na nią. Nawet w takim stanie była piękna.

- Napisałem piosenkę – oznajmił.


- Skoro już tu jesteśmy, musimy sobie strzelić fotkę – stwierdził Bohater, zatrzymując się przed przejściem dla pieszych. – Przecież to tu Uderzeniowcy zrobili sobie zdjęcie na okładkę „Naszej ulicy".

- Myślisz, że to było dokładnie to przejście? – spytała Jedyna sceptycznie.

- Nie wiem, czy to. Ale tam było ich studio. – Bohater wyciągnął przed siebie rękę. – Chociaż... – zawahał się. – Teraz dobrze nie pamiętam, ale pasy na tamtym zdjęciu wyglądały chyba trochę inaczej.

- To co, idziemy dalej?

Przyjechali do Miasta Mgieł, żeby spróbować pracy z zagranicznymi producentami i nagrać z nimi kilka piosenek. Liczyli, że macherzy z Ważnej Wyspy dodadzą ich utworom modniejszego brzmienia. To było właśnie to, czego według Bohatera im brakowało, żeby przebić się na zachodniej części Pierwszego Kontynentu z „Cudami namiętności". Na płycie za bardzo było słychać, że pochodzi z prowincjonalnego, zapóźnionego kraju. Bohater znów próbował przekonać Jaśniejącego, żeby iść za modą i użyć automatu perkusyjnego. Nie udało się. Urobił za to Dzwoneczek, żeby zorganizowała im możliwość nagrywania za granicą.

A w wolnym czasie mogli jeszcze pozwiedzać miasto. Jedyną i Dzwoneczek interesowały głównie sklepy. Jego takie miejsca, jak to.

- Pasy mogli już sto razy przemalować. – Bohater jakby wcale nie usłyszał pytania Jedynej. Wyciągnął aparat i podał go Dzwoneczkowi. – Zrobisz nam zdjęcie?

- Pewnie.

- To idziemy. Jak Uderzeniowcy. Jedyna, ty przodem.

W czasach Momentu Chwały zrobił sobie z chłopcami z zespołu zdjęcia jak przechodzą przez pasy, jeden za drugim, jak Uderzeniowcy na pamiętnej okładce. Ale to było u nich w domu w Małym Portowym Mieście, a teraz był dokładnie tam, gdzie oni przed laty.


- Wyjątkowy będzie musiał trochę poleżeć w szpitalu – poinformował Bohatera Jaśniejący.

Wyjątkowy był współproducentem ich pierwszego krążka, zajmował się całą sprawą od strony technicznej. W Mieście Mgieł zarejestrowali tylko parę utworów. Jakoś wcale nie brzmiały lepiej, choć przecież powinny. Nad resztą materiału postanowili więc pracować z tą samą ekipą, co wcześniej. Przynajmniej już się znali.

- Złamał nogę, trochę czasu minie, zanim do nas wróci. On zaproponował, żebyśmy zatrudnili Zręcznego Głośnego. Koleś jest naprawdę dobry. A ty przecież go znasz.

- No właśnie. – Bohater potarł palcami brodę.

- Masz coś przeciwko?

Oczywiście, że mam! – chciał krzyknąć. To przez niego rozpadł się Moment Chwały! To przez niego znalazłem się na dnie! Jednak od chwili, kiedy ich drogi się rozeszły, minęło dużo czasu. Jego gniew ostygł. Był nawet w stanie zadać sobie pytanie – czy to przypadkiem nie ja jestem wszystkiemu winien? Może zaniedbywałem zespół? Może nie przyłożyłem się do realizacji naszej ostatniej wspólnej płyty?

- W sumie nie – powiedział z pewnym ociąganiem. – Nie wiem tylko, czy on nie będzie miał czegoś przeciwko.

Jaśniejący o nic nie zapytał. Czekał, co powie Bohater.

Nie chcesz tego wiedziećWhere stories live. Discover now