# 24 Dobry dzień

35 3 3
                                    

Syriusz

Gdy Anne weszła do środka zmieniłem się w człowieka i wróciłem  do dormitorium. Chłopaki już powstawali i kręcili się po pokoju.

- Gdzie żeś był?- zapytał zdenerwowany Lupin

-Na spacerku- odpowiedziałem zdziwiony

-Wiesz jak nas przestraszyłeś?

-sorry- odrzekłem i poszedłem do łazienki.

-Zapomniał- usłyszałem głosy chłopaków zza drzwi

- zapomniał i to jest bardzo niepokojące. Może coś się stało?

-ostatnio jest jakiś dziwny

-zbyt cichy

-dokładnie

-Straciliśmy go

Zastanawiałem się czy jest tak naprawdę. Dużo się dziś dowiedziałem. Anne mnie nie nienawidziła, tylko myślała że robię to dla jakiegoś zakładu. I to ma jakiś sens. Czyli mam u niej szanse. Przyglądałem się swojemu odbiciu w lustrze i się uśmiechnąłem najszerzej jak tylko mogłem.

-Wyglądam przystojnie- podarowałem komplement samemu sobie.-dziś będzie cudowny dzień
I z takim nastawieniem wyszedłem do przyjaciół.

- Robimy jakiś żart!!!!- wykrzyczałem na cały głos

-Co?- zdziwił się Remus

-Dawno niczego nie robiliśmy. Dziś zaczynamy nadrabianie

-Co cię tak nagle natchnęło?- spytał Potter

-Piękny dzień- zachwyciłem się i ruszyłem w stronę szafki z całymi zapasami i pomysłami na kawały.- Może farbujemy włosy każdemu domowi?- zaproponowałem

- Na obiedzie teraz nie ma czasu chodźcie na śniadanie, bo nie zdążymy- zarządził Lupin

- To chodźmy- z wspaniałym humorem opuściłem dormitorium kierując się do WS

James

- Z nim jest coś nie tak- odrzekłem

- zachowuje się jakby właśnie wyznał miłość Mikelson, a ona to odwzajemnia. Co jest nie realne- powiedział Remi

-Ale cos się stało. Na tyle ważnego że zapomniał o swoich urodzinach- oznajmiła Cara

Syriusz

Weszliśmy do WS uśmiechnięci, wiedząc, że na obiedzie powrócimy z żartami. Rozglądałam się po sali lecz nie zauważyłem jeszcze nikogo z grupy Ślizgonów. Usiadłem razem z hucwotami przy stole Gryffindoru, ignorując cały świat. Od czasu do czasu czułem na sobie wścibskie spojrzenia. Nie myślałem nad tym za dużo, tylko śmiałem się z przyjaciółmi.

Po skończonym posiłku udaliśmy się na eliksiry. Zauważyłem Anne, która szła w naszą stronę, wyglądała cudownie jak zawsze. Lecz nie zacząłem żadnym tekstem by dalej nie myślała że to zakład. Podeszła do mnie z miłym uśmiechem.

-Wszystkiego najlepszego, Black- zaczęła w dobrym humorze- Dużo szczęścia czy czegoś tam. A to taki mały prezent ode mnie- powiedziała i podała mi małą torebeczkę.

Zawiesiłem się na chwilę.

-Dzisiaj jest 3 listopada?- zdziwiłem się

-zapomniałeś o swoich urodzinach?- spytała niedowierzając

-Nie żartujesz teraz?- zapytałem- Jest dziś 3 listopada? Nie dajesz mi prezentu na jakiś dzień debila czy coś?

-To dobry pomysł dzięki, ale nie. Nie żartuje dziś są twoje urodziny. - uśmiechnęła się

Hogwart i Inna Historia | huncwoci |Where stories live. Discover now