#20 Nowy

41 4 2
                                    

Anne

Po wyjściu z pociągu razem z chłopakami wsiedliśmy do ostatniego wolnego powozu, który miał nas dowieść do Hogwartu. Pierwszaki płynęły łódkami, lecz od 2 roku dojeżdżamy do szkoły powozami które ciągną Testrale. Zwierzęta widzialne są tylko dla tych ,którzy widzieli kogoś śmierć. Z naszej grupy tylko ja i Mattheo je widzieliśmy. Ja widziałam wiele śmierci z wiadomej przyczyny, a Mattheo widział jedynie jedną jak Voldi zabił jakiegoś mugolaka przy nim , wtedy uciekł do mnie. Gdy już rozsiedliśmy w powodzie zauważyłam że on jest ośmioosobowy, czyli jakiś 4 uczniów jeszcze się do nas przysiądzie. Miejsca w powozach były wyliczone by idealnie starczyło dla każdego.

-Jeszcze 4 osoby się do nas dosiądą- odrzekłam wyciągają następną lektur, ty razem mugolską o 2 wojnie światowej ze strony ameryki.

-Czemu?- spytał zdziwiony Nott

-Bo przedział jest ośmioosobowy, a miejsc jest idealnie by każdy jakieś miał, więc podsumowując moje słowa. Jeszcze 4 osoby tu przyjdą. I miejmy nadzieje że jacyś normalni- odpowiedziałam Theodorowi i zanurzyłam się w lekturze.

 Czekaliśmy jeszcze w powozie około 5 min, cała reszta już pojechała, ale my czekamy. Nagle do naszego powozu wpadli...huncwoci. No gorzej być nie mogło. Cali uśmiechnięci i zadowoleni, rozsiedli się nas nie zauważając głośno się przy tym śmiejąc. Za głośno. Wzrok moich przyjaciół od razu spoczął na mnie. Wiedzieli że za nimi nie przepadam. Telepatycznie poprosiłam ich by któryś podał mi plecak. Po chwili dostała odpowiedź przez rzucenie mojego plecaka od Riddla. Tak patrząc na moich przyjaciół widziałam tylko zaniepokojenie połączone z ciekawością. Zaczęłam szukać w plecaku potrzebnego mi przedmiotu. Zerknęłam jeszcze szybko na gryffonów czy już nas zauważyli, lecz oni dalej w najlepsze rozmawiali i śmieli się głośno. Za głośno. Gdy wreszcie z plecaka wyciągnęła poszukiwaną rzecz , który okazał się mój ulubiony sztylet. Idealnie wyważony, idealnie leży w ręce i idealnie się nim rzuca. Po prostu IDEALNY. Postanowiłam że jeszcze im dam szanse na uspokojenie się.

-Możecie być ciszej?- zapytałam normalny głosem, lecz oni go nie słysząc śmiali się i darli.

 Popatrzyłam na przyjaciół z zażenowaniem. Dobra koniec dobrego. Rzuciłam sztyletem pomiędzy głowę Pottera i Blacka. Wbił się w ścianę za nimi. Oczywiście celowo nie trafił w nich. Huncwoci zareagowali natychmiastowo. Starszy Black i Potter odskoczyli od ściany tak samo jak Cara i Remus, a następnie zaczęli się rozglądać po powozie. Teraz nas zauważyli.

-Dziękuje że uszanowaliście nasze prośby byście byli ciszej- powiedziałam poważny głosem i wstałam z siedzenia kierując się po mój sztylet. Przerażeni Gryffoni odsunęli się by zrobić mi miejsce do przejścia lecz cały czas to się na mnie gapi to na moich chłopków, którzy jak gdyby nic rozmawiali ze sobą, a Regulus czytał książkę . Z ignorowali gryffonów, którzy byli bardzo przerażeni. Gdzie się podziała ich Gryfonska odwaga? Słabiaki

Wyciągnęłam sztylet z ściany pozostawiając na niej małe rozcięcie. Podrzuciłam go od góry by złapać do za ostrze lecz żeby się nie przeciąć i wrzuciłam go do plecaka. Następnie spokojnie usiadłam na wcześniejszym miejscu i wyciągnęłam wcześniej przerwaną lekturę. Przez cały czas czułam na sobie wzrok Gryffonów,  lecz się ty nie przejęłam tylko czytałam dalej o 2 wojnie światowej w Ameryce.


Syriusz

Gdy weszliśmy do powozu śmiejąc się cały czas i przekrzykiwaliśmy nie zwracając uwagi  na otoczenie. i źle zrobiliśmy . Właśnie głośno gadałem z Jamesem ,gdy obok naszych twarzy przeleciał sztylet i wbił się w ścianę za nami, dosłownie 10cm od nas. Przerażeni odskoczyliśmy od siebie i rozejrzeliśmy się po powozie. Okazało się że były w nim jeszcze  osoby, a w tym Anne Mikelson i mój brat. Jak zawsze z pozostałą dwójką ślizgonów: Riddlem i Nottem. Razem z Carą, Remusem i Jamesem przerażeni staliśmy na przeciwko nich , dosłownie nie wiedząc co się właśnie stało. Lecz ślizgoni w ogóle nie zwrócili na to uwagi . Regulus czytał jakąś książkę nie odwracając od niej wzroku, Riddle i Nott rozmawiali ze sobą dużo przy tym gestykulując, a Anne miała otwartą książkę na kolanach i patrzyła się na nas z złością.

-Dziękuje że uszanowaliście nasze prośby byście byli ciszej- powiedziała zła i wstała z siedzenia kierując się w naszą stronę. My byliśmy na tyle przerażeni że tylko się odsunęliśmy z jej drogi. Ona tylko wyciągnęła sztylet ze ściany jednym zwinnym ruchem, podrzuciła go i wrzuciła go do plecaka wracając na swoje miejsce. Otworzyła książkę ignorując nasze zdziwione spojrzenia i zaczęła ją czytać. Szczerze to było straszne. Do końca przejazdu siedzieliśmy jak na szpilkach a ślizgoni normalnie rozmawiając jakby nic się nie stało, albo jakby to było normalne.


Anne

-A jakby co dzisiaj dołączy do nas mój stary znajomy- odparł nagle Mattheo. Spojrzałam na niego jak na największego wroga. Serio myśli że przyjdzie sobie jakiś chłopak tak po prostu będzie w naszej grupie?

-Nie ma szans- odrzekłam bez zastanowienia- Może sobie być twoim znajomym  ale nie będzie w naszej paczce. Na pewno nie

-Anne. Proszę cię nawet go nie poznałaś.

-Matt proszę cię- powiedziałam znudzona

-Będzie z nami w pokoju- wyznał szybko Riddle. Na co nie odpowiedziałam tylko na niego popatrzyłam morderczym wzroki, ten się aż wzdrygnął ze strachu- Jest mądry i umie się dobrze bić- dodał

-Już lepiej ale i tak muszę go dobrze poznać- odrzekłam 

-Tylko go nie przestrasz na początku- poprosił

-Nic nie obiecuje- i powróciłam do lektury


Syriusz

-Już nie lubię tego nowego- powiedziałem do Jamesa cicho

-Ale już wiesz że lubi mądrych i dobrze bijących się chłopaków- odpowiedział tak samo cicho

-Umiem się bić- przyznałem urażony

-Nie umiesz Łapa- powiedział ze śmiechem Rogacz- nie umiesz.

 -Dzięki

- Nie ma za co

Jechaliśmy jeszcze 10 min. Po czym poszliśmy do WS i czekaliśmy na przydział pierwszorocznych. Po chwili weszła McGonagall, a za nią masa 11-stolatków, rozglądających się na wszystkie strony. Pamiętam jak 4 lata temu ja się tak rozglądałem. Co za czasy. W tym roku  do Gryffindoru dołączyło 15 uczniów, do Huffelpuhu 12 do Rawenclaw 16 a do Slytheriunu 21. Czyli będzie najwięcej młodych ślizgonów. Popatrzyłam na stół Węzy, większość uczniów była zadowolona z tak dużej ilości pierwszorocznych, lecz nie Mikelson, koło której siedzieli pierwszo roczni. Cały czas próbowali się od niej czegoś dowiedzieć. Widać po niej było że jeszcze chwila i nie wytrzyma.

-W tym roku dołączy do nas nowy uczeń. na 4 rok....- powiedział Dumbledoore. Czyli zaraz zobaczymy tego znajomego Riddla, który będzie przyjaźnił się z Anne. Nie jestem zazdrosny. Nie jestem. Nie . Mhm- Lorenzo Berkshire

Do sali wszedł wysoki brunet z lokami i ciemnymi oczami. Uszę przyznać z bólem serca że nie jest brzydki. Co pogarsza sprawę. Oby nie trafił do Slytherinu. Nowy rozglądał się po sali podobnie jak pierwszo roczni Doszedł do Mc Sztywnej i usiadł na krześle. Profesorka nałożyła na niego tiarę przydziału.

Oby nie Slytherin. Oby nie Slytherin. Oby ni Slytherin. Oby nie Sly..

-...Slytherin- krzyknęła tiara.

Nie lubię jej.

Chłopak pokierował się do stołu Ślizgonów z uśmiechem. Już mnie wkurza. Chciał usiąść koło Matthea, lecz Anne coś do niego powiedziała i siadł koło niej.

-Nie lubię tego nowego typa- powiedziałem do przyjaciół

-Przystojny jest- odrzekła Caroline patrząc na Lorenzo maślanymi oczami, jak większość uczennic płci pięknej w tym momencie

-Cara!- uderzyłem ją lekko w ramię

-No co musisz przyznać mi racje. No popatrz na niego- powiedziała i wskazała głową na chłopaka, który rozmawiał z Anne a ona się ........Uśmiecha?!?

-Czy ona się uśmiecha?- odrzekłem nie dowierzając własnym oczom.- Do mnie nawet nie chciała się odezwać, a ten tylko przyszedł i już z nią rozmawia

-Współczuje.- powiedział James do nie smutno

-------------------------------------------------------------------------------------------

Sorry, ale ostatnio weny mi brak. Więc rozdziały będą rzadziej.


Hogwart i Inna Historia | huncwoci |Where stories live. Discover now