2.12. piękno snu nocy letniej: część druga.

225 18 1
                                    

ISTNIAŁY WYJĄTKOWE NOCE

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.







ISTNIAŁY WYJĄTKOWE NOCE. Noce godne zapamiętania. Noce, podczas których emocje sięgały zenitu, a nawet najbardziej rozsądny człowiek dawał ponieść się adrenalinie i pozwalał, aby pochłonęły go skryte pragnienia duszy.

Czym był rozsądek w obliczu namiętności? Czym był rozum, gdy w grę wchodziły uczucia. Czym był, gdy docierał do nas głos serca? Wszystko stawało się niczym w obliczu prawdy uczuć. Dziecięcej miłości przerwanej przez niezrozumienie i błąd.

— Jeśli Lyra wpadłaby w łapska Cole'a... Zrobiłby jej krzywdę? — zapytała zmartwiona Astraea.

— Zabroniłem mu krzywdzić ciebie, bądź twoją przyjaciółkę — zapewnił Aemond.

Skinęła głową i spostrzegła nieopodal tłumy ludzi.

— Chodźmy — chwyciła go za rękę. — Już się zaczęło. Pośpieszmy się.

Przecisnęła się przez tłumy ludzi, znajdując sobie dobre miejsce. Na scenie leżał młody mężczyzna w na wpół rozpiętej koszuli. Na głowie miał perukę białych włosów. Nieco posklejaną i z wyrwanymi w niektórych miejscach kosmykami.

— Ah! Nalej mi, dziewko, więcej alkoholu! Moja pusta głowa nie zdzierży, że sprzed nosa koronę zwinęła mi starsza siostra! — zalał się łzami ten, który odgrywał rolę Aegona. Uszczypnął dziewczynę z winem w pośladek, a ta pisnęła, ciskając w jego głowę dzban z winem.

— I prawdziwemu Aegonowi nieraz, by się należało... — mruknęła kąśliwie Astraea, zerknąwszy na Aemonda, a on nie zaprzeczył, wiedząc dobrze, że jego brat do najpoczciwszych wobec kobiet nie należał.

Sceptycyzm Aemonda wobec rozrywki, jaką nosiło za sobą, to przedstawienie był widoczny, odkąd tylko Astraea zabrała go na plac. Jednak Astraea miała ostateczność w podejmowaniu decyzji. Wyśmiewanie Aegona i Aemonda na deskach teatru widocznie nie podobało się Aemondowi. W końcu to on był Aemondem. To najwidoczniej jeszcze nie czas, by mógł śmiać się z samego siebie.

— Chciałbyś, żeby śmiali się z chłopców? Wtedy, byś się weselił? — uniosła brwi, wyczekując odpowiedzi bądź znaczącego wyrazu twarzy.

— Nie. Wtedy ty byłabyś zła.

— Nie bardzo — pokręciła głową i westchnęła. W głosie ukryty miała smutek. — Żadne z nich tak naprawdę nic o nas nie wie. Jesteśmy tylko panami i damami na zamku. Rządzimy nimi i depczemy po nich. Będą się z nas śmiać, bo cóż innego im pozostało?

Rozległy się oklaski. Astraea i Aemond zwrócili wzrok w kierunku sceny. Tym razem pojawił się aktor z opaską na oku i dłuższymi włosami już na pierwszy rzut oka przypominając Aemonda. Prawdziwy książę spiął się, co Astraea czuła, trzymając go za rękę. Ścisnęła ją.

— Nie dość, że straciłem oko z ręki synów tej dziewki, to jeszcze prędzej jej do tronu, niż mi!

— Bracie! — wykrzykiwał aktor odgrywający rolę Aegona. Trzymał w łapie kielich z winem. Ten rozlewał się, bo mężczyzna trząsł nim na wszelkie strony, udając pijanego.

CRIMSON ASHES || house of the dragon Where stories live. Discover now