2.01. córka wiedźmy.

502 45 2
                                    





rzecz o księżniczce próbującej utrzymać swój loswe własnych dłoniach

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.




rzecz o księżniczce
próbującej utrzymać swój los
we własnych dłoniach.





W CZERWONEJ TWIERDZY, zamku gdzie mieszkał stary król, a wraz z nim jego pani żona; królowa, książęta i księżniczki, zarówno te młodsze oraz te nieco starsze.

Następczynie, dziedzice, a także ci którzy pragnęli te tytuły posiadać chybili na siebie niepochlebnymi spojrzeniami.

Wśród nich żyli także ci odstający od reguły.

Starali się nie popadać w tą samą, przerażającą paranoję nienawiści i nieufności.

Próbowali nie dać się jej zwieść, choć byli tylko dorastającymi dziećmi.

Dziećmi podatnymi na słowa dorosłych, pomimo swoich prób bycia ponad to.

Książę często zakradał się do miejsca przechowywania smoków, a potem musiał słuchać rugających go słów matki. Zmartwiona kobieta podejmowała próby dotarcia do niego, ochronić syna przed wszystkim i wszystkimi.

Nim niebo zakryły czarne chmury, przeprowadził on z matką pewną rozmowę. Jedną z wielu, lecz jak się okazuje dość szczególną dla późniejszych wydarzeń. 

— Masz skończyć chodzić do tego miejsca samopas, mówiłam ci to już tak wiele razy, jak możesz tak ryzykować?!

Królowa nie była Targaryenem. Nie miała w sobie krwi smoka i nie rozumiała, jak to jest być jedynym, który jeszcze żadnego nie posiadał. Dlatego jej syn nie lubił z nią o tym rozmawiać, choć kochał swoją matkę.

— Byłem z Astraeą — odparł chłopiec.

— Astraea... — westchnęła z pewnego rodzaju niezadowoleniem. — Od kiedy spędzacie razem czas? Wcześniej nawet z nią nie rozmawiałeś, Aemond.

— Ona mnie rozumie — przekonywał książę.

Królowa zdawała się niezadowolona. Cóż, tak właściwie było. Czuła niezadowolenie i obawę o syna, którego losy splątałyby się z roztrzepaną sierotą niosącą tytuł księżniczki. 

Na tej rozmowie się nie skończyło. Niedługo potem nadeszła kolejna.

— Zobaczysz, że kiedy nadejdzie taka chwila ona wybierze ich, Jacaerysa i Lucerysa Velryonów! — podkreśliła zdeterminowana kobieta. — Nie ciebie, twojego brata, czy siostrę. Musisz to zrozumieć.

— Astraea bardzo kocha Heleanę — przypomniał Aemond. — Troszczy się o nią, słucha jej opowieści. O mnie także.

— To prawda, ale ich kocha bardziej i zawsze tak będzie — oznajmiła stanowczo, nieprzejednana królowa. — To Rhaenyra ją wychowała, nie przyłożyłam do tego ręki, choć próbowałam. Zrozum, lojalność względem niej i krwi z jej krwi zawsze będzie dla Astraei ważniejsza od was. Od ciebie. Dlatego Aemond nie daj się zwieść tej małej dziewczynce i ułudzie przywiązania.

CRIMSON ASHES || house of the dragon Where stories live. Discover now