1.14. pęknięcie.

455 39 5
                                    








NIEMALŻE ZJADAŁY JĄ NERWY.  Jednocześnie była podekscytowana na wieść, że król w towarzystwie namiestnika zamierzał obejrzeć dzisiejszy trening swych synów i wnuków. Viserys przybył tu dla chłopców, a Astraea wiedziała, że stanowiła jedynie dodatek. Niewielu traktowało poważnie jej poczynania. W końcu nie zbyt było możliwym, aby w przyszłości została pasowana na rycerza. Na całe szczęście miała ser Aillarda, który spisywał się świetnie jako nauczyciel.

Zanim król, ser Criston, a także reszta przyszli Astraea grała z Lukem w łapki, próbując jakoś stracić czas na zwykłej dziecięcej zabawie.

— Wygrałam! — powiedziała radośnie podskakując.

— Jak zwykle — nachmurzył się Lucerys. — Zawsze wygrywasz w tę grę.

Astraea starała się go pocieszyć.

— Następnym razem ty wygrasz.

Pomachała królowi, a ten odwzajemnił jej gest. Namiestnik skinął niewyraźnie głową. Lubiła Lyonela Stronga. Odniosła wrażenie, że to właśnie po nim ser Harwin odziedziczył swoje najlepsze cechy. Nie chciała wiedzieć po kim poszedł jego młodszy przerażający brat.

— Kolana luźno — mówił Cole, zwracając się do Aemonda.

Astraea zerknęła na nich, zastanawiając się, czy król zwróci w ogóle uwagę na jego zachowanie. Jednak jeśli po tylu latach nic nie uczyniono, znaczyło to, że raczej nie było szansy, aby zakończyć ignorowanie synów Rhaenyry przez ser Cristone'a.

Niesprawiedliwe, że temu człowiekowi uchodziło wszystko na sucho.

Aemond wyrzucił miecz z rąk Luke'a.

Jego wzrok skierował się ze spojrzeniem Astraei, ale ona nie miała odwagi zrugać go po tamtej sytuacji ze świnią. Dlatego zajęła się sobą. Zresztą od takich spraw był nauczyciel! Nie inne dziecko! Ze złością uderzyła w manekina do ćwiczeń.

Za to Aegon.

Cóż, Aegon tańcował z mieczem, aż zobaczył dwie służące, które szybko przemknęły obok trenujących chłopców. Zapewne wyczuły na sobie natarczywy wzrok księcia. Jedną z nich była Dalia. Astraea wiedziała, że Dalia robiła wszystko byleby nie znajdować się w pobliżu Aegona. Dotychczas nie zdradziła powodu, lecz Astraea starała się jej to ułatwiać. 

— Obrzydliwe — stęknęła pod nosem Astraea.

— Co takiego?

— Nic, ser Aillardzie — odparła, westchnąwszy z irytacji. — Choć mogłabym powiedzieć, że dorastający chłopcy, nie wszyscy, rzecz jasna.

Ser Aillard zaśmiał się po nosem. Astraea wydymała policzki z urazą.

— Wyobraź sobie, że uderzasz mieczem w tego, kto cię irytuje — poradził mężczyzna, mrugając do niej znacząco. Chwycił swój miecz ćwiczebny.

— Aegon! — usłyszała głos ser Cristona i uderzyła po raz pierwszy.

— Wygrałem pojedynek — mówił najstarszy książę. — Przeciwnik wołał o litość.

Astraea spojrzała na niego powątpiewająco, a ser Aillard uderzył ją w palce, aż opuściła drewniane ostrze.

— Co do...?

— Nie odwracaj wzroku od przeciwnika — zagaił. — Nie traktujesz tego poważnie?

Parsknęła.

— Wystraszyłeś mnie, ser — przyznała.

Ser Aillard skłonił przepraszająco głowę.

Astraea przyuważyła ser Harwina i pomachała do niego. Ten zajęty był przyglądaniem się poczynaniom ser Cristona. Astraea wyczuwała kolejną kłótnie, ale miała nadzieję, że zdołają takowej uniknąć. Ser Criston zagonił Aegona i Aemonda do zmierzenia się z nim. Oczywiście pomijając Jace'a i Luke'a. Oni musieli zajmować się sami sobą.

CRIMSON ASHES || house of the dragon Where stories live. Discover now