1.03. ametystowe łuski.

722 47 9
                                    








ASTRAEA TARGARYEN ZAWSZE CZUŁA, że królowa nie darzyła jej zbytnią sympatią, ale równocześnie nie wydawało się, by pałała do niej niechęcią. Mimo że próbowała śledzić jej poczynania, Astraea widziała w tym bardziej wyraz troski, niż chęci nadgorliwej kontroli.

Jakkolwiek by na to nie patrzeć, Astraea była rodziną króla, męża królowej, a Viserys początkowo chciał, by to jego żona zajęła się Astraeą. Sprawy obrały zupełnie inną drogę, ale to nie oznaczało, że zdjęto z królowej pewną odpowiedzialność za księżniczkę.

Gdy Astraea pojawiła się w zamku, Alicent Hightower miała już dwójkę potomstwa i trzecie, które niedawno przyszło na świat. Nie chciała zawracać sobie głowy księżniczką-podrzutkiem — jak nazywali Astreae, co poniektórzy. Łącznie z samą królową.

Wysłała ją więc do mamek i nianiek, ale Astreae wydawała się nie akceptować większości z nich. W końcu zajęła się nią Rheanyra. Opowiadała o starej Valyrii, ich ojczyźnie, uczyła języka valyriańskiego i przytulała ją, kiedy płakała.

Astraea cieszyła się z takiego obrotu sytuacji. Rheanyra była naprawdę dobrą, ciepłą osobą i traktowała ją, jak bliską część swej rodziny.

— Gdzie się podziewałaś? — zapytał Lucerys. Był od niej dużo niższy. Astraea była naprawdę wysoka, jak na swój wiek, ale nadal w pałacu znalazłyby się wyższe od niej dzieci.

— Królowa mnie wezwała — oznajmiła czarnowłosa, zatrzymując przed drzwiami komnaty. — Spotkałam ją na korytarzu, gdy wracałam i zaprosiła mnie do siebie na rozmowę. Więc trochę to zajęło.

— Królowa? Na rozmowę? Masz jakieś kłopoty? Może matka powinna z nią pomówić? — dopytywał starszy brat Luke'a, Jace.

— Nie. Wszystko dobrze. Nasza królowa pozwoliła mi trenować — wyjaśniła Astraea, starając się w ten sposób uspokoić zaniepokojonych chłopców.

— Naprawdę? — zapytał zaskoczony.

— Tak — odparła, kiwając głową. Była podekscytowana, więc zbytnio nie przejmowała się swymi słowami. — Więc ser Criston nie może się już względem tego buntować. Jako przydupas królowej musi być jej całkowicie posłuszny. Zresztą ser Criston sam wykułby sobie mieczem bebechy, gdyby nie mógł usłużyć rozkazom swej królowej.

Parsknięcie za jej plecami sprawiło, że się odwróciła. Wiedziała, iż jej twarz zrobiła się czerwona, została przyłapana na tym, jak wyrażała swoją niegrzeczną opinię na temat ser Cristona. Odetchnęła z ulgą. W końcu ser Harwin tak, jak ona za nim nie przepadał i bez sprzecznie lubił Astraee.

— Tylko mu tego nie powtarzaj, Astraea — poradził mężczyzna.

— Ja nie... — zaczęła. — To czysta prawda, więc nie będę zaprzeczać swym słowom.

— Oczywiście, księżniczko — mrugnął do niej porozumiewawczo. — Ale czasem trzeba się powstrzymać, by nie narobić sobie kłopotów.

Racja. Kłopoty były ostatnim, czego Astraea mogłaby potrzebować. Cała trójka, oprócz ser Harwina weszła do komnat Rhaenyry, gdzie mogli prowadzić swobodną rozmowę.

— Mama będzie miała dziecko — wybełkotał Luke, częstując Astraea ciastkami.

— Wiecie już? — upewniła się Astraea, sięgając po chrupiący poczęstunek. — To świetnie, może się w końcu doczekacie się wymarzonej siostrzyczki.

— Ty jesteś naszą siostrą — stwierdził Jace, a Astraea zarumieniła się na jego słowa i potrząsnęła głową. — Nie potrzebujemy innej.

— Nie gadaj bzdur — zbyła go. — Wcale nie jestem waszą siostrą. Tylko dalszą krewną.

CRIMSON ASHES || house of the dragon Where stories live. Discover now