1.12. cud narodzin.

473 38 3
                                    








— CZY MALEŃSTWO KOPIE? — zapytała Astraea. — Mogę dotknąć twojego brzucha?

— Oczywiście, jest już wystarczająco duże, aby od czasu do czasu przypominać o swoim istnieniu — uśmiechnęła się kobieta i pogłaskał dziewczynkę po zaplecionych w warkocze włosach.

— Czy poród bardzo boli? — zapytała Astraea, delikatnie położywszy dłoń na podbrzuszu srebrnowłosej.

— To zależy — odrzekła Rhaenyra. — Z ogółu jednak łączy się z paskudnym bólem.

Nie chciała jej oszukiwać pięknymi, lukrowanych słodyczą słówkami. Prawda była okrutna, lecz lepiej ją znać, niż się łudzić.

— Chyba nie chcę mieć dzieci — mruknęła Astraea.

— Ja także nie chciałam — wyznała księżniczka Rhaenyra. — Kiedy byłam niewiele starsza od ciebie, ale potem wyszłam za mąż, a moja perspektywa się zmieniła. Nie mówię, że twoja na pewno się zmieni, ale masz jeszcze mnóstwo czasu.

Wymagano od nich wyjścia za mąż i urodzenia dziecka, najlepiej zdrowego syna. Astraea nasłuchała się już od Septy, że niegdyś przyjdzie jej zostać żoną i matką, a wtedy zapomni o tych niepotrzebnych treningach.

— Zapewne i tak nie będę mogła dokonać wyboru — mruknęła z przygnębieniem.

— Postaram się, byś nie musiała podejmować go zbyt szybko — zapewniła Rhaenyra.

Astraea skinęła z wdzięcznością głową.

— O! Ono naprawdę kopnęło! — zachichotała uradowana. — Będzie moim małym ulubieńcem, tylko chciałbym nadać mu imię, mogłabym to zrobić? Gdy już się urodzi?

— Oczywiście — odpowiedziała kobieta.

Astraea przez cały czas włączyła ze sobą, by zacząć pewną rozmowę.

— Dlaczego... Cóż, dlaczego nie poślubiłaś ser Harwina? — zapytała nagle Astraea, patrząc na uszytą przez siebie lalkę. Dość krzywa, niezbyt urodziwa, ale tak ją polubiła, że nie mogła jej odrzucić. Miała białe włosy, a Astraea nazwała ją Daenys. Od Marzycielki.

— Gdy wychodziłam za mąż, sprawy wyglądały na dość skomplikowane — zaczęła tłumaczyć Rhaenyra. Zrobiła krótką pauzę. Zdawała się wtedy przenieść do wspomnień z tamtych czasów — a najlepszym wyjściem był ślub z ser Laenorem, dopiero później coś połączyło mnie z ser Harwinem. Dlaczego teraz o to pytasz?

— Jakiś czas temu, po turnieju Aemond powiedział mi, podczas naszej rozmowy, że chciałby mnie poślubić — wyznała Astraea.

— Aemond? — powtórzyła z lekką konsternacją. — Nie oddam cię mu. Gdybym oddała cię Aemondowi, musiałbym tym samym powierzyć pieczę nad tobą królowej.

Wyglądało na to, że relacje między królową a księżniczką, córką jej męża, nie poprawiły się zbytnio od ostatniego od razu, gdy Astraea się nim znaczniej przyglądała. Najwyraźniej nadal było chłodno i nic się nie zmieniło. Cóż, trochę szkoda, może wtedy sprawy wyglądałyby inaczej, atmosfera byłaby choć trochę lepsza.

— Mogłabym cię zaręczyć z Jace'em — rzekła po chwili — ale czas pokaże, jak to będzie. Ostatecznie decyzja powinna być tylko twoja. Nie martw się, nie czas jeszcze, żeby o tym myśleć.

Z Jace'em? Traktowała go bardziej, jak brata, choć to żadna przeszkoda dla Targaryenów, biorąc pod uwagę ich zwyczaje i tradycje wywodzące się ze Starej Valyrii.

To, że Aegon Zdobywca pojął za żony swe rodzone siostry, nie wywołało takich kontrowersji, jak to, że jego wnuczka Rhaena poślubiła swego brata Aegona Targaryena. Wiara w Siedmiu tego nie akceptowała, ale smoki nie powinny przejmować się ptaszkami.

CRIMSON ASHES || house of the dragon Onde histórias criam vida. Descubra agora