1.10. przychylność damy.

472 45 13
                                    









PRZEMIJAJĄCY CZAS NAJBARDZIEJ zauważalny był w uwydatniającej się ciąży księżniczki Rhaenyry Targaryen.

Trwały przygotowania do turnieju rycerskiego. Skromniejszego, niż można by się spodziewać po królu, lecz nadal obfitującego w bogactwo.

Turnieju z okazji kolejnego roku panowania króla Viserysa Targaryena.

Księżniczka Astraea Targaryen była podekscytowana perspektywą tego wydarzenia i nie mogła się go już doczekać.

W końcu działo się coś innego, niż zwykle, a ona mogła wydostać się z okropnej rutyny, w jaką ostatnimi czasy wpadła.

— Księżniczki nie uczestniczą w turniejach, jako rycerze, zwłaszcza takie młodziutkie dziewczęta, jak ty, moja pani — mówiła Septa.

Kobieta najwyraźniej przysłuchiwała się rozmowie Astraei z Helaeną, w której to dziewczyna dzieliła się swoim małym marzeniem dotyczącej tej kwestii.

— Przecież bywały w historii kobiety dobywające mieczy... — zaczęła Astraea, lecz nie dane jej było dokończyć myśli.

— A po cóż ci walczyć księżniczko? — przerwała rozeźlona. — Czyżbyś szykowała się na wojnę w erze pokoju?

— Przecież to turniej, nie bitwa.

A na stopniach od lat trwają walki — chciała powiedzieć, lecz ugryzła się w język.

— Na turnieju ludzie także mogą zginąć — upomniała srogo Septa.

— Wiem to przecież... — wymamrotała Astraea, czerwieniąc się z irytacji.

— Twoje treningi namieszały ci w głowie, księżniczko — rzekła surowym głosem.

— Nic mi się nie namieszało — powiedziała, naburmuszona. — W ramach zagrożenia będę mogła się obronić.

— Nie ma teraz takie potrzeby, księżniczko — przypomniała kobieta. — Nie musisz się bronić. Gwardia Królewska zrobi to za ciebie, dokładnie po to wybrałaś swego rycerza..

Astraea przewróciła oczami podirytowana. Wybrała ser Aillarda, aby ją uczył, a nie ny być pewną, że to on uratuje jej życie.

Nie zwykła zaakceptować, że musiała na kimś całkowicie polegać.

— Ile ta era będzie trwała? Mamy, co prawda smoki, lecz one nie zawsze są pod ręką.

— Od tego są rycerze, a później będzie mąż.

Znowu to samo. Astraea powoli traciła cierpliwość, ale temat się dla niej nie skończył.

— Co jeśli rycerz posika się ze strachu i ucieknie a ja zostanę sam na sam z przeciwnikiem?

— Rycerze tak nie postępują. Liczy się dla nich honor — podkreśliła Septa.

Przewróciła oczami.

— Dobrze, Septo, a kto niby miałby chronić mego przyszłego męża? — zapytała ze znudzeniem Astraea. — Nie zawsze mógłby być w stanie bronić się sam i jednocześnie dbać o moje bezpieczeństwo. Powinniśmy móc nawzajem się ochraniać.

Na tym dyskusja została zakończona, a raczej z powodu zmiany tematu przez Septę. Astraea jedynie pokręciła głową ze zrezygnowaniem.

Świat nie szedł na rękę takim jak ona. Wolał ugodowe, uprzejme księżniczko, które zawsze posłusznie godziły się ze swym losem i wypełniały narzucone obowiązki.

Czuła wiatr, który mierzwił jej czarne włosy. Starfire buchnął przed siebie chmarą ognia. Astraea zachichotała, lecz ominęła ją, chcąc uniknąć przypadkowego poparzenia. Nie była przecież tak całkiem odporna na ogień, a ryzykować nie miała w zamiarze. Rześkie powietrze wypełniło jej płuca. Zamknęła oczy i pozwoliła nieść się swemu smokowi.

CRIMSON ASHES || house of the dragon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz