~~~~
Siedziałam cicho rozmyślając o tym jak długo już nie jadłam jakiegoś fast fooda, po czym doszedł mnie dźwięk pukania. A tak dokładniej dwóch co oznaczało że pora wdrożyć nasz plan w życie. Lekki stres zalał moje ciało od stóp do głów, jednak gdy otrząsnęłam się z tego okropnego transu, rozpoczęłam liczenie. Aby się lepiej skupić, pomagałam sobie palcami co na początku pomagało, ale później po prostu o tym zapomniałam i dokończyłam siedząc w ciszy.

4:57....4:58....4:59....5:00....

Zerwałam się jakbym conajmniej ducha zobaczyła, po czym trzęsącymi się rękoma sięgnęłam po złoty okrągły kluczyk spod spodu kartki.

Po cichu, lecz zwinnie poradziłam sobie z zamkiem po czym wychyliłam się zza drzwi.

Gdyby teraz tak o tym pomyśleć, to właśnie w tym momencie Nate mógł mnie po prostu wystawić. Sprzedać Tomowi lub jego innym sługusom i przez to wysłać mnie na śmierć już teraz. On? Wywinąłby się z tego i zapewne otrzymałby dobrą podwyżkę. Nic by nie stracił, a dodatkowo pozbyłby się mnie, czyli piątego koła u wozu. Gdy otworzyłam je, mogłam ujrzeć stojących przede mną ochroniarzy z pistoletami i pałkami lub od razu dostać z liścia.

Zdziwił mnie zatem fakt iż...nic takiego się nie wydarzyło, a na pięknie ozdobionym i pachnącym czystością korytarzu, nie zobaczyłam zupełnie nikogo. Dodatkowo wydawało się dosyć cicho. Z cicho i zbyt podejrzanie żeby wszystko poszło tak gładko.

Nie zastanawiając się dłużej zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę pomieszczenia wyznaczonego na mapie. Zajęło mi to dosłownie chwilę, ponieważ na szczęście nie musiałam wchodzić na drugie piętro i znajdowałam się dosyć blisko miejsca spotkania.

Ulżyło mi na sercu gdy dotarłam w prawidłowe miejsce i  ujrzałam czekającego na mnie Nate'a i leżących wokół niego śpiących i pijanych mężczyzn. Chłopak spojrzał się na mnie  nie ukazując przy tym żadnych emocji co nieco mną drgnęło. Ani radości, ani stresu, ani smutku czy też złości. On po prostu stał I czekał chyba aż podejdę bliżej. Przez chwilę zastanawiałam się czy może i On się nie upił, lecz po jego głosie i zapachu utwierdziło mnie to w przekonaniu iż było to błędne stwierdzenie.

-Chodźmy.- Odparł po czym niespodziewanie złapał mnie za rękę I pociągnął za sobą. Nie szarpałam się, ani nie próbowałam nic utrudniać, jedynie starałam się utrzymać mu tempa i grzecznie iść co chyba mu się podobało, ponieważ zmniejszył ucisk na mojej dłoni.

Mijaliśmy wiele pięknych pomieszczeń i aż zrobiło mi się szkoda, że nie miałam okazji obejrzeć tego mieszkania w nieco korzystniejszej sytuacji.

-Za chwilę wyjdziemy po czym udamy się do stojącego już tam czarnego auta z kierowcą, który zawiezie nas daleko stąd.- Rzekł po chwili nie patrząc na mnie.

-Dobrze.- Odpowiedziałam cicho, bo tylko na to pozwalały mi moje ostatki sił.

Chłopak otworzył drzwi wyjściowe po czym zaczęliśmy biec w stronę parkingu gdzie czekał już na nas umówiony samochód. Uśmiechnęłam się szeroko z myślą że to nareszcie koniec głodowania, bicia i mieszkania w tragicznych warunkach.

Podeszliśmy do auta by przywitać się z kierowcą i jak najszybciej stąd odjechać, lecz zamiast tego złapałam się za głowę, a drugą ręką , zasłoniłam twarz. Musiałam oprzeć się o Nate'a by o mało nie zlecieć na ziemię, gdy ujrzałam postrzelonego kierowcę z wypływającą z niego dużą ilością krwi.

Moje nogi w sekundę zamieniły się w watę a oczy zalały łzami. Co..Co do jasnej cholery się tutaj stało!?

Chłopak oszołomiony również przez chwilę nie mógł dojść do siebie po tym co zobaczył. Był załamany i jakby kompletnie nie brał pod uwagę takiej sytuacji. Nie wiedzieliśmy co zrobić. Nasz plan poszedł tak gładko, że aż za gładko i najwyraźniej, nie było nam pisane uciec stąd w spokoju.

-Zawołaj kogoś! Szybko! Trzeba go reanimować!- Szarpnęłam Nate'em lecz on stał jak cegła.
-No Ej!-Krzyknęłam ponownie.
-Emma nie możemy teraz się tym zajmować. Musimy jak najszybciej stąd uciekać, bo inaczej tu zginiemy.- Rzekł i złapał mnie za ramiona, po czym spojrzał prosto w oczy.

-Nie mogę go tak tu zostawić.- Wyszlochałam.

-Nie mamy wyjścia, chyba że chcesz skończyć jak on.- Spojrzałam jeszcze raz na umierającego i westchnęłam.- A teraz uciekajmy stąd, szybko.- Dodał chłopak.

-Ale...-

Strzał z pistoletu rozległ się po całym parkingu. Pocisk najwyraźniej trafił w szybę auta zmarłego już kierowcy, bo natychmiast rozleciała się na kawałki. Wyglądało to dosyć spektakularnie i przypominało rozpadające się puzzle. Jednak od razu otrzeźwiałam wiedząc że to wcale nie był dobry znak.

Pisnęłam i odruchowo teraz ja złapałam się za dłoń Nate'a. On sam zlękł się, jednak wykazał się nie małą rozwagą i opanowaniem gdy ze spokojem uścisnął moją dłoń, szepnął że wszystko będzie dobrze i powoli pociągnął w stronę lasu by się ukryć.

-Masz 5 sekund aby puścić dziewczynę I się odsunąć. W innym przypadku zaraz cię zastrzelę tak samo jak waszego kolegę z auta.- Powiedziała ostrym i wściekłym głosem osoba, która właśnie musiała zajść nas od tyłu i przyłożyłam broń do głowy Nate'a.

==================================



Miłość na widokuWhere stories live. Discover now