- 15 -

1.7K 109 172
                                    

- Liv, wszystko w porządku? - usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos.

- Tak - odparłam, przybierając na twarz sztuczny uśmiech.

- Nie udawaj, mieszkaliśmy razem tyle czasu, że wiem kiedy ściemniasz - odparł osiemnastolatek, opierając się o szafkę za nim - chodzi o to, co mówiła Camille? - spytał, patrząc na mnie z przejęciem.

- Nie wiem - wzruszyłam ramionami - to wszystko zaczyna mnie już przytłaczać, za dużo wokół mnie się dzieje - dodałam, podnosząc wzrok na brata.

- Nie myślałaś, żeby gdzieś wyjechać? - zadał następne pytanie, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Do Miami - odparłam, zakładając kosmyki włosów za ucho.

- O, zajebisty pomysł, nigdy nie byłaś w stanach - oznajmił Hiszpan, uśmiechając się.

- Tak, ale sprawa wygląda tak, że pojechałabym tam do pracy - przybliżyłam mu sytuacje, a z jego twarzy uśmiech zniknął w przeciągu sekundy.

- To już przestaje być taki zajebisty - odparł ze zrezygnowaniem - mogę o coś spytać? - spojrzał na mnie, a ja pomachałam twierdząco głową - dlaczego zareagowałaś tak negatywnie na słowa swojego taty? - dodał, a ja wypuściłam powietrze z ust.

- Obydwoje powiedzieliśmy do siebie za dużo niestosownych zdań ostatnio, wolę go omijać, niż się z nim widywać - wzruszyłam ramionami, a nastolatek przytaknął ruchem głowy.

- Jesteś tu w ogóle szczęśliwsza niż w Barcelonie? - odparł po chwili, a ja ponownie zaniemówiłam.

- Dobre pytanie - westchnęłam, szukając odpowiedzi w głowie - do marca czułam się fantastycznie, jednak teraz jest z dnia na dzień tylko gorzej - dopowiedziałam, spoglądając na swoje paznokcie.

- Nie poddawaj się siostra, jesteś giga silna - położył swoją dłoń powyżej mojego łokcia - zasługujesz na szczęście, które jeszcze z pewnością niedługo do ciebie przyjdzie, tylko musisz pozamykać stare rozdziały - dodał, patrząc na mnie z ogromną troską.

Nasza relacja dużo bardziej opierała się na wspólnym wyzywaniu i dokuczaniu sobie, jednak w takich kryzysowych chwilach jak ta, potrafiliśmy być dla siebie ogromnym wsparciem. Byłam mu wdzięczna, że przyleciał specjalnie dla mnie z Hiszpanii, rzucając tak naprawdę wszystko w jednej sekundzie.

To była wspólna cecha jego i Kyliana.

- Mogę? - w drzwiach stanął Mbappe, przerywając mi tym samym rozmowę z bratem.

- Jak coś to jestem, pamiętaj - powiedział Gavi, pocierając mnie uspokajająco po ręce, po czym wyszedł z łazienki.

- Co jest? - spytał Francuz, który zajął miejsce Pabla.

- Nic - wzruszyłam ramionami chcąc opuścić pomieszczenie, jednak napastnik złapał mnie za rękę, odwracając w swoją stronę.

- Liv, nie utrudniaj tego - rzekł spokojnie, wpatrując się we mnie.

- Dlaczego angażujesz w to wszystkich, skoro to moja sprawa? - spojrzałam pytająco, a Kylian wypuścił nerwowo powietrze z ust.

- Olivia, nie można milczeć w czymś takim - odparł, nadal trzymając mnie za nadgarstek.

- Owszem, można - mruknęłam, spoglądając w lusterko.

- Jeśli potrzebujesz się na kimś wyżyć to proszę bardzo, jestem. Bij, krzycz, rób co tylko chcesz, bylebyś się ode mnie nie odwracała, chce być w tym wszystkim przy tobie, rozumiesz? - oznajmił, a ja czułam zbierające się łzy w kącikach moich oczu.

The same | Kylian MbappeWhere stories live. Discover now