- 11 -

1.4K 106 177
                                    

Dziewiąty marca, godzina siódma. Po wczorajszym, pełnym emocji dniu jestem wyczerpana, ale niestety, praca rządzi się swoimi prawami, więc bez większego zastanowienia ściągnęłam się z łóżka, kierując się od razu w stronę łazienki.

Po powrocie do pokoju nie zamieniłam już z Kylianem ani słowa, bo właściwie nie spaliśmy nawet razem. Wczoraj wieczorem słyszałam jedynie dźwięk telewizora, więc najprawdopodobniej to tam zasnął Francuz. Jego rozpacz po wczorajszym meczu z pewnością nie potrwa długo z tej racji, że już za dwa dni grają kolejny.

Życie z Francuzem po przegranych nie należało do najprostszych, bo całe dnie chodził zirytowany i czepiał się dosłownie do wszystkiego. A to, że butelka źle stoi, albo nie ten koc leży na kanapie. Denerwował mnie w tym czasie niemiłosiernie, ale brałam setki głębszych wdechów i po prostu mu odpuszczałam.

- Olivia, mogę pożyczyć twój samochód? - usłyszałam głos mamy, gdy wyszłam z łazienki.

- Jeśli półtorej godziny cię usatysfakcjonuje to jasne, tylko na dziewiątą muszę być w pracy - odparłam, patrząc na kobietę.

- Muszę zajechać tylko w jedno miejsce, do godzinki wrócę - oznajmiła, zakładając włosy za ucho.

- Tylko jak będziesz na dole to postaraj się być ciszej, Kylian śpi na kanapie - powiedziałam, a Hiszpanka przytaknęła ruchem głowy.

Po krótkiej rozmowie skierowałam się do sypialni, żeby w spokoju móc sobie wybrać stylizacje na dziś, a następnie się pomalować. Mało kiedy o poranku miałam ten pokój wolny, więc dziś stwierdziłam, że wykorzystam to w stu procentach.

***

Ubrana i z pełnym makijażem stałam już w kuchni, zastanawiając się, co właściwie zrobić sobie do jedzenia. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła dnia od szklanki wody z cytryną i kawy, ale to już wie każdy, kto zna mnie chociaż trochę.

Nie chciałam za bardzo hałasować, bo równałoby się to najpewniej z poranną awanturą, której wolałam uniknąć. Jedynym cichym pomysłem jaki wpadł mi do głowy są kanapki, więc po chwili zabrałam się za ich przygotowywanie.

Było już po ósmej, a mojej matki wciąż nie było w domu. W mojej optymistycznej głowie jak zawsze już pojawiały się jakieś scenariusze, jednak stwierdziłam, że poczekam jeszcze piętnaście minut zanim do niej zadzwonię.

Usiadłam przy stole, wpatrując się w widok za oknem. Dom Francuza był idealnie zlokalizowany, ponieważ w oddali było widać główną atrakcje Paryża, czyli oczywiście wieżę eiffla. Wypiłam wszystko co przede mną stało oraz zjadłam dwie kanapki z serem i pomidorem, a białego mercedesa wciąż nie było na podjeździe. Niechętnie sięgnęłam po telefon, wybierając numer do rodzicielki.

- Mamo, za ile będziesz? Ja muszę już jechać do pracy - powiedziałam na jednym wdechu, trzymając telefon przy uchu.

- Olivia, przepraszam, ale są korki, nie wyrobię się. Weź auto Kyliana - odparła, a ja poczułam lekką irytację.

- On ma dzisiaj swoje sprawy do załatwiania, nie mogę ot tak zabrać mu samochodu - mruknęłam, wywracając oczami.

- Przepraszam, nie sądziłam, że tak wyjdzie - powiedziała kobieta, a ja jedynie się rozłączyłam.

Jedyna opcja jaka wpadła do mojej głowy to obudzenie napastnika i poproszenie, żeby mnie dziś zawiózł. Mam nauczkę na przyszłość, aby nikomu nie pożyczać auta przed moimi aktywnościami.

Powolnie skierowałam się do ogromnej, narożnej kanapy, na której leżał Mbappe zawinięty w puchaty, beżowy koc.

- Kylian - nachyliłam się nad nim, lekko szturchając go za rękę - podrzucisz mnie do pracy? - spytałam, widząc jak Francuz się wybudza ze snu.

The same | Kylian MbappeWhere stories live. Discover now