- 12 -

1.3K 108 118
                                    

Z dołu usłyszałam dźwięk dzwonka i pukanie do drzwi, więc najprawdopodobniej Kylian zapomniał kluczy do domu.

- Mamo, otwórz! - wrzasnęłam, siedząc z laptopem przy biurku.

Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, a uderzenia i ich częstotliwość się nasiliły. Nerwowo wypuściłam powietrze z ust, kierując się w stronę schodów, aby zaraz znaleźć się na korytarzu i otworzyć napastnikowi.

- Następnym razem zamiast mnie obrażać to pamiętaj o kluczach - mruknęłam, naciskając na klamkę.

- Obrażać? - do moich uszu doszedł głos, który kompletnie nie należał do Kyliana.

- O kurwa - rzuciłam, patrząc na wysokiego mężczyznę - co ty tu robisz? - zmarszczyłam brwi, nie wpuszczając go do domu.

- Przyjechałem po mamę - wzruszył ramionami, kładąc dłoń na drzwi.

- Wyjdź stąd, dobrze ci radzę - odparłam, patrząc w jego zielone tęczówki.

- Zawołaj matkę - zignorował mnie, zaglądając w głąb domu.

- Nie ma jej - powiedziałam, bo chyba faktycznie jej nie było.

- Olivia, nie pogrywaj ze mną - prychnął Carlos, napierając lekko na drzwi.

- Proszę cię, odejdź stąd. Nienawidzę cię, ale nie chcę robić ci problemów ze względu na Pabla - oznajmiłam, trzymając kurczowo klamkę.

- Nie rozśmieszaj mnie - wywrócił oczami, a ja kompletnie nie wiedziałam co robić - otwieraj, albo zaraz sam sobie otworze - dodał z irytacją w głosie.

Nie miałam pod ręką telefonu, żeby skontaktować się z Kylianem, policją albo kimkolwiek. Krzyczeć o pomoc też nie zacznę, bo potem będzie mnóstwo artykułów w gazetach, a ja i Mbappe nie opędzimy się od dziennikarzy. Ale do domu też go nie wpuszczę, nie mam zielonego pojęcia, jakie zamiary ma mężczyzna. Próbowałam zachować spokój i zgrywać pozory, że kompletnie nie jest w stanie mnie przestraszyć, ale samej siebie nie oszukam.

- Carlos, szkodzisz sam sobie - spojrzałam na mężczyznę, który miał na twarzy sarkastyczny uśmiech.

Cały czas próbowałam zachować odpowiedni ton głosu, nie za spokojny, ale też nie za nerwowy, bo ta sytuacja może zakończyć się różnie.

Po chwili jednak mężczyzna złapał drugą ręką za drzwi, ciągnąc je w swoją stronę. Poczułam jedynie, jak klamka wyślizguje mi się z dłoni, robiąc na niej ranę.

- Gdzie jest matka - warknął, szarpiąc mnie za nadgarstek.

- Puszczaj mnie! - wrzasnęłam, czując jak w oczach zbierają mi się łzy.

Bałam się i to okropnie. Przemoc od zawsze była czymś, co przerażało mnie najbardziej na świecie. Nigdy w życiu nikt mnie nie uderzył, ale nieraz było blisko. Jako głupia szesnastolatka tkwiłam w rocznym związku z chłopakiem, który nie widział świata poza narkotykami. Nieraz byłam popychana, szarpana czy wyzywana, ale nigdy nie doszło do pobicia.

- Baw się dalej w swoją grę, proszę bardzo - zaśmiał się, wzmacniając uścisk - chodź, może razem jej poszukamy w takim razie? - spojrzał na mnie, ciągnąc w głąb domu.

- Carlos, proszę cię - wychrypiałam, próbując zdjąć jego palce z mojego nadgarstka.

- Przyznaj się, to ty kazałaś wnieść jej pozew o rozwód? - zatrzymał się, kładąc drugą rękę powyżej mojego łokcia.

The same | Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz