25

1K 85 11
                                    

Następnego dnia zostałam obudzona przez mojego bliźniaka. Spojrzałam na niego zdezorientowana, bo to zawsze ja wstawałam pierwsza.

-Syriusz? Od kiedy wstajesz tak wcześnie?- zapytałam, przecierając twarz rękoma.

-Wcześnie? Cassie, dochodzi dziesiąta- odpowiedział, wskazując na zegarek.

-Co? Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak długo spałam. Muszę się zbierać do Dziurawego Kotła.- Wstałam z łóżka i podeszłam do torby, aby wyciągnąć z niej świeże ubrania.

-Zanim pojedziesz, na dole czeka śniadanie. Państwo Potter wyszli do pracy dwie godziny temu- oznajmił i wyszedł z pokoju.

Przebrałam się i poszłam do łazienki, aby się ogarnąć. Przekroczyłam próg pomieszczenia i spojrzałam w lustro. Musiałam przyznać sama przed sobą, że bardzo nie chciało mi się wracać do pracy.

Nie spodziewałam się, że tak dobrze będzie mi w towarzystwie Pottera i mojego brata. Sprawili, że święta nabrały trochę więcej barw. Poczułam ciepło rodzinne pierwszy raz w życiu.

Przemyłam twarz wodą i wykonałam moją poranną rutynę, a następnie otworzyłam drzwi łazienki. Usłyszałam cichy jęk, więc wyjrzałam przez futrynę.

-Potter? Co robiłeś pod drzwiami?- zapytałam, zakładając ręce na piersi.

-To nie tak- powiedział szybko, masując obolałą głowę.

-A jak?- Stanęłam przed nim, unosząc brew.

-Akurat przechodziłem korytarzem i chciałem zapukać, żeby się upewnić, czy wszystko dobrze- odpowiedział, patrząc na mnie przepraszająco.

-Niech ci będzie, Potter- mruknęłam, unosząc lekko kącik ust.

-Wracamy do etapu mówienia sobie po nazwisku, Black?- Oparł rękę o ścianę i patrzył na mnie z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem.

-Musisz sobie zasłużyć na lepsze traktowanie.- Mrugnęłam do niego jednym okiem, a następnie udałam się do mojego tymczasowego pokoju, aby spakować torbę.- Patrz wyżej, bo zaczynasz się ślinić- powiedziałam, gdy przyłapałam okularnika na bardzo dokładnym skanowaniu moich pośladków.

-Mogłaś nie ubierać takiej spódniczki. Jestem prostym facetem.- Uśmiechnął się zadziornie, nie zauważając futryny, od której odbił się z impetem.

-Masz za swoje.- Prychnęłam pod nosem, podnosząc spakowaną już torbę.

-Udawajmy, że to się nie stało- mruknął cicho, podchodząc do mnie bardzo blisko.

Zmusił mnie do oparcia się o ścianę i wsadził kolano pomiędzy moje nogi, abym nie miała możliwości ucieczki.

-Musisz wyjeżdżać? Możesz tutaj zostać do końca przerwy świątecznej i normalnie pracować, jeśli tak ci na tym zależy- powiedział, przysuwając twarz na niebezpiecznie bliską odległość.

Myślał, że mnie onieśmieli, ale zapomniał, że to moja rola. Spojrzałam delikatnie w górę i uśmiechnęłam się flirciarsko.

-Aż tak bardzo tego chcesz?- zapytałam, przybliżając swoje usta do jego policzka.

Poczułam jego szybki oddech na mojej skórze. Wiedziałam, że doprowadzam go do szaleństwa.

-Nawet nie wiesz jak bardzo- wyszeptał, łapiąc mnie delikatnie za podbródek, abym patrzyła mu prosto w oczy.

Przysunęłam się tak blisko, że nasze usta praktycznie się stykały.

-Nie tym razem, Jamie- mruknęłam.- Wracam do pracy i tam zostanę do końca ferii.- Odsunęłam się, obserwując, jak na twarzy okularnika pojawia się rozczarowanie.

Forgive me [James Potter]Where stories live. Discover now