24

1.9K 130 49
                                    

*JAMES*

Myślałem, że serce wyskoczy mi z piersi, kiedy Cassie zasnęła na moim ramieniu. Czułem zapach jej borówkowego szamponu i napawałem się nim póki mogłem.

Ciągle trzymałem jej delikatną dłoń i dziwiłem się, że nie wyrwała ręki, jak to miała w zwyczaju. Może jednak miałem szansę? Zamiast robić z siebie debila i próbować wywołać u niej zazdrość, mogłem po prostu porozmawiać z nią w cztery oczy. Jeśli teraz zadziałało, to mogło też być skuteczne wcześniej.

Nie miałem pojęcia, dlaczego tak bardzo bałem się do niej zbliżyć. Zazwyczaj dziewczyny same się na mnie rzucały i nie odczuwałem żadnego przywiązania do nich.

To, co czuję do Cassie jest całkowicie inne i zupełnie dla mnie nowe. Oddałbym wszystko, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo. Chciałbym spędzać z nią każdy wieczór w dokładnie taki sam sposób, budzić się przy niej i spełnić wszystkie jej marzenia.

Spojrzałem na zegarek, który wskazywał prawie pierwszą w nocy. Niechętnie puściłem dłoń dziewczyny i ostrożnie położyłem jej głowę na poduszce, otulając szczelnie kołdrą. Podszedłem do drzwi i ostatni raz spojrzałem na czarnowłosą, która nawet podczas snu wyglądała zjawiskowo.

Westchnąłem na korytarzu z bezsilności. Zdawałem sobie sprawę, że wpadłem po uszy. Po cichu ruszyłem do mojego pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi najciszej, jak tylko potrafiłem, żeby nie obudzić Syriusza.

-Co tam u mojej siostry?- Usłyszałem głos przyjaciela, przez który podskoczyłem w miejscu.

-Kretynie, nie strasz mnie.- Złapałem się za serce i posłałem mu mordercze spojrzenie, którego nie mógł zauważyć przez panującą wokół nas ciemność.

-A co, masz coś na sumieniu?- zapytał, śmiejąc się cicho.

-Nie. Po prostu myślałem, że śpisz- mruknąłem, kładąc się na łóżku.

-Spałem, ale chciało mi się pić i jak wstałem, to ciebie nie było- wytłumaczył.- Teraz mów. Jak bardzo zawaliłeś swoją szansę na spokojną rozmowę z moją siostrą?- dopytał i mogłem się założyć, że uniósł kącik ust.

-Dlaczego tak bardzo we mnie nie wierzysz?- Uniosłem jedną brew, czekając na odpowiedź.

-Bo zmarnowałeś wszystkie szanse, jakie miałeś, a było ich dość sporo- oznajmił i niechętnie musiałem się z nim zgodzić.

-Teraz nie zmarnowałem. Rozmawialiśmy dość długo, aż w końcu zasnęła. Nie było żadnej kłótni- powiedziałem, sam dziwiąc się takim obrotem spraw.

-No proszę, robisz postępy, łosiu.- Zaśmiał się cicho.

-Kiedyś mi się uda. Musi się udać- mruknąłem niewyraźnie.- Dobranoc- dodałem, okrywając się kołdrą.

Obudziłem się trochę po godzinie dziewiątej. Black wciąż spał jak zabity. Uznałem, że pójdę sprawdzić, czy Cassie nadal śpi.

Zabrałem ze sobą czyste ubrania i najpierw wstąpiłem do łazienki, gdzie wykonałem poranną rutynę. Odświeżony i przebrany ruszyłem do pokoju dziewczyny. Zdziwiłem się widząc otwarte drzwi. Zajrzałem powoli do środka i pomieszczenie okazało się być całkowicie puste.

Postanowiłem więc zejść na dół. Dopiero na schodach usłyszałem głosy należące do moich rodziców i Cassie. Wyjrzałem przez ścianę i zdziwiłem się, widząc na twarzy czarnowłosej szczery i szeroki uśmiech.

-Co tutaj tak wesoło?- zapytałem, zwracając na siebie uwagę.

-Szybko wstałeś, synu.- Tata spojrzał na zegarek i uniósł brwi.- Jesteś chory? Masz wolne od szkoły, a wstałeś przed jedenastą- dodał, skanując mnie wzrokiem.

Forgive me [James Potter]Where stories live. Discover now