20

2.1K 129 37
                                    

Ella zapewniła, że będzie czuwać przy Margaret i w razie co powiadomi mnie o jej stanie. Razem z Remusem posyłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia. On dobrze zdawał sobie sprawę, że błąd hunctwotów może wiele kosztować moje zdrowie, a nawet życie. To oznaczało, że jak tylko dowiedzą się prawdy o swoim "przyjacielu", będą musieli zważać na słowa.

Mój brat ciągle mnie obserwuje. Stał się bardzo uważny i oziębły. Pomimo wszystko, nie mogłabym go skrzywdzić. Nie ważne, ile razy by mnie skrzywdził, nie potrafię się odegrać, bo zbyt go kocham. Mogę tylko próbować przekonywać, że strona, którą obrał, jest niewłaściwa.

-Nie ma go. Teraz mówcie, o co tak właściwie chodzi.- Syriusz sprawdził łazienkę i usiadł na łóżku.

Wyciągnęłam różdżkę i rzuciłam zaklęcie wyciszające na pomieszczenie. Upewniłam się, że nie ma żadnego podsłuchu, przez co Syriusz i James dziwnie mi się przyglądali.

-Dlaczego rzuciłaś się na Petera?- zapytał James.

-Otruł Margaret- odpowiedziałam krótko i na temat.

Remus spoglądał na mnie, wiedząc, że moje słowa mają drugie dno.

-Glizdogon? On nie skrzywdziłby muchy, a co dopiero kogoś otruć- oznajmił Syriusz.

-Nie jest tym, za kogo go uważacie.- Posłałam im oschłe spojrzenie.

-Wiemy, że się nie lubicie, ale nie przesadzaj, Cassie. Uwierzyłbym we wszystko, ale nie w to, że Peter jest zły.- Potter uśmiechnął się prześmiewczo.

-Ona mówi prawdę. Ten niewinny, strachliwy Peter, którego znamy, to zwykły kłamca i tchórz- oznajmił Remus, stając w mojej obronie.

-I ty też w to wierzysz?- Potter spojrzał na przyjaciela oburzony.

-Wy jesteście ślepi? Połączcie fakty.- Remus uniósł głos.- Co chwilę znikał rano, nie wracał na noc do dormitorium, szukał najgłupszych wymówek, żeby nie spędzać z nami czasu. Do tego dzisiaj cały czas zerkał na stół ślizgonów z przerażeniem, a potem okazało się, że Margaret została otruta- wyjaśnił, patrząc na reakcje przyjaciół.

-On nawet nie zna Margaret, dlaczego miałby otruć właśnie ją?- Syriusz spojrzał na mnie niezrozumiale.

-Remus, to nie ma sensu. Oni nie uwierzą- powiedziałam do Lupina, który siedział załamany, z głową schowaną w dłoniach.- Temat uważam za zamknięty.- Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi.

-Właściwie, dlaczego Margaret?- zapytał Remus, podnosząc głowę.

Westchnęłam cicho i zastygłam, trzymając dłoń na klamce.

-Cassie?- Usłyszałam głos Lupina, który delikatnie złapał moje ramię.- Dlaczego Margaret?- ponowił pytanie.

-Bo nieświadomie oddałam jej mój kielich- odpowiedziałam, odwracając się do chłopaka.

-To miałaś być ty...- wyszeptał przerażony.

-I nigdy sobie nie wybaczę, że to nie byłam ja- odpowiedziałam, zaciskając pięści.

-Nie mów tak- dodał Syriusz, który patrzył na mnie przepraszająco.

-Będę tak mówić. To ja zaproponowałam jej sok z mojego kielicha. To ja nie pomyślałam wcześniej, że coś może być z nim nie tak, kiedy Pettigrew skanował nas wzrokiem, jakby na coś czekał- odpowiedziałam.- Nie musicie mi wierzyć, ale uważajcie na siebie i na to, co mu mówicie- dodałam, chcąc wyjść z dormitorium.

-Wierzymy ci, Cassie- oznajmił Potter, uśmiechając się niepewnie.

-Pod żadnym pozorem nie możecie dać mu poczuć, że coś wiecie. Zachowujcie się całkowicie normalnie.- Spojrzałam na nich ostatni raz i opuściłam pomieszczenie.

Forgive me [James Potter]Where stories live. Discover now