10

2.7K 150 19
                                    

Rano zostałam obudzona przez mojego młodszego brata, który uśmiechał się delikatnie.

-Jak się czujesz?- zapytał troskliwie.

-Lepiej, dziękuję- wymruczałam w poduszkę.

-Powinnaś się już zbierać. Za niedługo rozpoczyna się śniadanie, a potem masz zajęcia- oznajmił, spoglądając na zegarek.

-Rzeczywiście. Jeszcze raz dziękuję, że mogłam z tobą spać.- Wysiliłam się na uśmiech i wstałam z wygodnego łóżka.

-Żaden problem. Możesz do mnie przychodzić z każdym problemem. Doskonale o tym wiesz- powiedział i zaczął zbierać swoje rzeczy, aby schować je w szafce.

-Wiem. Do zobaczenia później.- Pomachałam mu i skierowałam się do wyjścia.

Otworzyłam drzwi i usłyszałam huk, a następnie cichy jęk.

-Merlinie! Przepra... Pettigrew?- zapytałam, widząc pulchnego chłopaka, który trzymał się za głowę.

-Cassiopeia? Co ty tutaj robisz?- zapytał zdziwiony.

-To raczej ja powinnam zadać to pytanie- odpowiedziałam z powagą w głosie. Znów muszę być "bezduszną Cassie".

-Ja... No ten...- Zaczął się jąkać.

Zamknęłam drzwi do dormitorium mojego brata i skrzyżowałam ręce na piersi.

-Wysłów się w końcu. Czego tu szukasz?- warknęłam.

-Ślizgoni zabrali mi... Zabrali... Moją rzecz! Tak, właśnie... I ja... Ja chciałem ją odzyskać- tłumaczył się nieudolnie.

-Doprawdy? Jaka to rzecz?- dopytywałam, podchodząc coraz bliżej. Chłopak automatycznie wstał i zaczął się powoli wycofywać.

-Moja! N-nie m-mogę zdradzić w-więcej. P-prywatne s-sprawy- wyjąkał, gdy stanął przy schodach.

-Skąd znasz hasło do pokoju wspólnego ślizgonów?- zadałam kolejne pytanie, nie spuszczając z niego wzroku.

-K-ktoś akurat w-wchodził i no... Wpuścił mnie- skłamał. Skąd wiem? Przez cały czas unikał kontaktu wzrokowego. Ani razu nie spojrzał mi w oczy. Do tego mimika twarzy i mowa ciała. Można było z niego czytać, jak z otwartej książki.

-Ciekawe, czy reszta huncwotów wie, że tu jesteś. Raczej by ci pomogli, gdyby coś zostało ci skradzione- ciągnęłam rozmowę dalej.

-Wiedzą! Ja tylko chciałem załatwić to sam!- odpowiedział szybko. Za szybko.

-Doprawdy?- Uśmiechnęłam się wrednie.

-To ja już może pójdę- wymamrotał i nie czekając na moją odpowiedź, pobiegł w stronę drzwi wyjściowych.

Będę musiała uprzedzić Remusa. Coś mi tutaj śmierdzi i to nie jest spocone cielsko Petera.

Po całym dniu zajęć byłam wykończona. Nauczyciele powariowali przez zbliżające się egzaminy i zadają nam coraz więcej rzeczy, żeby wyrobić się z tematami.

-Chciałaś się spotkać. Coś się stało?- zapytał Remus, podchodząc do mnie na jednym z korytarzy.

-Czy Pettigrew ostatnio zachowuje się bardziej tajemniczo i znika wcześnie rano?- zapytałam, nie owijając w bawełnę.

-Zaczął zrywać się rankami z dormitorium, ale nie zauważyłem, żeby był bardziej tajemniczy niż zazwyczaj. Jest raczej bardziej zestresowany, ale tłumaczył się, że to przez egzaminy- oznajmił chłopak, patrząc na mnie uważnie.

Forgive me [James Potter]Where stories live. Discover now