3

2.8K 162 57
                                    

Minęło już trochę czasu od pamiętnych wydarzeń z Potterem. Za każdym razem, gdy jestem w bibliotece, dosiada się do mnie Remus.

Nie wiem, dlaczego tak mu zależy na rozmowie ze mną, ale zaczęłam się co do niego przekonywać.

Dla pewności wypytałam Lily, czy to na pewno nie podstęp. Od razu zaprzeczyła mówiąc, że Lupin nie wziąłby w czymś takim udziału.

Przyznam szczerze, że nawet dobrze mi się z nim rozmawia. Oczywiście zachowujemy tą znajomość w tajemnicy.

W końcu nadszedł czas meczu. Coś czuję, że rozpoczęcie sezonu będzie widowiskowe.

Na śniadaniu wszyscy zawodnicy siedzieli gotowi i ubrani w swoje stroje. Widziałam miny huncwotów, gdy dostrzegli na moim ramieniu opaskę z literą „K".

Nie stresowałam się w ogóle. Mecze nie były dla mnie nowością. Jednakże wciąż odczuwałam tą cudowną adrenalinę, przez którą czułam, że żyję.

-Macie się najeść. Nie chcę żadnego omdlenia- oznajmiłam opanowanym głosem do mojej drużyny.

-Miła jak zawsze- zaśmiał się Rosier, którego uderzyłam z otwartej dłoni w głowę.- I do tego brutalna- jęknął, a reszta osób zaśmiała się cicho.

Po posiłku udaliśmy się do szatni po miotły. Przez to, że Regulus dostał najnowszą miotłę, otrzymałam od niego tą, której już nie używa. Była dużo lepsza od mojej, więc bardzo chętnie skorzystałam z okazji.

-Pamiętajcie, gramy czysto. Pałkarze, pamiętajcie o celności. Regulus, nie lataj za Potterem. Wszyscy trzymają się taktyki- powiedziałam szybko i wyszliśmy na boisko.

-Na boisku pojawiły się obie drużyny! Dzisiaj grają Gryffindor i Slytherin!- usłyszałam głos komentatora, który ledwo przekrzykiwał się przez głośne wiwaty.

Jak zawsze moja mina nie wyrażała kompletnie nic. Miałam zasadę, aby nigdy nie pokazywać emocji podczas gry.

-Kapitanowie, zapraszam do mnie- nakazała pani Hooch.

Posłusznie wykonałam polecenie. Na środku spotkałam się z Potterem, który uśmiechał się zadziornie.

-Podajcie sobie ręce- oznajmiła.

Równocześnie wyciągnęliśmy dłonie. Nie miałam zamiaru miażdżyć mu ręki. Według mnie, to było naprawdę dziecinne ze strony zeszłorocznych kapitanów.

Chłopak chyba miał nieco inne plany, gdyż jego uścisk był naprawdę mocny.

Prychnęłam pod nosem i wróciłam do swojej drużyny.

-Zajmijcie miejsca!- wykrzyczała.

Od razu wznieśliśmy się na swoje pozycje i czekaliśmy na rozpoczęcie meczu.

-To ma być czysta gra!- dmuchnęła w gwizdek i rzuciła kafla w górę.

Od razu rzuciłam się na niego i skutecznie przejęłam. Tuż przed obręczą podałam go Elli i w ten sposób zdobyliśmy pierwsze punkty.

O dziwo, wszyscy się mnie słuchali i grali czysto. Widziałam zaskoczenie na twarzach gryfonów, którzy póki co objęli prowadzenie.

Niestety moja radość nie mogła trwać długo. Syriusz obrał sobie za zadanie zwalenie mnie z miotły. Rosier się wściekł i próbował trafić w niego tłuczkiem, który poleciał w stronę widowni.

Leciał prosto na Lily i Remusa, więc musiałam zareagować szybko. Przyspieszyłam lot i w ostatniej chwili osłoniłam przyjaciółkę lewą ręką, czując bardzo nieprzyjemne chrupnięcie.

Forgive me [James Potter]Where stories live. Discover now