Posypka #20

7.9K 502 24
                                    

Szkoda, że nie komentujecie xd
- Mój Londyn! - pisnęłam,  gdy tylko wylądowaliśmy.
Wiedziałam gdzie pojadę najpierw i to wcale nie będzie hotel.
- Mel, tu masz pieniądze, pamiętaj,  że spotykamy się na kolacji o 7 - wspomniał ojciec i wręczył mi plik banknotów.
Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki.
- Dzień dobry - uśmiechnął się kierowca, a ja podałam mu adres.
Miasto nie zmieniło się zbytnio, może kilka reklam, może też powstało kilka nowych budynków,  ale kto by na to patrzył.
- 15 funtów poproszę - podałam mu banknot z 5 funtowym napiwkiem.
Naciągnęłam na głowę kaptur, ponieważ zaczęło padać - jak zwykle z resztą.
Weszłam do budynku, gdzie mieściła się baza, ale jakiś obcy typek zatrzymał mnie przy wejściu,  wyglądał trochę,  jak goryl.
- Chyba zabłądziłaś - uznał.
- Idę do Damiana - wywróciłam oczami.
- Nigdzie nie idziesz, suko - zaakcentował ostatnie słowo.
- Lepiej się odsuń - już delikatnie się zdenerwowałam. Złapałam jakiś pręt i juz byłam bliska ciosu, ale poczułam przy mojej głowie lufę pistoletu.
- Barry, nie ma mnie chwile, a ty już sobie nie radzisz - powiedział kolejny, obcy mi mężczyzna.
Nim się obejrzałam miałam związane ręce.
- I co suko? - zaśmiał się jeden z nich,  zaczęli prowadzić mnie w głąb budynku.
- UWAGA KRÓLOWA WRÓCIŁA! - krzyknęłam,  za co od razu pożałowałam,  ponieważ jeden z moich oprawców pchnął mną tak, że wylądowałam na ziemi.
- Melson, cholera musisz uciekać,  nie przychodź tu - podbiegł do mnie Alex, 20 letni członek gangu, z którym miałam dość dobry kontakt.
- Tych dwóch go - nie mogłam dokończyć,  ponieważ mi przerwał.
- Posłuchaj mnie mała,  Damian nie jest tą samą osobą, tu były ogromne zmiany, połowa ludzi, których znałaś nie żyje, on uznał,  że zrobi małą wymiankę - nie wierzyłam w to.
- Rozwiąż mnie, idę do niego  - powiedziałam stanowczo.
Chłopak chciał coś powiedzieć,  ale po krótkich przemyśleniach zrobił to, co chciałam. Dał mi jeszze pistolet, który umieściłam z tyłu spodni.
Poszłam prosto w stronę jego, em gabinetu, nie za bardzo wiem jak to nazwać.  Ale czy to ważne?
Otworzyłam drzwi bez problemu,  ba prawie je wyważyłam. 
Przy biurku siedział Damian, palił jointa,  a na jego kolanach jakaś szatynka.
- Musimy porozmawiać - syknęłam.
- El, proszę wyjdź na chwilę skarbie - powiedział,  a ta pocałowała go i wyszła, machając tyłkiem na lewo i prawo.
- Czego chcesz zdziro - powiedział spokojnie.
- Tak się wita przyjaciół?!- krzyknęłam i Podeszłam do niego.
- Jesteś zwykłą zdzirą,  powiem ci więcej,  zaraz możesz być martwą zdzirą - uznał i się zaśmiał.
- Cholera, co z tobą jest?  - spytałam.
- Ty jesteś, zmieniłaś się Mel - o czym on mówi.  - Melody Hemmings,  bogaczka z Sydney, lalusia znana z Twittera, ze sławnymi przyjaciółmi i rodziną,  a ja czekałem na głupiego smsa, dowiedziałem się nawet, że przeszłaś do Brooksów.
- Nie jestem w żadnym gangu - powiedziałam zgodnie z prawdą,  szczerze miałam ochotę się rozpłakać,  to on był od 3 lat moją rodziną,  to on mnie wspierał i pomagał.
- Masz 10 sekund by wyjść - powiedział z bardzo poważną miną.

Ciastko // 5SOSWhere stories live. Discover now