STRACH WSPOMNIEŃ

5.7K 352 41
                                    


Jesień w Nowym Yorku była magiczna.

Kolorowe liście opadały na ziemie, co szczególnie pięknie wyglądało w słynnym Central Parku, gdzie Madelyn od miesiąca zaciągała Marcela na spacery. O dziwo, mężczyzna mieszkał w Nowym Yorku od wielu lat, a nigdy nie przechadzał się na spokojnie po Central Parku. Kiedyś próbował tam biegać, ale natłok ludzi takich jak on go irytował.

Na Halloween Nowy York nie próżnował. Madelyn nie zliczy ile razu niemalże zeszła na zawał, kiedy ozdoby nagle wyskakiwały, strasząc ją. Uwielbiała wszystkie tego typu święta, jednak halloween darzyła najmniejszą sympatią.

– Jaki jest sens w przebieraniu się za potwory? – powiedziała kiedyś – poza tym, pająki to nie są ładne ozdoby.

Mimo to ozdobiła swoje mieszkanie. W sumie swoje i Marcela. Jakiś czas temu postanowili razem zamieszkać. Można było uznać, że właśnie dla bruneta to będzie ciężka sprawa, jednak to blondynka miała z tym problem. Na początku była podekscytowana, jednak zrozumiała, że będzie musiała opuścić swoje małe, ukochane mieszkanie.

Kojarzyło jej się z tatą, więc opuszczenie tego mieszkania było... ciężkie. Kosztowało ją wiele łez, więc Marcel zapewnił ją, że nie musi go sprzedawać. Może je komuś po prostu wynajmować, na co z czasem przystała. Nie było opcji zamieszkania we dwójkę w tym małym mieszkaniu, w którym ledwo się mieścili.

Pomimo rewelacyjnych widoków z mieszkania Foleya, nie zamieszkali również u niego. Postanowili znaleźć swoje własne cztery ściany i tak spędzili niemal cały wrzesień. W jednym nie pasowało coś jej, a w drugim niemu, dlatego znalezienie odpowiedniego miejsca było ciężkie.

Jednak się udało. Chociaż nie było za blisko ich pracy, było niemalże idealne. Z cudownym widokiem i klimatyczne. Wiedzieli, że im odpowiada od razu, kiedy przekroczyli jego próg, a ich agent nieruchomości odetchnął w końcu z ulgą.

Więc od trzech tygodni mieszkali razem. Cieszyli się z tego, nie musieli co noc przenosić się do innego mieszkania, co bywało uciążliwe. Chociaż, za każdym razem, kiedy blondynka bałaganiła, drgała mu powieka, nie zmieniłby to na nic innego. Nawet te kiczowate ozdoby na Halloween były całkiem urocze. Jej próba ozdobienia kościotrupów, aby nie wyglądały na zbyt mroczne, były całkiem zabawne.

Dlatego w salonie wisiał kościotrup z różowym szalikiem i doklejonymi tipsami.

Mimo wszystko, tego Halloween nie spędzą w swoim mieszkaniu. Nawet nie w Nowym Yorku.

Jesień w Neaples na Florydzie również była przyjemna, jednak nie czuło się tej magii co w Nowym Yorku. Nadal było całkiem ciepło i jedynie ozdoby Halloweenowe mówiły o tym, że jest jesień.

Madelyn stała na plaży, zaciskając dłonie na bluzie Marcela. Miała zamknięte oczy i rozkoszowała się szumem fal. Wdychała głęboko inne powietrze niż te w Nowym Yorku. Marcel stał nieco dalej, rozglądając się po otoczeniu. Trzymał się na odległość, chociaż cały czas był przy niej. Wiedział, że potrzebowała czasu dla siebie, a jej głową w tym momencie targały różne wspomnienia.

Po ciepłe letnie wieczory ze swoimi rodzicami, kiedy przechadzała się po tej plaży po te zimne, kiedy uciekała przez okno z domu dziecka, aby schować się za skałą i wylewać łzy tęsknoty za ukochanym ojcem.

Pokręciła głową na te wspomnienia. Wiedziała, po co tu przyjechała. Zastanawiała się nad tym od dawna, a kiedy umiejętności stalkerskie Caroline, pomogły jej zlokalizować matkę... zdecydowała się na ten krok.

Była zdziwiona, że nadal mieszka w Neaples. Myślała, że się przeprowadziła razem... ze swoją nową rodziną. Cóż, najwyraźniej nie.

Marcel wspierał ją w tej decyzji od samego początku. Uzgodnił z nią też, że może powinna przegadać też to z terapeutą. Od jakiegoś czasu sam do niego uczęszczał, próbując walczyć ze swoim pracoholizmem. Chciał, aby poukładała sobie to w głowie, ponieważ bał się, że może ją ta podróż za bardzo przytłoczyć, przez natłok silnych emocji.

Świąteczna zmoraWhere stories live. Discover now