10 GRUDNIA

9.1K 501 117
                                    

Trochę o naszej ukochanej Maddie.

Madelyn West wychowała się w miasteczku Naples na Florydzie. Lubiła to miejsce. Mieszkała niedaleko plaży, którą często odwiedzała, zaszywając się gdzieś za skałami, czytając książki.

Tam miała bardzo dobre życie. Mieszkała w ładnym białym domu z ciemnym dachem i rozmaitym ogródkiem. Była jedynaczką, więc uwaga jej rodziców była w pełni skupiona na niej. Anastasia i George West zadbali o to, aby Madelyn niczego nie zabrakło. Czasem może ją trochę rozpieszczali, ale nie mogli się powstrzymać. Była ich długo wyczekiwanym dzieckiem i dbali o nią jak najlepiej.

Kiedyś George West, wygrał na loterii pieniądze. Następnego dnia, podjechał pod dom na wielkim cudownym, różowym rowerze ze wzorkami w białe kwiatki. Dziewięcioletnia Madelyn nie mogła przestać mu dziękować. Jeździła tym rowerem wszędzie, gdzie tylko mogła. Nawet jak zrobiła się na niego troszkę za duża, to ciężko było się jej z nim rozstać.

Żyła jak w bajce. Otoczona miłością rodziców, wiodła sielankowe życie.

Do dnia dziewiątego listopada dwa tysiące dwanaście. Dzień przed jej piętnastymi urodzinami. Leżała tego wieczora w łóżku, wiedząc, że jej rodzice obudzą ją z wielkim tortem, śpiewając jej sto lat.

Co niestety nigdy się nie wydarzyło.

O dwudziestej trzeciej ktoś zapukał do drzwi. Anastasia podeszła otworzyć, będąc przekonana, że jej mąż kolejny raz zapomniał kluczy. Madelyn przystanęła wtedy na schodach.

Nie pamięta wiele, jedynie pojedyncze słowa.

– To był wypadek. Nic nie można było zrobić, przykro mi.

Później był tylko krzyk. Po dziesięciu latach nadal nie wiedziała, kto wtedy głośniej krzyczał. Ona czy jej matka.

Reszta jej życia potoczyła się niesamowicie szybko.

Do pogrzebu swojego męża, Anastasia starała się trzymać, głównie dla swojej córki, która nie potrafiła przestać płakać.

Jednak, kiedy trumna się zamknęła, Anastasia West się poddała.

Nie wyszła ze swojej sypialni przez następny miesiąc. Madelyn, która także nie chciała z nikim rozmawiać, była pod opieką swojej babci. Po miesiącu nie zaczęło boleć mniej, ale wtedy weszła do sypialni swojej matki, która blada, leżała odwrócona od niej, wpatrując się w okno. Nawet nie odpowiedziała, kiedy jej córka coś do niej powiedziała, chcąc się przytulić.

Po kolejnym miesiącu wstała. Madelyn zdążyła wrócić do szkoły, ale była cały czas wycofana. Z pierwszej ławki, przesiadła się do ostatniej, a lunch spędzała ukryta w bibliotece, wylewając kolejne łzy.

Anastasia pomimo tego, że podniosła się z łóżka, nie zaczęła żyć na nowo. Pierwsze co zrobiła, to chwyciła pierwszą lepszą butelkę z alkoholem.

W pewnym momencie stało się to codziennością.

Madelyn nie potrafiła z nią rozmawiać. Starała się. Pewnej soboty wstała wcześniej, aby przygotować wspólne śniadanie, jednak nie wiedziała, że jej matki nadal nie było w domu, bo siedziała w pobliskim barze.

W pewnym momencie Anastasia West straciła pracę. Nie było to nic dziwnego, bo przecież nie odwiedziła miejsca pracy przez dobre pół roku. Nie obeszło ją to. W sumie nic ją nie obchodziło.

Madelyn nie wiedziała wtedy, co ma zrobić. Nie chciała mówić nikomu, bo bała się, że zrobi problemy swojej mamie. Nadal pamiętała jak parę miesięcy wcześniej, robiły wspólne maratony filmowe. Wierzyła, że jej matka ma teraz ciężki okres, ale z tego wyjdzie.

Świąteczna zmoraWhere stories live. Discover now