Rozdział 2

792 34 180
                                    

Pov: Will

Usiadłem się na swoim łóżku i pogrążyłem się w swoich myślach. Myślałem o swoich uczuciach do Mike'a. Jonathan wiedział o tym i ciągle namawiał do tego, abym mu to w końcu wyznał.

Bałem się. Przecież Mike jest z Eleven. Napewno nie czuje do mnie tego samego. Ale w końcu musi nastać ten moment. Co będzie to będzie. Najwyżej zostanę boleśnie zraniony, ale nie będę się wiecznie użalał nad nieodwzajemnionymi uczuciami. A może jednak mi się poszczęści i będę chłopakiem Mike'a Wheelera?

- Hej... - brunet wszedł do pokoju zamykając drzwi za sobą. Zlustrowałem jego sylwetkę, a chłopak usiadł obok mnie poprawiając swoją koszulkę.

Milczeliśmy przez dłuższą chwilę. Mike próbował nawiązać jakąś rozmowę, ale kiedy tylko otwierał usta tak szybko je zamykał.

- Pokłóciłem się z El... Ona ostatnio mnie unika i nie wiem co robić - westchnął opierając się o ścianę. Zrobiłem to samo intensywnie wpatrując się w jego boczny profil. Ile bym dał, żebym mógł go pocałować...

- Będzie dobrze - tylko tyle byłem w stanie wydusić. - A jak tam u ciebie? Nie rozmawialiśmy zbyt odkąd tutaj przyjechałem...

- Po staremu - wzruszyłem ramionami. Nie byłem zbytnio rozmowny na opowiadanie Mike'owi o moim życiu. To nie tak, że nie chciałem po prostu mogłem przez przypadek wyznać mu co czuje. I tak będę musiał to zrobić. Chociaż chcę, żeby wiedział.

- Wiesz jak bardzo tęskniłem za wspólnym graniem w DND? - zaśmiał się lekko. Na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech i pokiwałem tylko głową. Ucieszyła mnie ta informacja.

- Nadal rysujesz? - zapytał wpatrując się w sztaluge. - Tak, kocham to robić - złapaliśmy długi kontakt wzrokowy. Trwało to za długo, dlatego zmieszany spuściłem głowę. - Pokażesz mi swoje rysunki? - zapytał brunet, a ja posłusznie wstałem z łóżka poprawiając swoje spodnie.

Sięgnąłem po jedną z teczek i usiadłem blisko Mike'a, za blisko. Czułem, że robię się cały czerwony kiedy brunet nachylił nieco głowę w moją. Spojrzałem szybko na jego usta i wróciłem wzrokiem do rysunków, które mnie nie interesowały, ale Mike'a wręcz przeciwnie.

- Wow! Niesamowite! - właśnie komentował jedno z moich dzieł. Uśmiechnąłem się widząc jak chłopakowi podobają się moje rysunki.

Czułem jego ciepły oddech na szyi. Przymknąłem lekko oczy ciesząc się chwilą. Tak bardzo chciałbym, żeby mnie pocałował. Nie mogłem tak dłużej wytrzymać. Nie mogłem dłużej trzymać swoich uczuć.

- Mike - odsunąłem teczkę na bok i usiadłem na przeciwko chłopaka intensywnie wpatrując się w jego ciemne oczy. Westchnąłem cicho nie wiedząc jak zacząć tą stresującą dla mnie rozmowę.

- Mike chciałbym ci coś powiedzieć... - zacząłem nerwowo bawić się palcami. - Śmiało mów - uśmiechnął się do mnie, a ja pokiwałem tylko głową. - Znienawidzisz mnie za to... - westchnąłem coraz bardziej zestresowany. - Cokolwiek mi powiesz nie znienawidzę cię. Jesteś moim najlepszym przyjacielem Will...

- No właśnie najlepszym przyjacielem... - westchnąłem głośno. - To źle? - brunet zmarszczył brwi przyglądając mi się. Co jakiś czas spuszczałem wzrok na kołdrę. Bałem się i najchętniej bym się wycofał, ale już trudno powiedziałem pierwsze zdanie.

- To dobrze... Bardzo dobrze, ale chciałbym być kimś więcej - czułem jak cały się pocę. Brunet zamilkł przechylając głowę w lewą stronę. - Nie rozumiem... - pokręcił głową, a ja kolejny raz głośno westchnąłem.

- Chodzi o to, że cię lubię... - spojrzałem na niego czując, że w moich oczach pojawiają się łzy. - Will ja też cię lubię przecież się przyjaźnimy - zaśmiał się. Mike chyba nie jest do końca świadomy co ja mówię. W ogóle nie jest świadomy...

You are late |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz