Rozdział 9

526 52 115
                                    

Pov: Will

Randka z Aiden'em trwała prawie dwie godziny. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy, a ja miałem kolejną okazję poznać chłopaka lepiej. Dowiedziałem się, że między innymi, kraszował swojego nauczyciela z biologii i spalił kilka ciast na pizzę, dlatego ją tylko rozwozi.

Bardzo miło mi się z nim rozmawiało. Ja też opowiedziałem coś nie co o swoim życiu unikając wspomnień o drugiej stronie. Życie by było lepsze, gdyby druga strona nie istniała. Zazdroszczę Aiden'owi, że nie ma o tym pojęcia i żyje sobie normalnie, a nie jak ja z świadomością, że może cię zaatakować kolejny potwór.

Blondyn odprowadził mnie pod sam dom dając mi ostatniego buziaka na pożegnanie. Wpadłem na pomysł, że miło by było jakbym zaprosił go do siebie. Skoro ja byłem w jego domu to nie pozostaję dłużny. - Hej Aiden - zawołałem za chłopakiem, który już wychodził z posesji. - Chodź ze mną do domu - chwyciłem go za nadgarstek prowadząc w stronę drzwi. Mike się wkurzy, ale trudno.

Wchodząc do domu usłyszałem tylko cichy głos z telewizora. Rozebrałem buty i powiesiłem swoją bluzę na wieszak, a Aiden zrobił to samo. Zaczął chodzić na palcach nie chcąc narobić hałasu przez co wybuchnąłem głośnym śmiechem. Mój śmiech zwrócił uwagę Mike'a.

- Will?! Wróciłeś? - usłyszałem jego spokojny głos. Czyli on siedzi w salonie i bardzo mi się to niepodoba. Mój chłopak posłał mi zdziwione spojrzenie, a ja machnąłem tylko ręką. Błagam tylko, żeby nie było kłótni dopiero co się pogodziłem z Mike'iem.

- Jestem już! - krzyknąłem, ale odpowiedziała mi cisza. - Włożę tylko kwiaty do wazonu - wyszeptałem do chłopaka udając się do kuchni. Aiden na moje nieszczęście poszedł za mną.
Kuchnia w moim domu jest połączona z salonem dlatego wchodząc ujrzałem Mike'a, który leżał na kanapie i był otulony kocami. Oglądał jakiś film obżerając się chrupkami.

- Co to za kwiaty? - zmarszczył brwi, ale kiedy zauważył Aiden'a jego wzrok zamienił się w coś okropnego. Stał się bardzo, ale to bardzo zły. Przełknąłem ślinę, kiedy brunet podniósł się z kanapy. Patrzyłem to na Mike'a to na Aiden'a. Mój chłopak również nie był zadowolony z obecności Mike'a.

Mike patrzał na Aiden'a z pogardą i złością. Mogłem wywnioskować, że czuje się od niego lepszy. - Mike to Aiden. Aiden to Mike... - odezwałem się po chwili chcąc przerwać tą bardzo niezręczną ciszę. Mike spojrzał na mnie szybko, ale po kilku sekundach wrócił do posyłania Aiden'owi morderczych spojrzeń.

- To od niego te kwiaty? - zapytał Mike nawet na mnie nie patrząc. Spojrzałem na bukiet kwiatów, które miałem w dłoniach. - Taakk...

- Szkoda, że nie wiesz, że Will nie lubi kwiatów. Od kiedy róże daje się na randkę? - prychnął, a ja spuściłem głowę modląc się, żeby odpuścił.

- Przepraszam, ale dlaczego masz do mnie jakiś problem? - Aiden zaśmiał się ironicznie. Wiedziałem, że nie polubił Mike'a, a ten tekst o kwiatach go bardzo zdenerwował.

- Problem to ja dopiero będę miał - podszedł do niego niebezpieczne blisko. Czułem, że zaraz wybuchnie afera. Nie chciałem tego. Wstyd mi było za Mike'a, że zrobił sobie takie pierwsze wrażenie przy Aiden'ie. Nie chcę, żeby przez to Aiden przestał mnie lubić.

- Mike uspokój się - wszedłem między chłopaków. Położyłem rękę na klatkę piersiową bruneta i lekko odsunąłem go od blondyna patrząc mu przy tym w oczy. - Mike... Proszę... Miałeś się już tak nie zachowywać... Pamiętasz co mi obiecałeś? - zapytałem cicho posyłając mu słaby uśmiech.

- Will... Ja muszę ci coś powiedzieć - westchnął cicho, a ja zatraciłem się w jego pięknych tęczówkach zapominając, że za mną czeka mój chłopak.

You are late |BYLER|Where stories live. Discover now