Rozdział 1

1.5K 47 138
                                    

Pov: Mike

- Wszystko będzie dobrze - próbowałem pocieszyć swoją dziewczynę, która była roztrzęsiona po akcji na wrotkarni. El nie reagowała. Westchnąłem cicho podchodząc do niej i wtuliłem się w jej szyję na co szatynka mocno się spięła.

- El co się dzieje? - odsunąłem się od dziewczyny patrząc na nią zmartwiony. Czy jej zachowanie ma coś wspólnego z tym co się stało na wrotkarni? - Mike daj mi spokój! - podniosła głos, zirytowana moją obecnością.

- Chcę wiedzieć co się dzieje - zacząłem się tłumaczyć. - Powiedziałam wyjdź - wstała z krzesła, patrząc na mnie z łzami w oczach. Nie rozumiem co tutaj się dzieje. Dlaczego płacze? Dlaczego nie chce przebywać w mojej obecności?
Czy zrobiłem coś źle?

Posłusznie wyszedłem z jej pokoju i głośno wzdychając zszedłem na dół do salonu. Jonathan siedział przy stole czytając gazetę i rozmawiał z kimś przez telefon głośno się śmiejąc.
Chyba tylko on ma dobry humor w tym domu.

Miał się nami zajmować, ponieważ pani Byers wyjechała na jakąś konferencję, a jego siostra właśnie płacze w swoim pokoju. Czego można się było spodziewać? Jest zajęty swoim kolegą i jakimiś ziołami.

Właściwie to nie mam pojęcia co robi Will. Nie widziałem żeby dzisiaj, wychodził z pokoju. Czułem, że z nim jest coś nie tak. Cofnąłem się z powrotem na schody chcąc z nim porozmawiać.

Odkąd tutaj przyjechałem chłopak ma straszne zły humor. Wydaje się, że mnie unika. Na wrotkarni praktycznie nie wymienił ze mną ani jednego słowa, a później ta nasza kłótnia...

Czułem, że zawiniłem. Ignorowałem go przez cały rok, nawet do niego nie zadzwoniłem. Wcale nie miałem go gdzieś po prostu to skomplikowane... Byłem zbyt zajęty El, a jego zostawiłem samego.

Zapukałem do drzwi jego pokoju, a słysząc ciche "proszę" powoli otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazał się chłopak, który siedział oparty o szafkę bawiąc się gumową piłką.

- Możemy porozmawiać? - zamknąłem za sobą drzwi patrząc na chłopaka, który wlepił wzrok w moje ciało. Szatyn pokiwał tylko głową, a ja usiadłem na jego łóżku, a mój wzrok zjechał na dolną część jego ciała. Sam nie wiem dlaczego.

- Dzięki - odezwałem się utrzymując kontakt wzrokowy z chłopakiem. - Za co? - zaśmiał się cicho bardziej ściskając gumową piłkę. - Za to, że przemówiłeś mi do rozsądku. Zachowałem się jak idiota - lekko się zaśmiałem cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z chłopakiem.

Cholernie żałuję swojego zachowania. Will miał racje na wrotkarni, nie powinienem się tak zachowywać i nie powinienem go ignorować. Chcę odzyskać swojego przyjaciela z powrotem.

Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale poczułem jakieś dziwne uczucie w brzuchu, ale to pewnie dlatego, że nic dzisiaj nie zjadłem.

- Nie powiedziałem tego - na jego twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech, a jego oczy rozbłysły. - Nie musiałeś - uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Kiedy zdałem sobie sprawę, że wpatrujemy się w siebie za długo niż powinniśmy zmieszany spuściłem wzrok na podłogę. - Co do ostatniego dnia zachowałem się jak dupek - wróciłem do rozmowy przełykając ślinę. Było mi strasznie głupio, że tak na niego nakrzyczałem i nie przejąłem tym jak się czuł.

- Nie rozmawiajmy o tym. Zachowałem się jak dupek dla El. Zasłużyłem sobie... - jego wzrok powędrował na ścianę, a uśmiech, który przed chwilą gościł na jego twarzy zniknął. Nie podobało mi się, że Will tak uważa. To nie jest jego wina. To ja zawiniłem i prawie straciłem przyjaciela i dziewczynę.

You are late |BYLER|Where stories live. Discover now