31- ciekawe opowieści

96 6 4
                                    

Przemierzając korytarze Hogwartu nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Czy moi przodkowie będą ze mnie dumni, czy też zawiedzeni. Jutro każdy będzie wiedział o moim pochodzeniu. Sama nie mam pojęcia, czy jest to dobry znak. Jeśli mam innych chrzestnych, to muszę się z nimi skontaktować.
Zamyślona nawet nie zauważyłam tego, że stałam przed umywalkami w łazience jęczącej Marty. Dzięki wężomowie otwarłam przejście, do którego następnie wskoczyłam. Przemierzyłam cały korytarz, a następnie podeszłam pod kolumnę. Nie miałam pojęcia, gdzie znajduje się wejście, więc ponownie syknęłam kilka słów. Jedna z bocznych ścian się rozsunęła, więc niepewnym krokiem przez nią przeszłam.
Od razu znalazłam się w kogoś ramionach. Całkiem zdezorientowania lekko oddałam uścisk, po czym się odsunęłam.

- kochaniutka, nie mogliśmy się doczekać, kiedy cię zobaczymy!- powiedziała uradowana Helga

- oh, nie miałam do dzisiaj pojęcia, że jestem waszą dziedziczką- mruknęłam zakłopotana, dostrzegając zbliżającą się pozostałą trójkę

Powitałam się ze wszystkimi, a z objęć Salazara wydostałam się jedynie cudem. Na serio, myślałam, że się uduszę. Gdyby nie reakcja Roweny, w tej chwili musieliby mi robić sztuczne oddychanie.

- miło mi was wreszcie poznać- uśmiechnęłam się miło

- przykro mi, że to wszystko Ci się przytrafiło. Długo cię szukaliśmy- przyznała Helga

- było to sporym wyzwaniem patrząc na Toma- dodał Godryk- zamek należy do ciebie, będzie cię słuchał tak jak i nas. Nie chcemy kłopotów, o nas mogą wiedzieć jedynie zaufane osoby

- rozumiem- mruknęłam- muszę ściągnąć znak z uczniów, mam do tego prawo, bo ślubowali mi wierność. Jeszcze tej nocy muszę wyczyścić im pamięć, lepiej żeby tego nie pamiętali. Rano wszyscy będą o mnie wiedzieć, sprawdzimy komu można ufać...

- musisz się skontaktować z resztą rodziny- stwierdziła Rowena- twoi chrzestni szukają cię od lat

- a do tego na feriach pomożemy ci w zaplanowaniu balu, jako członkini królewskiego rodu wręcz jesteś zmuszona do wyprawienia go- dodał Gryffindor

- możecie mi opowiedzieć o rodzicach?- spytałam cicho

Czwórka się do mnie smutno uśmiechnęła. Usiedliśmy na fotelach, skrzaty przyniosły herbatę i ciastka, a Salazar zaczął opowieść.

- Morticia z naszego rodu. Nosiła nazwisko Ravenclaw. Była niezwykle bystra, uprzejma, miała dobre serce. Pamiętamy ją bardzo dobrze, była świetną czarownicą. Twój ojciec natomiast, Anthony Burton, zdecydowanie mógłby nosić nazwisko Gryffindor. Byli strasznymi przeciwieństwami, jednak się idealnie uzupełniali. . .

Na opowieściach spędziliśmy czas niemal do rana. Dowiedziałam się wielu ciekawych faktów o rodzinie, pochodzeniu i innych ciekawych historiach z życia czwórki. Na sam koniec dostałam od Salazara eliksir pobudzający i zostałam wręcz wypędzona z ich kryjówki. Z lekkim uśmiechem wróciłam do swoich komnat i usiadłam na łóżku. Mimo tego, że już nie brałam udziału w turnieju, postanowiłam pomagać w nim reprezentantom.
W pewnym momencie podniosłam się z łóżka. Postanowiłam, że najlepszym wyjściem będzie od razu usunięcie znaków z przedramion uczniów i wyczyszczenie o nim ich pamięci. W taki sposób spędziłam resztę nocy. Było warto.

~*~

Rano wypiłam eliksir, od razu czując się lepiej. Wiedziałam, że dzisiaj będę przyciągać uwagę, a była sobota, więc postanowiłam ubrać czarne Conversy, czarną spódniczkę i tego samego koloru obcisłą bluzkę z długim rękawem. Dobrałam biżuterię i się pomalowałam, nie mogąc przyzwyczaić się do nowego wyglądu.
Gdy weszłam do wielkiej sali, od razu zauważyłam, że wyszło specjalne wydanie proroka codziennego. O mnie. Kto by się spodziewał. Wzrok wszystkich w chwili został skupiony na mojej osobie. Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc szepty z każdej strony. Usiadłam na środku stołu Slytherinu, czyli na moim stałym miejscu. Moi znajomi już się tam znajdowali.

- powiedz mi, jakim cudem to się stało?- wystarczyło jedno pytanie Draco, a ja byłam zmuszona do opowiedzenia całej historii, pomijając pewne szczegóły, nie wspominając także o założycielach.
Postanowiłam jedno- nie przestanę zadawać się ze Slytherinem i z moimi przyjaciółmi, jednak będę zmuszona do zadawania się z "jasną stroną". Nie przepuszczą takiej okazji, jaką będę ja sama w ich szeregach.
Nott podsunął mi pod nos gazetę, a ja zaczęłam czytać jej urywek:
" Odnaleziona potomkini założycieli Hogwartu! Królewski ród przetrwał! Już wiemy dokładnie, kto jest jego członkinią. . . ."
Kilka zdań w zupełności mi wystarczyło.
Lucyfer podał mi dwa listy. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił, a ja zobaczyłam ich podpisy. S.B i R.L mówiło samo za siebie. Moi rodzice chrzestni byli szybsi.
Już kilka chwil później siedziałam w domitorium. Przede mną leżały listy. Otwarte. Mężczyźni chcieli się ze mną jutro spotkać w domu Syriusza. Doskonale znałam jego adres, Remus zawarł go w liście.
Stwierdziłam, że mam wolny czas, więc przydałoby się wszystko wytłumaczyć z Severusem. Miałam nadzieję, że on też mnie nie okłamał, że tak jak ja nie miał o niczym pojęcia.
Lekko zestresowana zapukałam do drzwi. Od razu odpowiedział mi szorstki głos "wejść". Milutko, nie powiem.

- cześć Sev. Musimy sobie chyba trochę wyjaśnić, wiesz, że. . .- przerwałam w połowie zdania, widząc mistrza eliksirów, który zastygł w ciekawej pozie. W jednej dłoni znajdowała się ogromna butelka ognistej, a w drugiej whisky- mi też weź szklankę- słodko się uśmiechnęłam

- byleby McSzczota się o tym nie dowiedziała- mruknął, posłusznie wyciągając dwie szklanki- nie widziałem o niczym, od razu mówię. Jestem w takim samym szoku. Nie chcę zrywać naszych kontaktów

- ja też nie, więc zachowujmy się tak samo. Dalej będziesz moim wujkiem- widziałam uśmiech na ustach nauczyciela, którego od razu odwzajemniłam

- nie byłem z tobą całkowicie szczery. Byłem szpiegiem- mruknął, nalewając do obu szklanek do pełna alkoholu- a raczej, jestem szpiegiem

- wiem- odparłam oczywistym tonem

- jak to?- spytał zaniepokojony

- kryłam cię. Od początku to podejrzewałam, nie mam ci niczego za złe

- Dumbledore będzie chciał aktywować Zakon Feniksa. Dołączymy, prawda?- spytał. Wiedziałam, że nie był do końca chętny. Ja jednak postanowiłam dać drugiej stronie szansę

- oczywiście

~*~

Dwie godziny później było bardzo kolorowo. Na dwóch butelkach się nie skończyło, właśnie kończyliśmy czwartą. Sama jestem w szoku, że jeszcze żyjemy.

- pamiętam, jak Minnie goniła mnie wtedy przez pół Hogwartu z tymi swoimi klamrami na włosach i w szlafroku- kończył jakąś historię Sev

- szczerze, nic nie zrozumiałam, ale było śmieszne- przyznałam, ledwo łapiąc oddech. Zdecydowanie za dużo śmiechu.

Wesoło sobie rozmawialiśmy, popijając ognistą, gdy do komnat Severusa bez zapowiedzi ktoś wszedł. Byliśmy w salonie, więc gość musiał przebyć jeszcze długi korytarz.

- Severusie, gdzie jesteś?- spytał głos zadziwiająco podobny do opiekunki Gryffindoru. Może to była ona?

- myślisz, że to Minnie?- spytałam konspiracyjnym szeptem wujka

- chyba tak- zaczął się śmiać, jednak po chwili przestał, zdając sobie sprawę z sytuacji- mamy przechlapane

Snape wstał, po czym chwiejnym krokiem podszedł do drzwi. Chciał się o nie oprzeć, jednak najwyraźniej źle wycelował, więc obecnie podnosił się z podłogi. Korzystając z sytuacji, od razu wzięłam do ręki butelkę i zwyczajnie wypiłam resztę.

- Severusie, co ty robisz?- spytała McGonagall, najwyraźniej nad nim stojąc. Zaczęłam się głośno śmiać, nie mogąc wytrzymać napięcia. Najwyraźniej nauczycielka to usłyszała, więc szybkim krokiem weszła do salonu. Zastała mnie w nieciekawej sytuacji- czy ty naprawdę rozpijasz uczennice? Czy ty poważny jesteś?- spytała załamana, a gdy w odpowiedzi usłyszała nasz śmiech, zadała kolejne pytanie- gdzie on ma zapasy?

Bez słowa wskazałam profesor jedną z szafek. Ostatnim moim wspomnieniem jest McGonagall nalewająca sobie pół szklanki trunku.




You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 27, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Córka Czarnego Pana || Julie Avada RiddleWhere stories live. Discover now