4- dziedziczka Slytherina

775 22 0
                                    

Dni w Hogwarcie bardzo szybko mijały. Często były ataki za moim poleceniem. Ostatnio McGonagall odwołała mecz, a Granger leży w szpitalu.
Z umysłu Pottera odczytałam, że dowiedział się o Ginny Weasley i zamierza ją ratować, więc szybko przygotowałam się i wyszłam. W toalecie jęczącej Marty zauważyłam Pottera i Weasley'a z Lockhartem. Jakim prawem oni zaciągnęli tutaj tego idiotę?

- cześć Harry, cześć Ron. Dzień dobry

- cześć, co tu robisz Julie?- spytał Potter

- też dowiedziałam się o Ginny i chciałam pomóc.

- okej- odparł po prostu- dzięki

- otwórz się- wysyczałam w mowie węży- to na pewno tutaj. Już ostatnio zobaczyłam na kranie węże, więc się domyśliłam- wszyscy kiwnęli głowami
Potter chciał wepchnąć pierwsze nauczyciela, ale szybko go powstrzymałam.

- STOP!- krzyknęłam, a ich miny były bezcenne- ja chcę to zrobić- dopowiedzialam z uśmieszkiem, więc chłopcy się rozluźnili. Szybko wepchnęłam Lockharta i zadowolona wskoczyłam chwilę za nim.

- teraz usunę wam pamięć!- krzyknął w pewnym momencie Lockhart

- wiesz kogo jestem córką?- zaśmiałam się- mnie nie pokonasz, umiem dużo więcej, przekonałeś się chyba w tym twoim klubie. Prostego experiallmus nie potrafiłeś odepchnąć, chyba wiadome jest, że wszystko, o czym piszesz w tych swoich książkach to nie twoje zasługi i połowa tego to wychwalanie jaki to ty nie jesteś cudowny- mówiłam lodowatym tonem, więc każdy zrobił się blady. Szybko poszło.

- obliviate- powiedział i machnął różdżką, ale ja szybko odbiłam zaklęcie i w efekcie trafiło z powrotem w niego. Sufit trochę się zawalił, więc ostatecznie ja i Potter zostaliśmy oddzieleni od Weasly'a i Lockharta, który wszystko zapomniał.

- Ron, zrób przejście, a ja z Julie pójdziemy dalej!- krzyknął bliznowaty, więc szybko ruszyliśmy dobrze mi znaną drogą. Na posadzce leżała prawie martwa Ginny Weasley, więc okularnik szybko do niej podbiegł, a ja za nim.

- Ginny, Ginny obudź się!- krzyczał w kółko

- nie obudzi się- obok nas zjawił się mój ojciec, uśmiechając się do mnie.

- witaj Tom- powiedziałam tak, aby Potter się nie domyślił i puściłam oczko, aby zrobił tak samo.

- witaj Julie- odparł

- wy się znacie?!- krzyknął

- oczywiście- odparłam, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie

- jest już prawie martwa Harry- powiedział ojciec

- a co z bazyliszkiem?- pytał

- nie zjawi się nie wzywany- odparłam z ojcem równocześnie

- jesteś dziedziczką Slytherina

- myślalam już, że nigdy się nie domyslisz

- czemu ty to robisz?!- spytał wkurzony jak i przestraszony

- bo tak miało być Potter. Nie każdy ufa Albusowi, nie chce go skrzywdzić ani zabić. Nie chcę waszej krzywdy. Chcę jedynie poznać własnego ojca- powiedziałam, chociaż chętnie rzuciłabym cruciatusa.

- kogo ty jesteś córką?- spytał poirytowany- kim ty jesteś?- zadał kolejne pytanie

- myślałam, że jesteś mądrzejszy Potter- odparłam opanowanym głosem i skinęłam głową w stronę Toma, który zabrał różdżkę Harry'ego

- oddaj mi różdżkę- zażądał

- nie zrobię tego- odpowiedział również opanowanym głosem, po czym różdżką wypisał w powietrzu napis: Tom Marvolo Riddle, który zmienił się w I am Lord Voldemort.

- t-ty jesteś Czarnym Panem! A ty Czarną Panią!- krzyknął

- brawo Potter, wreszcie- powiedziałam znudzona, przewracając między palcami różdżkę dokładnie tak samo, jak ojciec gdy się nudzi.

- zaatakuj Pottera- wysyczał jak wąż ojciec, więc bazyliszek wypełzł ze szczęki Salazara

Harry od razu uciekł, lecz feniks Dumbledora oślepił bazyliszka

- nie!- wrzasnęłam równocześnie z ojcem

Ostatecznie bliznowaty wrócił i pokonał węża mieczem Gryffindora

- nie wygrasz wojny Potter!- krzyknął ojciec. Ginny zaczęła się wybudzać, jednak uratowałam dziennik

- obliviate- wyszeptałam, a następnie usunęłam dwójce gryfonów pamięć, przy okazji zabierając dziennik ojca. Tom schował się, więc już było po wszystkim.

- co się stało?- spytał mnie Potter

- wszystko okej?- spytałam niby opiekuńczym tonem- Harry zabiłeś bazyliszka, uratowałeś Ginny, chodźcie stąd lepiej

- nic nie pamiętamy- mruknął Harry bez przekonania

- chodźmy do Rona, a później do dyrektora- stwierdziłam, więc wyszliśmy

_

- Julie, jak wszystko się potoczyło? Czemu Harry nic nie pamięta?- spytał dyrektor godzinę później

- to działo się szybko.... Postanowiłam znaleźć Rona i Harry'ego, aby im pomóc ratować Ginny, więc znaleźliśmy wejście w łazience jęczącej Marty, Lockhart próbował usunąć nam pamięć, ale odbiłam zaklęcie. Później mój ojciec, a raczej wspomnienie kazało bazyliszkowi atak na Harrego, a mnie zatrzymał. Później Harry zabił bazyliszka i zemdlał od jego jadu. Pański Feniks go uleczył, a w tym czasie obudziła się Ginny....

- dobrze, dziękuję. Możecie iść, ale ty zostań Julie- Harry, Ron i Ginny wyszli z gabinetu

- czemu chcesz ratować Toma?- spytał

- panie dyrektorze, czy jest coś złego w tym, że chce poznać własnego ojca? Nie znam swoich rodziców, wychowałam się z wujkiem. Nie chcę, aby coś stało się moim przyjaciołom

- dobrze- westchnął- możesz iść

- do widzenia

- do widzenia Julie

_

Ostatni miesiąc minął szybko, niestety przywrócono "żywot" spetryfikowanym, a egzaminy końcowe zostały odwołane. Dużo rozmawiałam z przyjaciółmi, którzy wiedzą, że mój ojciec wrócił. Nie mogą tego jednak nikomu powiedzieć przez wieczystą przysięgę. Właśnie idziemy na zakończenie roku do WS.

- Aveeeee- zaczął Draco- przyjedziesz na wakacjeeee?

- jak zawsze- uśmiechnęłam się, a po chwili blondyn rzucił mi się na szyję- dobra blondi, złaź, bo mnie udusisz- od razu się odczepił

Weszliśmy do sali, zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na przemowę.

- puchar domów powinien wygrać Slytherin, jednak są dodatkowe punkty do rozdania- zaczął drops

- no nie, znowu- jęknął Malfoy

- panu Ronowi Weasley przyznaje 30 punktów za odwagę i nie opuszczanie przyjaciół- oklaski- panu Potterowi 50 punktów za zasługi dla szkoły- znowu oklaski- oraz pannie Riddle również za zasługi dla szkoły 50 punktów- okalski, tylko że głośniejsze, bo przyłączył się Slytherin.

Ten rok był udany. Zdecydowanie.

Córka Czarnego Pana || Julie Avada RiddleDove le storie prendono vita. Scoprilo ora