25- przyjazd szkół

272 20 4
                                    

Trzy dni minęły szybko, w szkole wszystko dopięto na ostatni guzik. W dzień przyjazdu szkół do Hogwartu skrócono o pół godziny eliksiry, więc zaraz po skończeniu lekcji, szybko z przyjaciółmi ruszyliśmy do naszych domitoriow, aby się przygotować.
Na sobie miałam codzienny makijaż- kreski, korektor, puder, tusz do rzęs i lekko zarysowane usta. Ubrałam dość krótką, czarną, obcisłą sukienkę z ozdobnymi srebrnymi nićmi dodającymi jej charakteru. Dobrałam naszyjnik z wężem, pierścionki (w tym Canini) I bransoletkę, szybko założyłam Czarne szpilki na małym obcasie, po czym zmieniłam długość włosów metamorfomagią. Teraz Czarne fale sięgały pasa. Gotowa zarzuciłam podrasowaną szatę (część mundurku), po czym wyszłam. W salonie spotkałam resztę równie gotową. Mięli na sobie mundurki oprócz lucyfera, który postawił na czarny garnitur.

- wy zawsze musicie się wyróżnić?- spytał z żartobliwą pretensją Zabini. Zaśmiałam się pod nosem

Cała szkoła zgromadziła się na dworze, wyczekując przybycia szkół. Domy były od siebie oddzielone, stojąc ze swoimi opiekunami. Uczniowie Gryffindoru jak zawsze nie słuchali poleceń, więc razem z wujkiem się z cicho śmialiśmy z McGonagall, która czerwona ze złości ich upominała.

- jeśli się nie mylę, zbliża się delegacja Beauxbatons- odezwał się po kilku minutach dyrektor

Rzeczywiście, zza lasu wyłonił się dużych rozmiarów dom, ciągnięty przez chyba tuzin koni, ogromnych niczym słonie. Gdy konie "zaparkowały" z wozu wyskoczył chłopiec, który rozwinął schody. Za nim wyłoniła się olbrzymka, a za nią dziewczyny i chłopcy ubrani w niebieskie, jedwabne mundurki. Po przywitaniu się dyrektorów uczniowie prowadzeni przez olbrzymkę weszli do szkoły- pewnie było im zimno.

Chwilę później z jeziora usłyszeć można było dziwny szum. Z tafli powoli wyłaniał się duży "statek".

- zbliża się delegacja Durmstrangu- odezwał się Dumbledore

Po kilku minutach uczniowie z dyrektorem na czele również przywitali się z dyrektorem, po czym weszli do środka.

Nasza szkoła do wielkiej sali weszła pierwsza. Za nami uczniowie Beauxbatons, którzy dosiedli się do stołu Ravenclaw i uczniowie Durmstrangu, którzy dosiedli się do nas. Dobrze się składało, miałam Wiktora na przeciwko siebie. Powitałam się z dyrektorem, oraz ze znajomymi z poprzedniej szkoły.

- witaj Julie- odezwał się, całując delikatnie moją dłoń Wiktor

- witaj Wiktorze- odparłam z lekkim uśmiechem

Gdy zamieniliśmy kilka słów, dyrektor powitał uczniów.
Wkrótce na stołach pojawiło się mnóstwo potraw, również zza granicy. Udało mi się zobaczyć Ronalda śliniącego się do jednej z uczennic Beauxbatons. Zaśmiałam się pod nosem, jednak chwilę później zrozumiałam, że dziewczyna w połowie jest willą. Spojrzałam kątem oka na lucyfera, który nic sobie z tego jednak nie robił. I dobrze. Podczas posiłku miło spędziłam czas rozmawiając z przyjaciółmi zarówno z Hogwartu, jak i z Durmstrangu. Zauważyłam jednak wzrok kilku uczniów na sobie. Byli to chłopcy. Moje chłodne spojrzenia nie pomagały. Luc zauważając to lekko spiął mięśnie, obrócił się w moją stronę i mnie pocałował, wywołując tym wiwaty przyjaciół i zawiedzone spojrzenia tamtych chłopców. Cicho podziękowałam, na co się uśmiechnął.

Niedługo po tym, Dumbledore wstał. Wszystkie rozmowy ucichły. Przedstawił dwóch organizatorów turnieju, po czym zaczął mówić o czarze ognia. W skrócie mamy 24 godziny od teraz na wrzucenie kartki, ale oczywiście trzeba mieć przynajmniej 17 lat. Mam to gdzieś skoro wiem, że ja i Potter napewno weźmiemy w tym udział. Po wszystkim wróciliśmy z Lucyferem, Draco, Pansy i Blaisem do mojego domitorium.

- kogo obstawiacie?- spytał Draco

- pewnie Wiktor z Durmstrangu- stwierdzila Pansy

- też mi się tak wydaje- powiedzieli jednocześnie Draco i Blaise

- myślę, że może to być jakiś chłopak lub ta pół willa z Beauxbatons- mruknął w zamyśleniu Luc

- myślę, że to będzie napewno Wiktor, a od nas ze szkoły obstawiam głównego reprezentanta z Hufflepufu lub Ravenclawu, bo te domy nie wyróżniały się aż tak bardzo, jak Gryffinfor i Slytherin. W Ravenclaw wątpię, żeby ktoś się zgłosił, a jeśli nawet, to pewnie nie zostanie wybrany. Uważam, że to ktoś z Hufflepufu, a tam lepiej znam chyba tylko Diggory'ego, myślę, że ma szansę

- dobre myślenie- stwierdził Malfoy- jutro noc duchów, dowiemy się. Mam tylko nadzieję, że od nas będzie ktoś dobry. Najlepiej ze Slytherinu, no ale wiecie. . . Znając życie czara nie wybierze Ślizgona

Później pożegnaliśmy się i wszyscy wyszli. Kiedy zostałam sama, bardziej przemyślałam sytuację. Jestem ciekawa, kogo wybierze czara ognia...

Córka Czarnego Pana || Julie Avada RiddleOnde histórias criam vida. Descubra agora