Dwa tygodnie po mistrzostwach przemierzałam ulice niemagicznego Londynu. Stanęłam obok sklepu z percingami i chwilę się zastanowiłam. Raz się żyje. Najwyżej ojciec mnie zabije. Trudno.
Weszłam do sklepu przywitana miłym uśmiechem pracownika, mężczyzny około 21 lat.- dzień dobry, byłaby możliwość zrobienia na szybko?- spytałam
- jasne, proszę usiąść
Trochę mnie zdziwiło, że nie czepiał się wieku, czasem życie potrafi być fajne. Usiadłam na czarnym fotelu.
Samo przekłucie trochę bolało, jednak dało się wytrzymać. Teraz w uchu miałam dodatkowe przekłucie z kolczykiem w kształcie węża
- pasuje?- spytał pracownik
- jest super- stwierdziłam, po czym zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Okey, teraz można wracać do domu.
Z pustej uliczki teleportowałam się wprost do salonu, gdzie siedział tata z kubkiem kawy w dłoni. Tak naprawdę zmieniał się tylko na spotkania śmierciożerców, inaczej miał swój zwykły wygląd.- wróciłam- oznajmiłam, jednak przenikliwe oczy taty od razu zauważyły zmianę. Westchnął z bezsilności
- ładne, ale mogłaś się chociaż zapytać- mruknął w tym samym czasie, w którym Canini przemieniła się w węża
- następnym razem pomyślę- odparłam zaczepnie, po czym z wężem u boku poszłam do pokoju. Jutro do Hogwartu. Nie chce mi się.
Z jękiem usiadłam na łóżku, a za machnięciem różdżki spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do kufra. Canini wdrapała mi się na brzuch.- ej, ty trochę ważysz- mruknęłam w wężomowie
- trudno- odparła. Taka z nią rozmowa
Nie mam pojęcia, kiedy zasnęłam.
~*~
Obudziłam się około 2:00 w nocy. Jak się chwilę później okazało, sowa dobijała mi się do okna. Wstałam z łóżka w celu wpuszczenia zwierzęcia, jednak pojawił się patronus.
- nie otwieraj okna- przemówił głos- to pułapka
Zdziwiona wyszłam z pokoju, idąc do prawego skrzydła Riddle Manor, gdzie miał pokój tata. Zapukałam do drzwi, a on mnie wpuścił.
- o co chodzi?- spytał, a mi się już wszystko zaczęło mieszać
- ale przecież mnie ostrzegałeś patronusem- mruknęłam speszona
- co? Przecież ja nie wysyłałem patronusa- stwierdził- ja się nad tym zastanowię, idź spać, jutro masz pociąg- kiwnęłam głową i gdy już miałam wychodzić, Tom się odezwał- uważaj na siebie
Ta noc była jednak bezsenna.
~*~
Rano wstałam około 9:00. Ubrałam czarną szatę, wyczesałam włosy i ogólnie przygotowałam do życia. Z Canini u boku weszłam do kuchni, gdzie usiadłam pod oknem, po prostu patrząc w dal.
- Lucyfera zobaczysz dopiero w pociągu- oznajmił tata, wchodząc do kuchni- dalej nie mogę uwierzyć, że on to dla ciebie robi
- ja też- przyznałam szczerze- na tych wakacjach nie za bardzo widziałam się z Severusem- skrzywiłam się
- w Hogwarcie nadrobisz- odparł
W sumie przyznałam mu rację.
- w tym roku też jesteś prefektem?
- tak- mruknęłam, ale po chwili uśmiech pełen satysfakcji wpłynął mi na twarz
- już współczuję Gryffindorowi. . . Albo nie, jak w ogóle można im współczuć?
- drops doda im punkty, przecież to jego ulubieńcy. Pottah już dawno powinien zostać wyrzucony ze szkoły, ale go trzyma
- co racja to racja. . . Już późno, musisz iść. Powodzenia Julie
- do widzenia, tato- odparłam, teleportując się ze zmniejszoną walizką obok ściany prowadzącej na peron 9¾. Mugoli nie było za dużo, a że umiem się teleportować bez charakterystycznego "pyknięcia" nikt nie zauważył. Weszłam w ścianę pojawiając się na peronie zaludnionym przez czarodziei. Odprowadzona ciekawskimi i przestraszonymi spojrzeniami weszłam bez większego wysiłku do pociągu, od razu kierując się w stronę przedziałów Slytherinu. Gdy tylko weszłam do jednego z przedziałów, w którym siedziała Pans, niewidzialny Blaise mnie przytulił. Zaskoczona oddałam uścisk.
- nie strasz człowieku- mruknęłam
- kupę lat, dni, miesięcy- powiedział
- widzieliśmy się zaledwie 4 dni temu- odparłam ze śmiechem, na co tamten mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. Zajęłam wolne miejsce od okna.
- mogłabym usiąść z wami?- spytała nieznajoma blondynka w drzwiach
- nie- odparłam jednocześnie z Pansy, na co tamta się speszyła
- dołączy do nas kilka osób- oznajmił Zabini, więc dziewczyna kiwnęła głową i wyszła. Chwilę później dosiadł się do nas Draco. Niecierpliwie czekałam na Lucyfera, który dziwnie się spóźniał.
- pociąg zaraz odjedzie- mruknęłam
- zdąży- stwierdził Malfoy. Kilka minut później do przedziału wpadł mój chłopak, tylko, że. . . . Miał ślady siniaków
- co się stało?- spytałam
- nic ważnego, miło mi was widzieć- odparł. Gdy usiadł obok, oparłam głowę o jego ramię. Wiedziałam, że nic z niego nie wyduszę. Do końca podróży nad tym rozmyślałam.
~*~
Usiedliśmy w wielkiej sali czekając na pierwszorocznych. Gdy WRESZCIE weszli, zauważyłam pewną zmianę. Wśród nich był chłopak, jednak niejasno określiłam jego wiek. Dziewczyny się w niego wpatrywały jak głupie- co prawda wcale nie był brzydki, ale bez przesady, co?
- nie widzę w nim nic wielkiego- stwierdziła Pansy
- dokładnie. A one nie odwracają wzroku- mruknęłam zniesmaczona
Nowy rozglądał się po sali, jak jednak dało się zauważyć śledził głównie stół Slytherinu.
- Louis Cullen- przeczytała McGonagall, a starszy chłopak podszedł do stołka, na którym następnie usiadł.
- jak myślisz, kim on jest?- spytałam Lucyfera
- na pewno nikim dobrym- odparł tamten
- Slytherin!- krzyknęła tiara. Louis z chytrym uśmiechem przysiadł się właśnie obok nas. Luc i Louis mierzyli się chwilę spojrzeniami, nic nie mówiąc. Mi tu coś nie pasuje. . . Zdecydowanie nie.
Później przydzieleni zostali pierwszoroczni, a po tym nastąpiła uczta, na której jednak nic nie tknęłam.- na koniec chciałem oznajmić- zaczął Dumbledore, podnosząc się z siedzenia- że w tym roku nie będzie rozgrywek Quidditcha- fala protestów- ponieważ w tym roku odbędzie się niesamowite wydarzenie! Turniej trójmagiczny! Ale o tym kiedy indziej!
Po około godzinie, gdy wszystko się skończyło, wyszłam razem z prefektami jako pierwsza.
- jestem Cedrick Diggory- odezwał się dość wysoki brunet obok mnie
- Julie Riddle- odparłam. Zanim zdążyliśmy normalnie porozmawiać, tłok uczniów wylał się z wielkiej sali, w tym Lucyfer, jak się okazało drugi prefekt.
Ślizgoni z pierwszorocznymi na czele ruszyli za naszą dwójką, oczywiście prefekta naczelnego nagle zabrakło.- Salazar Slytherin- wypowiedziałam głośno hasło, wchodząc do PW Ślizgonów.
- cisza nocna zaczyna się o 22:00. Starajcie się nie znajdować na korytarzu po tej godzinie, bo dostaniecie odjemne punkty lub szlaban, uwierzcie, nie warto. Odrabiajcie systematycznie wypracowania i inne zadania, starajcie się zdobywać punkty- mówił Lucyfer
- zachowujmy się jak Ślizgoni z krwi i kości, dajmy popalić innym domom. Jeśli się tylko postaramy, zdobędziemy puchar domu- kontynuowałam
- walić zasady, byle nie dostawać odjemnych punktów i szlabanów!- skończyliśmy jednocześnie, przybijając żółwika
YOU ARE READING
Córka Czarnego Pana || Julie Avada Riddle
FantasyDostając list z Durmstrangu bardzo zdziwiłam ojca chrzestnego. Mistrz eliksirów myślał, że będę chodzić do Hogwartu. Mój ojciec jest za słaby, aby powrócić, więc korzysta z każdej opcji. Jak potoczą się losy Julie? Czy znajdzie prawdziwych przyjació...