16- przerażająca Julie?

460 22 9
                                    

- o wow- mruknęłam

- co?- spytał Black

- chyba jestem zarąbista z wróżbiarstwa. Na poczekaniu wymyśliłam bajeczkę o bijącej wierzbie, pełni i ponuraku- mruknęłam

- już cię lubię- stwierdził z nikłym uśmiechem Black. Przybiliśmy piątkę- kogoś mi przypominasz

- może Rose Riddle, a wcześniej Le Fay?- podsunęłam

Pokiwał niemo głową.

- gdzie teraz jest?- spytał

- o niczym nie wiesz?- zdziwiłam się- twój kumpel Potter ją zabił

Mina mu zrzedła.

- ej! Remus!- zawołałam

- tak?- spytał lekko się krzywiąc

- wziąłeś eliksir, prawda?- nie dostałam odpowiedzi- przesrane- mruknęłam- trio, lecieć do zamku- nakazałam, jednak było trochę za późno. Remus krzyknął i zaczął się przemieniać z cieniem bólu na twarzy. Syriusz od razu zmienił się w czarnego psa i próbował go odciągnąć. W tym czasie z tunelu wyszedł Snape.

- tu. cię. mam. Potter- wysyczał. Wskazałam mu głową na scenę rozgrywającą się za nami, więc w tempie ekspresowym odwrócił się na pięcie. Później zasłonił mnie ciałem, a resztę rękami. Westchnęłam zrezygnowana i wyszłam przed niego. Zanim zdążył mnie złapać skupiłam się na przejęciu animagicznej formy psa podobnego do Blacka. Teraz razem z nim próbowałam okiełznać wilkołaka, lecz z marnym skutkiem. Zwierzę popchnęło psa, więc zostałam sama. Gdy wilkołak miał się zamachnąć, zmianilam formę na orła i podlecialam kilka metrów w górę. Później zrobiłam show i jako wąż prześlizgnęłam się obok Remusa i zmieniałam z powrotem w siebie. Rzuciłam proste zaklęcie, dzięki któremu wokół zwierzęcia stworzyła się kopuła, jednak coś poszło nie tak, jak zawsze. Pottah rzucił na mnie oszołamiacza za Merlin wie co.

- Potter, ty cioto, ciulu, debilu, idioto, bezmózgu! Próbuje wam ratować dupę!- krzyknęłam z furią. Przerażony Ciotter się zamknął

- a-ale ty chciałaś go z-zabić- wyjąkał

- idioto debilistyczny z za dużym ego!- warknęłam- to jest dla Remusa bezpieczna bariera, nic sobie nie zrobi, a nas nie zabije kretynie!

- aaaaaa

Jednak nie zdążyłam po raz kolejny wytworzyć kopuły. Wilkołak był za szybki i pognał gdzieś w dół, a za nim nie wiadomo skąd pojawił się Black. Westchnęłam i pognałam za nimi, a za mną bliznowaty. Syriusz leżał obok jeziora, które stopniowo zamarzało, co oznaczało tylko jedno- dementorzy się zbliżali

- mam nadzieję Pottah, że potrafisz wyczarować patronusa!- krzyknęłam, a tamten pokiwał głową. Ustawiliśmy się obok siebie. Kilka dementorow pognało na Pottera, który sobie nie radził i po chwili zemdlał

- czemu ja wam muszę zawsze ratować tyłki?- spytałam z jadem w głosie- Expecto Patronum!- krzyknęłam, a z mojej różdżki wyleciał piękny smok. Patronus okrążał dementory i przepędzał je. Kucnęłam przed chłopcami i za machnięciem różdżki wyczarowałam nosze, na które lewitowałam kolejno Blacka i Pottera. Pokręciłam głową i lewitowałam nosze.

*W zamku*

Pottera przeniesiono do szpitala, a Syriusza w sumie nie wiem. Dziwnie się przyznać, ale szczerze polubiłam Blacka. Teraz leżę w domitorium i próbuję zasnąć, a gdy wreszcie to mi się udało, nastąpił istny koszmar. . .

Znalazłam się w ciemności, jednak coś zadawało mi ogromny ból. Upadłam na kolana, a przed sobą zobaczyłam scenki.

Śmierć matki

Córka Czarnego Pana || Julie Avada RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz