24- wielki plan

229 21 2
                                    

W poniedziałkową noc czekałam na Gellerta, chowając się pod peleryną niewidką za jakimś posągiem, aby nikt na mnie nie wszedł. Już kilka minut później czarnoksiężnik jak gdyby nigdy nic wszedł korytarzem. Dobiło mnie. Nie próbował się nawet ukryć.

- czy ty jesteś poważny?- spytałam szeptem na skraju załamania. Mężczyzna podskoczył w miejscu, najwyraźniej przestraszony

- nikt nas nie zobaczy- mruknął, wzruszając od niechcenia ramionami. Na chwilę zamknęłam oczy, jednak po chwili zrzuciłam z siebie pelerynę, zgrabnym krokiem podchodząc pod wejście gabinetu. Dotknęłam dłonią posągu, po czym "winda" bezgłośnie pozwoliła nam wejść do środka. Lekko zdziwiony Gel z usmieszkiem uznania wszedł tuż za mną.

- teraz będzie najtrudniejsza część- szepnął, przybliżając usta do mojego ucha, aby nie narobić za dużo hałasu- kamień jest najprawdopodobniej w gabinecie, jednak napewno okryty jest czarami i nie wolno nam być głośno

- jakbym nie widziała- mruknęłam sarkastycznie

- daj mi dokończyć- warknął cicho, jeszcze bardziej zniżając głos- ja zajmę się ochroną, ty będziesz szukać- kiwnęłam delikatnie głową

Już po chwili, używając najprostszego Alohomora otworzyliśmy drzwi ze zdziwieniem, spowodowanym brakiem zabezpieczeń i weszliśmy do środka. Naszym oczom ukazały się regały ksiąg, biurko i takie tam rzeczy.

- Feniks- powiedziałam przestraszona, a mężczyzna się zaśmiał

- zadbałem o to i go wcześniej wygoniłem, nie pytaj jak

Zadowolona przystąpiłam do cichego otwierania szafek. Miałam ograniczone pole widzenia, ponieważ było bardzo ciemno. Kilka razy się potknęłam lub uderzyłam głową w szafkę, jednak w przeciwieństwie do ciągle wybuchającego cichym śmiechem Gellerta, nie zwracałam na to uwagi.
Na poszukiwaniach spędziliśmy kilka dobrych godzin.

Po godzinie na szyi poczułam oddech. Wytrącona z równowagi odwróciłam się w stronę Gellerta stojącego kilka centymetrów ode mnie.

- co się stało?- spytałam

- jest już 5:00 rano, lepiej bierz pelerynę- odparł- pójdziemy pod nią do błoni, tam się rozstaniemy

- potrzucimy tak po prostu kamień?- spytałam zniechęcona do tego pomysłu

- musimy, inaczej zaraz nas nakryją. Czarnoksiężnika i córkę Voldemorta w gabinecie Dumblefora przeszukujących szafki- odparł

Jednocześnie wypuściliśmy z płuc powietrze. Nocka na nic. Wzięłam pelerynę, nakrywając nas nią. Później jeszcze zamknęłam szafki i gdy już mieliśmy wychodzić, drzwi niedaleko biurka się otwarły, a przez nie wyszedł dyrektor. Zestresowani powoli i bezszelestnie kierowaliśmy się w stronę wyjścia. Peleryna była w sam raz zważając na różnicę wzrostu między nami, więc trzeba było dodatkowo uważać, aby materiał się nie podwinął.
Dumbledore rozejrzał się po pomieszczeniu, zasiadając do biurka. Gdy on podpisywał papiery, my wycofaliśmy się przez niedomknięte drzwi. Teraz zostało tylko zjechać "windą" i przejść przez korytarze. W drodze kilka razy omijaliśmy różnych profesorów, jak np McGonagall i Snape'a. Po dotarciu na błonie odetchnęliśmy z ulgą. Rzuciłam na przyjaciela zaklęcie kameleona na wszelki wypadek, po czym się pożegnaliśmy, lekko przy tym smucąc się niezdobyciem kamienia wskrzeszenia.

Przez korytarze do swojej komnaty przeszłam bez większych problemów. Gdy tylko zamknęłam drzwi swojego pokoju, prawie dostałam zawału widząc siedzącego na łóżku Luucyfera.

- teraz się wytlumacz- powiedział poważnie

- ale z czego?- spytałam niewinnie, zakładając włosy za ucho

- pierwsze pytanie– gdzie byłaś?

- a co to, spowiedź?- spytałam sarkastycznie, niezadowolona, jednak widząc jego zabójczy wzrok od razu mruknęłam- na spacerze na błoniach

- całą noc?- spytał z powatpieniem

- nie wierzysz mi?

- nie. Po co ci w takim razie peleryna?

- żeby nikt mnie nie zobaczył, nie chciałam dostać szlabanu

- z kim tam byłaś?

- sama

- niezbyt wierzę, ale kiedyś to wydusisz- powiedział, przytulając mnie- kiedyś dostanę zawału po raz kolejny wchodząc tu, nie widząc ciebie

Zaśmiałam się z ulgą, że nie kontynuował tematu. Gdyby się dowiedział, prawdopodobnie na noce zamykałby mnie na klucz.

~*~

Następnego dnia spojrzałam na kalendarz. Nie myślałam nawet, że za trzy dni przyjadą do nas dwie szkoły- Durmstrang i Beauxbatons

Córka Czarnego Pana || Julie Avada RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz