2- pierwsze lekcje

935 30 1
                                    

- słyszeliście, że Ciotter i Wieprzlej przylecieli samochodem i trochę zniszczyli wierzbę?- spytał Draco następnego dnia przy śniadaniu

- szkoda, że jej nie wywalili- powiedział Blaise i złapał się za serce, z czego się roześmialismy

- idziemy na zielarstwo, zaraz się spóźnimy- oznajmiła Pan, więc szybko wstaliśmy i ruszyliśmy do szklarni.

- witajcie uczniowie!- powiedziała głośno opiekunka Hufflepuf

- dzień dobry pani profesor- odpowiedzieli wszyscy oprócz naszej czwórki

- dzisiaj będziemy przesadzać mandragory- oznajmiła, a następnie pokazała na to sposób

- Longbottom zemdlał!- zaśmiał się Malfoy, a my razem z nim

Następnie wyciągnęliśmy mandragory. Draco jak zwykle chciał się popisać.

- blondi, zaraz cię ugryzie- zasmialam się

- nie ma opcji ave (czytaj ejwi- od autorki)- powiedział, a po chwili roślina go ugryzła. Razem z pozostałą trójka zaczęliśmy się śmiać, ale w końcu przerwał nam dzwonek.

- z kim mamy OPCM?- spytałam

- z Lockhartem- odparła Pansy z obrzydzeniem

- nie mów, że z tym, o którym myślę- zrobiłam się blada

- dokładnie z tym- odparła, po czym z powrotem ruszyliśmy

- przecież on nie zna najprostszego zaklęcia!- powiedział wściekły Zabini

Weszlisimy do klasy, a chwilę później wszedł nauczyciel. Razem z siedzącym obok mnie Draco udawaliśmy odruchy wymiotne, a na samym końcu się zaśmialiśmy z naszych min.
Następnie nauczyciel zaczął się przechwalać swoimi jak to nazwał "osiągnięciami", więc moja ręka natychmiast wystrzeliła w górę

- tak panno....- zaczął i czekał na podpowiedź

- Riddle- odparłam z uśmiechem, a nauczyciel zrobił się blady jak ściana- więc może łaskawie pan zacznie prowadzić lekcję, zamiast przechwalać się?- spytałam z lekkim sarkazmem

- tak tak, oczywiście- odpowiedział.

Na końcu wypuścił chochliki. Co za głupek!

- więc może wasza 5 zapędzi resztę do klatki?-spytal, wskazując mnie, Draco, Ciottera, Wieprzleja i szlame. Nie czekając na odpowiedź, uciekł.

Od razu rzuciłam zaklęcie tarczy, więc ja i Draco byliśmy bezpieczni.

- może pomożecie?- spytał z nadzieją Ron

- a co za to będziemy mieć?- spytał smok

- ech dobra, zaklęcie spowalniające Hermiono- powiedziałam

- dziękuję!- powiedziała zadowolona jak i zdziwiona, że nie przezywałam jej. Szybko rzuciliśmy zaklęcie, po czym wyszliśmy na trening, w koncu jestem nową ścigającą jeśli nie wspominałam.
Z przeciwnej strony wyszła drużyna lwów, więc wiedziałam, że będzie show.

- mamy zaklepane boisko na dziś- odezwał się Wood

- to patrz na to- Flint wrednie się uśmiechnął, po czym podał papierek kapitanowi przeciwnej drużyny.

- ja Severus Snape wyrażam zgodę na przećwiczenie nowego szukającego i nowej ścigającej- przeczytał na głos- kogo?

Na przód wyszłam ja i Malfoy, co widocznie zdziwiło pozostałych.

- Riddle- zrobił przerwę i lekko się uśmiechnął. Co mu jest?- i Malfoy?

- to nie jedyna nowość- odezwał się blondyn, więc pokazaliśmy nasze nimbusy 2001

- do drużyny Gryfonów nikt się nie wkupuje. U nas liczy się talent- odezwała się Granger

- nie waż się do mnie mówić, ty wredna szlamo- powiedział z nienawiścią mój przyjaciel

- żryj ślimaki Malfoy, żryj je- rudy machnął różdżką, ale dlatego, że jest złamana po prostu zajęcie się odbiło i trafiło w Weasley'a. Wszyscy Ślizgoni się roześmiali, ale ja podeszłam.

- idziemy do Hagrida- odezwał się bliznowaty

- pomogę wam- powiedziałam, a oni się dziwnie na mnie popatrzyli, ale nic nie powiedzieli. Ślizgoni popatrzyli na mnie spode łba, więc kiedy złota trójca się obróciła, dyskretnie puściłam im oczko, na co się rozchmurzyli i zaśmiali pod nosem. Gryfoni na szczęście tego się zauważyli, więc Wood się do mnie uśmiechnął. Dziwnie się na niego popatrzyłam.

- Julie, pewnie znasz przeciw zaklęcie- powiedział pół-olbrzym

Chwilę się zastanowiłam. Jeśli tym zdobędę ich zaufanie, to ok. Robię to tylko że względu na ojca.

- oczywiście- odpowiedziałam lodowatym tonem, dodatkowo poważnie. Całą czwórkę przeszedł dreszcz- przepraszam, przyzwyczajenie- dopowiedzialam niby ze smutkiem, a reszta kiwnęła głowami. Mruknęłam przeciw zaklęcie, więc rudy poczuł się lepiej.

- muszę iść- powiedziałam

- dziękujemy- odezwał się bliznowaty, a ja lekko się uśmiechnęłam, chodź w duchu dodałam "ciesz się z mojej łaski" i wyszłam.

_

W następnych dniach przegraliśmy mecz z Gryffindorem, dlatego, że Draco spadł z miotły, a szlama numer jeden spytała o komnatę tajemnic, więc McSzczotka opowiedziała o wszystkim. Nikt mnie nie podejrzewał, co jest bardzo dziwne. Zrozumiałam jedno. Jestem dziedziczną Slytherina

_

Właśnie z paczką (Parkinson, Malfoy'em i Zabinim) zmierzałam na klub pojedynków zobaczyć, jak największy debil w dziejach robi z siebie pośmiewisko. Jego asystentem ma być Severus. Wiem, że wujek bez problemów sobie poradzi.
Mężczyźni pierwsze podeszli do siebie, wyciągnęli różdżki, opuścili je, skłonili lekko głowy, po czym odeszli. Policzyli do trzech, po czym wujek rzucił najprostsze zaklęcie.

- experiallmus- powiedział, a "ten co zna się na OPCM" poleciał około trzy metry do tyłu. Z Draco praktycznie leżałam na ziemi i śmialiśmy się.

- może teraz uczniowie?- odezwał się wujek

- może Weasly i....- zastanowił się Lockhart

- Riddle?- dopowiedział wujek

- oczywiście- mina mu zrzedła, a ja w duchu się zaśmiałam. Weszłam na podest

- może założymy barierę ochronną?- spytał Sev

- myślę, że to dobry pomysł- odezwał się śmiertelnie poważnie nauczyciel OPCM, a ja lekko się zaśmiałam. Nauczyciele zrobili barierę, więc zrobiliśmy dokładnie to samo, co wcześniej mężczyźni.

- wszystko oprócz zaklęć niewybaczalnych- odezwał się Snape, na co kiwnęłam głową. Ogromny wybór w porównaniu do "drętwoty" rudego. Innych zaklęć przecież nie zna.

- sectumsempra!- powiedziałam od razu zaklęcie z czarnej magii, a rudy zaczął krwawić. Lockhart chciał iść na ratunek, ale ja go powstrzymałam przeciw zaklęciem. Rzuciłam jeszcze kilkoma innymi, nie dostając ani jednym. Wieprzlej nie mógł się już podnieść.

- koniec, zwycięstwo chyba jednoznaczne- odezwał się wujek z chytrym uśmiechem

- masz rację Severusie- powiedział Gilderoy próbując zachować resztę godności, co mu nie wyszło. Zadowolona z siebie zeszłam do znajomych, udając współczujące spojrzenie dla rudego, co na szczęście zauważyła cała trójca i kilku Gryfonów, więc lekko się uśmiechnęli. Plan zaczyna działać!


Córka Czarnego Pana || Julie Avada RiddleWhere stories live. Discover now