~16~

72 6 0
                                    

Kiedy Shredder się rozłączył i oddał telefon Karai czułam że wszystko staje się jasne.

- Czyli porwaliście mnie tylko po to żeby dorwać żółwie...- powiedziałam niby do siebie- Ale dlaczego w takim razie pocałowałaś Leo?- zwróciłam się do Karai.

Ona natomiast zaśmiała się i spojrzała na mnie z zażenowaniem.

- Przyznam że tego nie było w planie. Poprostu widziałam że jesteś o mnie zazdrosna i postanowiłam się zabawić- odparła a we mnie narastała złość- tyle że waszym kosztem...- dodała po czym wybuchła śmiechem.
- Jesteś podła!- krzyknęłam- Pokłóciłam się z Leo tylko dlatego że ty chciałaś się zabawić!? Ciesz się że jestem przywiązana do tego krzesła bo w przeciwnym razie już by było po tobie!!- wykrzyczałam coraz bardziej wkurzona.
- Zapewniam cię że z chęcią sprawdziłabym twoje możliwości ale...

Nie zdążyła dokończyć bo w tym momencie do pomieszczenia wpadł Leo, wyważył drzwi i wyciągnął swoje katany.

- Najpierw musisz zmierzyć się ze mną!- wykrzyczał spoglądając kątem oka na mnie.
- Nareszcie się zjawiłeś...- powiedziała ze sztucznym uśmiechem- Nie sądziłam że jesteś tak głupi aby przyjść sam ale jak widać dla niej jesteś w stanie zrobić wszystko- dodała z lekkim obrzydzeniem w głosie.

W tym momencie rozpoczęła się walka pomiędzy Leo i Karai. Chciałam mu jakoś pomóc więc ciągle próbowałam się wydostać. Niestety do walki włączył się Shredder.

- Jest i nasz przywódca- powiedział z ironią odrzucając Leo na ścianę.

Shredder rzucił nim jak szmacianą lalką. Ku mojemu przerażeniu Leo leżał w bezruchu. Bałam się że nie żyje, lub że znowu będzie ciężko ranny. Zaczęłam się wydzierać żeby zostawił go w spokoju aż nagle przez okno wpadli Raph, Donnie i Mikey. Bardzo się cieszyłam że nam pomogą i odwrócą jego uwagę.
Nadal próbowałam się wydostać ale niestety te węzły były bardzo mocno ściśnięte. Niespodziewanie przed oczami mignęło mi ostrze katany i w mgnieniu oka byłam uwolniona. Kiedy odwróciłam wzrok obok mnie stał Leo. Natychmiast rzuciłam się na niego i popłakałam.

- Przepraszam...- wyszeptałam na co on mocno pocałował mnie w czoło i chwycił za rękę.

Przeprowadził mnie przez to pole walki i zostawił w bezpiecznym miejscu.

- Biegnij do kryjówki, my się wszystkim zajmiemy- powiedział z troską.
- Wróć do mnie...- odpowiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

Leo tylko lekko skinął głową i rzucił się na pomoc swoim braciom. Ja natomiast ruszyłam w stronę wyjścia a potem udałam się do kryjówki. Na miejscu opowiedziałam o wszystkim Splinterowi i oboje czekaliśmy z niecierpliwością na powrót chłopaków. Martwiłam się o nich ale byłam pewna że wrócą cali i zdrowi...

Jestem Tylko Twoja...Where stories live. Discover now