~11~

97 6 0
                                    

Minęły już...prawie 2 tygodnie od tego przeklętego patrolu. Leo wracał do zdrowia, nawet już sam poruszał się po kryjówce. Większość ran już się zagoiła co nas bardzo cieszyło. Raph (tak jak z resztą my wszyscy) bardzo go wspierał mentalnie i się o niego troszczył. Szczerze mówiąc na początku naszej znajomości myślałam, że z całej czwórki to właśnie Leo i Raph mają najsłabszą relację ,,braterską" a tu taka niespodzianka. Aż miło było patrzeć jak razem siedzieli przy stole, oglądali TV lub medytowali. Natomiast Donnie i Mikey wrócili już do pełni sił (pokazywali to z zapałem na treningach).

Razem z Leo doszliśmy do wniosku że jego stan pozwala na powtórne mieszkanie razem w jednym pokoju...
Bardzo tęskniłam za usypianiem i budzeniem się obok siebie. Krótko podsumowując wszystko zaczęło się układać...

~~~
Piątek, godzina 6:00.
Chyba zaraz oszaleje, ten budzik działa mi na nerwy (z dnia na dzień coraz bardziej). Kiedy w końcu wstałam żeby uciszyć to dziadostwo zobaczyłam mnóstwo wiadomości od rodziców i nieodebranych połączeń. Znaczy dzwonili od wieczoru w którym przeprowadziłam się do kryjówki ale nie miałam siły z nimi rozmawiać ani nawet ich słuchać. Od kilku tygodni nie pokazałam się w szkole, mam mnóstwo nieobecności, o zaległościach nie wspomnę. Chyba grozi mi powtarzanie klasy...lepiej być nie może.
W tym momencie Leo usiadł obok mnie i delikatnie się przytulił opierając głowę o moje ramię.

- Dzień dobry, skarbie- powiedział trochę nieprzytomnym głosem.
- Nie jestem pewna czy taki dobry słońce...- odpowiedziałam zmartwiona nie spuszczając wzroku z ekranu T-phon'a.
- Co się stało?- zapytał.
- Chyba muszę dzisiaj iść do szkoły. Od kilku dobrych tygodni mnie tam nie było. Rodzice dzwonią i piszą...- mówiłam o dziwo z obojętnością.
- Nie chcę żebyś miała kłopoty. Zbieraj się, odprowadzę cię- powiedział sam wstając z łóżka z poważną miną.
- Serio? Znaczy wiesz, mam już tyle zaległości że raczej nie będę w stanie tego nadrobić...- ciągnęłam dalej licząc że to tylko żart.
- Na szczęście mam bardzo mądrego brata który z przyjemnością pomoże ci w nauce- odpowiedział z uśmiechem.

7:35
Zjedliśmy szybko śniadanie, pożegnałam się z rodzinką (w końcu praktycznie cały dzień miało mnie nie być) i udaliśmy się w stronę wyjścia z kanałów. Tego dnia był duży ruch na ulicach, mnóstwo przechodni i samochodów. Na szczęście udało nam się wskoczyć na jeden z okolicznych budynków.
Niespodziewanie Leo wziął mnie na ręce i zaczął biec po dachach. Nie byłam w stanie nic powiedzieć więc mocno się go chwyciłam i postanowiłam mu zaufać (chociaż bardzo się bałam). Po kilku minutach byliśmy na budynku naprzeciwko mojej szkoły.

- Wybacz, od kiedy cię znam zawsze chciałem to zrobić- powiedział z zadziornym uśmieszkiem stawiając mnie z powrotem na własnych nogach.
- Eh ty mój wariacie- odpowiedziałam i mocno się do niego przytuliłam.
- Trzymaj się, jak skończysz lekcje to daj znać i przyjdę. Nie chcę żebyś wracała sama...- powiedział z ogromną troską.
- Dobrze skarbie, do zobaczenia- odpowiedziałam na co pocałował mnie w czoło i pobiegł w stronę domu.

Ja ruszyłam w stronę schodów (niestety nie potrafiłam tak jak żółwie zeskoczyć z dachu i się nie zabić). Postanowiłam też że przy okazji zadzwonię do mamy. Mimo że razem z tatą bardzo zranili mnie swoim zachowaniem to nie chciałam żeby na ulicach Nowego Jorku wisiały plakaty z moim zdjęciem...
Wybrałam numer i po chwili usłyszałam:

- Halo?.......córeczko....czy to ty?- jej głos brzmiał bardzo słabo, słychać było też łkanie.
- Tak mamo to ja- odpowiedziałam obojętnie.
- Dziecko, gdzie ty się podziewasz? Wiesz jak my się o ciebie martwimy? Nawet dzwoniliśmy na policję, podobno cię szukają...- mówiła już kompletnie płacząc.
- Mieszkam u mojego chłopaka. Nie wrócę do domu dopóki nie przestaniecie się kłócić- odpowiedziałam stanowczo chociaż zakręciła mi się łezka w oku.
- Chłopaka? Od kiedy ty masz chłopaka? A z resztą, kochanie to są sprawy dorosłych, wiem jak się czujesz z tym wszystkim ale nie jestem w stanie nic na to poradzić- tłumaczyła- wróć do domu błagam.
- Muszę kończyć. Odwołaj policję, powiedz że odnalazłam się cała i zdrowa i że jestem bezpieczna- odparłam po czym rozłączyłam się.

Jestem Tylko Twoja...Where stories live. Discover now