~14~

77 7 0
                                    

POV: LEO
Kiedy Karai odsunęła się ode mnie byłem w szoku.

- Czy ty mnie...?- wybełkotałem.
- Tak, pocałowałam cię- mówiła wyraźnie zadowolona.
- Dlaczego ty to zrobiłaś?- zapytałem dochodząc do siebie.
- Bo cię kocham Leo i chcę żebyśmy znowu byli razem- powiedziała próbując znowu się do mnie zbliżyć.
- Nie!- krzyknąłem po czym zrobiłem krok w tył- Słuchaj, mam dziewczynę którą bardzo kocham i...żałuję że wgl tu przyszedłem- mówiłem podniesionym głosem.
- Żałujesz? A więc mnie nie chcesz?- zapytała z wyrzutem.
- Oczywiście że nie! Kocham tylko Julie! Nie wiem co ty sobie myślałaś- odwróciłem się i pobiegłem w stronę domu. Miałem nadzieję że spotkam tam Julie. Bardzo chciałem z nią porozmawiać, pogodzić się, przeprosić...

Kiedy wpadłem do kryjówki przy wejściu stał Raph.

- Jesteś największym idiotą jakiego znam!- krzyknął popychając mnie- Zdajesz sobie sprawę jak bardzo ją skrzywdziłeś? Jak mogłeś całować się z Karai i to na jej oczach!

Byłem w szoku... Jakim cudem Julie to zobaczyła. Nie wiedziałem co powiedzieć.

- Że co? Julie to widziała? Gdzie ona jest?- zapytałem zdezorientowany.
- U ciebie w pokoju. Pakuje rzeczy. Ale raczej nie będzie chętna na rozmowę- odpowiedział na co szybko pobiegłem do pokoju.

Julie stała obok łóżka i pakowała ubrania do plecaka. Była cała zapłakana.

- Julie...- wydusiłem podchodząc do niej.
- MILCZ! NAWET NIE PRÓBUJ SIĘ TŁUMACZYĆ!- krzyknęła po czym zabrała plecak i wyszła z pokoju.
- Julie, zaczekaj! Daj mi wytłumaczyć..- krzyknąłem blokując jej drogę.

W tym momencie dostałem mocnego liścia w twarz.

- Wszystko widziałam! Jak ci nie wstyd! Jak mogłeś to zrobić! To ja wszystko przemyślałam, nawet chciałam cię przeprosić za tamtą awanturę a ty robisz coś takiego!?- krzyczała coraz bardziej- To koniec, ZRYWAM Z TOBĄ!- po czym wybiegła z kryjówki.

Przez kilka minut stałem w miejscu i patrzyłem jak znikała za zakrętem. Nie wiedziałem co robić. Czy ja ją właśnie straciłem? Czy ona naprawdę ze mną zerwała?

~~~
POV: JULIE
Natychmiast wybiegłam z kryjówki. Bardzo płakałam. Przez łzy średnio widziałam gdzie idę. Kiedy wyszłam z kanałów ruszyłam w stronę mieszkania moich rodziców. Nie wiedziałam gdzie się podziać i liczyłam że tam znajdę schronienie i wsparcie. Czułam się okropnie, znowu nie mogłam złapać oddechu. Nagle usłyszałam za sobą szelest ale zanim zdążyłam się odwrócić ktoś zarzucił mi worek na głowę i ogłuszył jakimś tępym narzędziem. Pamiętałam tylko jak upadłam na ziemię...

Kiedy się przebudziłam w pomieszczeniu było zupełnie ciemno, tylko centralnie nade mną wisiała lampa ale miała zbyt słabe światło abym mogła cokolwiek zobaczyć. Byłam przywiązana liną do krzesła i miałam zaklejoną buzię taśmą. Kiedy próbowałam się uwolnić (na próżno) usłyszałam odgłos otwieranych drzwi i kroki w moją stronę. Z ciemności wyłoniła się Karai.

- Nareszcie wstałaś księżniczko- zaśmiała się.

Kiedy do mnie podeszła z impetem odkleiła mi taśmę z buzi. Z bólu potężnie przeklnęłam.

- Delikatniej się nie dało!?- krzyknęłam z wyrzutem- Gdzie ja jestem? Po co mnie tu trzymasz?
- Jesteś mi potrzebna. A raczej mojemu Mistrzowi- powiedziała dumnie.

W tym momencie z mroku wyszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w szarej zbroi z licznymi kolcami. Na głowie miał charakterystyczny hełm- Kuro Kabuto- o którym opowiadał mi Leo. Domyśliłam się kim on jest...

- Shredder...- wyszeptałam jakby do siebie- a więc do czego jestem wam potrzebna?
- Taka bystra z ciebie dziewczyna i jeszcze się nie domyśliłaś?- odpowiedział Shredder ze złowieszczym uśmiechem- dzięki tobie w końcu pokonam te przeklęte żółwie, zaczynając od Leonarda.
- Co chcesz zrobić?- zapytałam wyraźnie przestraszona.

Mimo że zerwałam z Leo i bardzo mnie zranił to nie chciałam żeby stało mu się coś złego.

- Karai!- przywołał swoją uczennicę- Telefon!- wyciągnął rękę w jej stronę a ona pokornie podała mu mojego T-phon'a- A teraz przekonamy się ile znaczysz dla tego żółwia....



Jestem Tylko Twoja...जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें