Rozdział 7

864 110 21
                                    

Calum POV


Otworzyłem powoli drzwi, aby nie zrobić krzywdy Susan. Leżała tuż przy nich. Od razu poczułem duszący zapach, który wypełniał całe pomieszczenie. Zakryłem twarz bluzą i podbiegłem do okna, aby wszystkie otworzyć. Wróciłem do wyjścia  i ukląkłem przy dziewczynie. Pogłaskałem jej włosy kiedy usłyszałem szmer dochodzący z kuchni. Natychmiast wstałem i skierowałem się do pomieszczenia po drodze wyjmując z kieszeni pistolet. Nie był duży, to zaledwie Beretta 92D, ale jak dotąd mi wystarczał. Wkroczyłem do kuchni i moim oczom ukazała się postać opierająca się o blat kuchenny.

- Dawno się nie widzieliśmy. – uśmiechnęła się dziewczyna opuszczając czarny kaptur.

- Widzę, że wiele się u ciebie zmieniło. – zakpiłem. – Nie czekaj... zawsze byłaś naiwna.

- I kto to mówi.

- Jakiego gazu użyłaś? – zapytałem chowając pistolet do tylniej kieszeni.

- O czym ty mówisz? – pytała udając zaskoczenie.

- Nie zgrywaj się. – warknąłem.

- Wiesz, że jestem dobrą dziewczyną. – powiedziała uśmiechając się.

- „Dobre dziewczyny to złe dziewczyny, które nie zostały przyłapane." – oznajmiłem półgłosem.

- Co ty pieprzysz Hood? - pokręciła głową i wyminęła mnie kierując się do wyjścia.

- Nie zbliżaj się więcej do niej. – powiedziałem przez zęby obserwując ciemnowłosą.

- Zastanowię się, jednak ona sama chyba nie ma z tym problemu.

Wyciągnąłem ponownie pistolet i lustrowałem twarz dziewczyny, która stała jak wmurowana.

- I tak nie strzelisz. – zakpiła wychodząc.

Miała rację. Zawsze byłem na to za słaby. Opuściłem rękę i włożyłem broń do kieszeni po czym zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Nic nie wyglądało podejrzanie więc wyszedłem z kuchni zająłem miejsce tuż przy Susan, która w dalszym ciągu była nieprzytomna.

- Susan. – mówiłem klepiąc lekko jej policzek.

Nie mogąc się powstrzymać złożyłem na nim pocałunek po czym ujrzałem jak jej piękne zielone oczy się otwierają. Zmieszana zerwała się do pozycji siedzącej.

- Czy ty?! Pocałowałeś mnie! – krzyczała. – Spieprzaj zboczeńcu.

- Coś ci się chyba pomieszało. – oznajmiłem spokojnie wstając i otrzepując czarne spodnie.

- Najpierw mnie naćpałeś jakimś dymem, żeby potem.. – przerwała ocierając łzy spływające po jej policzkach.

- Tak, a potem otworzyłem okna i czekałem aż się obudzisz. – uśmiechnąłem się. – Masz rację jak profesjonalny gwałciciel.

- Przecież widziałam czarną bluzę. Nie rób ze mnie idiotki. – mówiła z irytacją w głosie po czym wstała i wskazała na drzwi. – Wyjdź i nie pokazuj się mi więcej na oczy.

- Proszę bardzo. – powiedziałem przez zęby i ruszyłem do wyjścia.

Wyszedłem szybko z hotelu i zakładając przyciemniane okulary oparłem się o czarny, wyścigowy motor po czym wyciągnąłem papierosa z opakowania i włożyłem go do ust podpalając. Po skończeniu palenia wsiadłem na maszynę i uruchomiłem ją. Głośny dźwięk silnika uspokoił mnie. Ruszyłem nie zwracając uwagi na nic poza drogą przede mną.

Po chwili jazdy zza innych budynków wyłoniła się stara, nieczynna już fabryka. Zaparkowałem za nią, podszedłem do wejścia i otworzyłem drzwi.

- Jak idzie? – zapytałem widząc czwórkę siedzących przy komputerach chłopakach.

- Lepiej ty powiedz. – blondyn odwrócił się w moją stronę. – Jak czuje się Susan?

- Wspaniale. – powiedziałem z ironią.

- Co to za ton? – zaśmiał się brunet siedzący w dalszym ciągu tyłem do mnie.

- A co cię to interesuje? – zapytałem poirytowany.

- Chyba powinno jeśli chcę ci pomóc. – odparł odwracając się w moją stronę.

- Teraz zebrało ci się na pomoc? Gdzie byłeś wcześniej? - dopytywałem. – Ah tak wolałeś być po ich stronie! Wolałeś wsadzić mnie do więzienia!

- Przestańcie, albo ja za chwilę trafię do więzienia jak obu wam zrobię krzywdę! – krzyknął Michael. – Potrzebuję spokoju. Prawie dostałem się do systemu.

Zmierzyłem wzrokiem ciemnowłosego chłopaka, który powrócił do poprzednich zajęć i zacząłem obserwować działania Michaela.

- Brawo stary. – powiedziałem cicho kiedy wstał i pozwolił mi usiąść na jego poprzednim miejscu.

Pomieszczenie w którym się znajdowałem było niewielkie i mało oświetlone. Na środku sufitu wisiała lampa, po całym pokoju były porozstawiane pudełka, przy ścianie były biurka, a na nich komputery, na ścianach wisiały tablice korkowe, a na nich były mapy, schematy i wszystko potrzebne aby mieć na oku całe miasto.

Wpisałem hasło i na monitorze pojawił się obraz nagrywany przez kamery w hotelu.

- Dzięki Bogu. – wyszeptałem przeczesując ręką włosy.

- Nieźle to wygląda. – oznajmił chłopak z bandaną opierający się o mój fotel.

- Co nie? – uśmiechnąłem się lustrując wszystkie pomieszczenia wzrokiem.

- Nie o to mi chodzi stary. – zaśmiał się i poklepał moje ramię. – Spójrz na czwarte wideo.

Było to nagranie z kamery w szatni, gdzie Susan właśnie się przebierała. Moje serce zabiło mocniej, złożyłem pięść, aby zachować spokój.

- Nie masz nic do roboty? – powiedziałem przez zęby.

- Ej! Calum spokojnie! – krzyczał Ashton z uśmiechem oddalając się ode mnie.


Susan nie była dla mnie kimś ważnym... Miałem u niej dług wdzięczności i tylko to się dla mnie obecnie liczyło – to, aby go spłacić, a potem?

Potem po prostu zniknąć jej z oczu tak jak tego pragnie.

______________________

Jeśli czytasz moje rozdziały to proszę zostaw po sobie ślad.

Zależy mi na czytelnikach, dlatego chciałabym poznać Twoją opinię ;)

Hard //c.hWhere stories live. Discover now