Rozdział 4

1.1K 116 19
                                    

Pochyła czcionka - sen

Biegłam najszybciej jak mogłam, aby na czas dotrzeć do domu. Po moich policzkach spływały łzy, a serce biło jak szalone. Wskoczyłam po stopniach i otworzyłam drzwi do kamienicy, rzucając się w bieg po schodach. Miałam problemy z oddychaniem, jednak wieloletnie treningi ułatwiały mi nad tym panowanie. Chwyciłam za klamkę, po czym pchnęłam ją i weszłam szybko do mieszkania.

- Babciu?! – krzyknęłam przerażona.

- Susan, oh już wróciłaś? – usłyszałam jej głos dochodzący z salonu.

Weszłam do pomieszczenia, byłam za późno. Chłopak w czarnej bluzie z kapturem trzymał ją za włosy jedną dłonią, w drugiej ręce miał nóż, który znajdował się dokładnie przy jej szyi. Nie mogłam dostrzec jego twarzy, ponieważ była w cieniu, który dawał kaptur.

- Babciu... – załkałam.

- Nic mi nie jest. – oznajmiła z uśmiechem po czym zauważyłam, jak z jej szyi leje się krew, a ona upada z hukiem na podłogę.

- Nie! Nie, nie, nie! – krzyczałam gdy podniosłam się z łóżka, otarłam łzy i zaczęłam rozglądać się wokół siebie.

- Wszystko w porządku Sue? – zapytała starsza kobieta wchodząc do pokoju.

- Babciu! – krzyknęłam z ulgą zeskakując z materaca i przytulając staruszkę.

- Coś się stało? – spytała zaniepokojona.

- Ja... nie, to tylko koszmar. – oznajmiłam starając się uśmiechnąć.

- Zbieraj się bo spóźnisz się do pracy. – powiedziała babcia odgarniając moje włosy z czoła.

Ubrałam czarny crop top i krótkie spodenki z jeansu. Wyszłam z domu narzucając na ramiona parkę w kolorze khaki. Zeszłam ze stopni, które prowadziły do kamienicy po czym podążyłam do samochodu. Włożyłam kluczyk jednak nie mogłam go przekręcić. Złapałam za klamkę i zorientowałam się, że drzwi były otwarte. Przerażona rozglądnęłam się dookoła, kiedy się uspokoiłam weszłam do auta i usiadłam na miejscu kierowcy zapinając pas. Po chwili poczułam na szyi czyjeś ręce. Przerażona próbowałam poluzować uścisk, ale na marne. Moje serce biło szybko jak nigdy. Usiłowałam spojrzeć do tyłu, jednak jedyne co zobaczyłam to czarny kaptur. Nie mogłam oddychać. Szybko odpięłam pas i otworzyłam drzwi. Miotając się udało mi się spaść z siedzenia dzięki czemu napastnik nie mógł już mnie dusić. Kaszlałam. Nie mogłam uspokoić oddechu, który powrócił. Kiedy się ogarnęłam patrzy łam jak osoba wskakuje na miejsce kierowcy i wciska pedał gazu.

- Hej! – krzyknęłam pokaszlując.

Czarna postać przyspieszyła jadąc kilka metrów po czym obróciła i zaczęła jechać prosto na mnie. W ostatniej chwili udało mi się przewrócić na bok dzięki czemu uniknęłam rozgniecenia przez własne auto. Obserwowałam starego Holdena jak odjeżdża.

Rozmasowałam szyję i wstałam po czym poczułam przeszywający ból w ramieniu. Kiedy tylko dotknęłam obolałe miejsce dłonią wzdrygnęłam się. Przetarłam łzy spływające po policzkach i skierowałam się z powrotem do budynku.

- Dlaczego nie pojechałaś do pracy? – zapytała starsza kobieta wycierając dłonie ścierką, kiedy wchodziła do holu.

- Nie mam czym. – powiedziałam opierając się o ścianę i osuwając się na podłogę.

- Co się stało skarbie?! – krzyknęła babcia podbiegając do mnie.

- Babciu... będzie lepiej jeśli nie będziesz wiedziała. – stwierdziłam podciągając nos.

- Jak będzie lepiej? – oburzyła się staruszka. – Dzwonię na policję.

- Nie! – krzyknęłam podnosząc się z miejsca. – Proszę, nie rób tego!

- Dlaczego? – była zaniepokojona, po dzisiejszym koszmarze bałam się jej o czymkolwiek informować.

- To nie ma sensu. – uznałam wymuszając uśmiech.

- No nie wiem.

- Babciu proszę... – błagałam na co kobieta pokręciła głową.

- No... niech będzie, ale jeśli to się powtórzy to już nie dam się przekonać. – powiedziała po czym złożyła pocałunek na mojej głowie i odeszła kierując się w stronę kuchni.

- Dziękuję. – wyszeptałam.

Weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi opierając się o nie i w dalszym ciągu rozmasowując szyję. Postanowiłam zadzwonić do Natalie i poinformować ją o mojej nieobecności.

- Hej. – zaczęłam kiedy sygnały ucichły. – Nie będzie mnie dzisiaj w pracy. Nie mam czym przyjechać. – powiedziałam cicho.

- Dobra, powiem mamie. Potrzebujesz więcej wolnego? – zapytała.

- Właściwie to przyda mi się... chociaż tydzień. – powiedziałam.

- Jasne. – rzuciła rozłączając się.

To nie w stylu Natalie, jej ciekawska natura nie pozwoliłaby jej po prostu zakończyć rozmowy nie pytając się po co mi wolne.

- Idę do miasta.- odezwała się babcia wchodząc do pokoju. – Potrzebujesz czegoś?

- Nie, niczego. – odparłam spoglądając na krewną.

Po kilku minutach zaczęłam bez celu krzątać się po domu nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Dopóki usłyszałam dzwonek do drzwi. Odłożyłam zdjęcie ojca na poprzednie miejsce i pobiegłam do drzwi.

- Cholera. – wyszeptałam sama do siebie spoglądając przez judasz.

Chłopak w czarnym kapturze stał przed drzwiami czekając aż je otworzę. Moje serce przyspieszyło, a ja wpadłam w panikę.

- Zadzwonię na policję! – krzyknęłam.

- Otwórz. – powiedział surowo mężczyzna.

Kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić w tej sytuacji. Po chwili nie wytrzymałam i przekręciłam klucz otwierając drzwi.

- Nareszcie. – powiedział Noah wchodząc do mieszkania i w tej samej chwili ściągając kaptur.

- Gdzie mój samochód? – wyjąkałam.

- No właśnie... co wydarzyło się rano? – zapytał przeczesując palcami ciemne włosy na których pojawiło się jasne pasemko.

Wyglądał jak zawsze onieśmielająco. Mimo tego, że bałam się go w pewien sposób mi się podobał. Miał na sobie jeansową katanę, do której był przyszyty czarny, dresowy kaptur, czarny T-shirt z logiem jakiegoś zespołu, czarne rurki z dziurami na kolanach i trampki tego samego koloru.

- Co się wydarzyło? Prawie mnie udusiłeś! – krzyknęłam powstrzymując łzy.

- Ja? – zaśmiał się.

- Nie jestem głupia... – powiedziałam cicho kiedy chłopak się zbliżał.

Złapał za moje nadgarstki przyciskając je do ściany, jego twarz znalazła się blisko mojego ucha, które musną ustami na co ja się wzdrygnęłam.

- To nie ja skarbie. Radziłbym ci trzymać się mnie, w innym razie twoje życie może być krótsze niż się spodziewasz... – wyszeptał, a po moich plecach przeszedł dreszcz.

______________________

Przepraszam za opóźnienia. Jestem teraz bardzo zajęta nauką, mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej.

Czytasz - Komentuj

To dla mnie bardzo ważne :)

Hard //c.hWhere stories live. Discover now