Biegnę, nie do końca wiem dokąd. Jestem w lesie, jest ciemno, tak ciemno, że nie widzę własnych dłoni. Czuję, że jestem obserwowany. Roglądam się dookoła. W krzewinie widzę parę oczu spoglądających na mnie. Oblatuje mnie zimny pot, mój oddech strasznie przyspieszył, czuję, że moje serce zaczęło kołatać w klatce piersiowej jak szalone. Wtem, poczułem lodowatą dłoń na swoim ramieniu. Natychmiastowo spojrzałem za siebie, lecz tam nikogo nie było.
Dalej biegłem, chwilę potem zatrzymałem się i przykucnąłem, bowiem ujrzałem na ziemi, jak coś błyszczy. Podniosłem przedmiot. Był to mały, lekko żółtawy kamień, z wyrytym na nim znakiem triquetry. Był tak gorący, że od razu rzuciłem go na ziemię, by nie poparzyć sobie dłoni. Spojrzałem jeszcze raz na miejsce gdzie powinien leżeć, lecz jego już nie było. Nagle usłyszałem czyiś głos. Był przerażający, i drażniący, cały czas odbijał się echem w mojej głowie: "Cokolwiek zrobisz, wróci to do ciebie z potrójną siłą" to te słowa usłyszałem. Co takiego zrobiłem? Nie wiem o co temu komuś chodziło. Co miało do mnie wrócić? Skąd w ogóle się tu znalazłem? Gdzie biegłem? Kto mnie obserwuje? Mam coraz więcej pytań, a liczba odpowiedzi nie zmienia się.
Nagle, ktoś chwyta mnie za rękę. „Hou-ho-xiu-yi, si-sei-wu-ma” słyszę zapętlającą się klątwę, która pochodzi z każdej strony. Na czarnym niebie pojawią się jano świecący znak, który z każdą sekundą patrzenia na niego coraz bardziej hipnotyzuje. Dookoła mnie, jakby z nikąd, klęczą mnisi w czarnych szatach z kapturami. Ręce mają ułożone w ikoniczny znak, wciąż powtarzając "Hou-ho-xiu-yi, si-sei-wu-ma". Zauważam w oddali posąg Matki-Buddy. Istny koszmar. Jeden z mnichów podchodzi do mnie i namawia mnie bym się do nich przyłączył. Zacząłem uciekać, uciekać jak najdalej z tamtąd. Moje uszy zaczęły męczyć przeraźliwe piski i wrzaski pochodzące nie wiadomo zkąd.
°•°•°•°•°•°
Obudziłem się cały oblany potem, oczy miałem zaklejone łzami. Szybko oddychałem, cały się trząsłem. Na szczęście był to tylko koszmar. Jeszcze długą chwilę nie mogłem się uspokoić. Bałem się ponownie zasnąć. Co jeśli przyśni mi się to jeszcze raz?
Chwyciłem z szafki nocnej telefon. Była trzecia trzy. Potrzebowałem z kimś porozmawiać, ale kto będzie miał czas dla mnie w środku nocy? Nikt. No właśnie, a ja wręcz dałbym się pokroić za rozmowę z kimkolwiek w tym momencie. Porozmawiać o czymkolwiek, bym mógł się uspokoić.
Jedyną osobą, z którą jako tako miałem na ten czas kontakt, był Lee. Więc szybko wszedłem w instagrama. Odziwo ten jak na złość, wyjątkowo długo się uruchamiał.
squirrel_boy
Lee?
śpisz?cats.lover.lee
tak
znaczy
już nie
a co?squirrel_boy
to dość głupie jest
ale miałem koszmar
i boję się zasnąćcats.lover.lee
wiewiórka się przestraszyła?
ojeju
już spokojniesquirrel_boy
naprawdę się boję
nke moge ske uspokiic
prerpaszma ale rece mi sie trzesa
nei umeim napisac nirlanuecats.lover.lee
Jisungie
spokojnie
nic ci nie będziesquirrel_boy
boej ske
chce porozmawiac z kismcats.lover.lee
uspokój się mały
wszystko będzie dobrze tak?
rozumiesz?
(wyświetlono 3:09)[3:16]
cats.lover.lee
ej Jisung
wszytko dobrze?
halo[3:21]
cats.lover.lee
ej no
coś się stało?squirrel_boy
jestem
nie martw sięcats.lover.lee
nie martwiłem się
tylko no
już wszystko dobrze?squirrel_boy
nie
w sensie
lepiej
ale boję się zasnąćcats.lover.lee
brak snu nie jest dobry
trust me
na pewno nie przyśni ci się tosquirrel_boy
a skąd ty to możesz wiedzieć?
nie będę spał
i kropkacats.lover.lee
proszę cię
Jisung
idź spać
jak cokolwiek ci się przyśni
to będzie moja wina
ok?squirrel_boy
nooo
ok
to
dobranoccats.lover.lee
dobranoc słoneczko
(nie wysłano)
dobranoc
YOU ARE READING
They're (not) only friends || minsung
Fanfiction"They're (not) only friends" to opowieść o dwóch chłopakach, którzy byli jedynie przyjaciółmi. Przynajmniej tak myśleli. ┄┄┄┄┄┄┄┄┄ ☆ ┄┄┄┄┄┄┄┄┄ ︳↝ Han Jisung nawet nie wie jak bardzo ︳potrzebował miłości, którą dostał ︳od starszego o rok chłopaka. ...