4.

538 38 42
                                    

Wreszcie sobota, dzień, na który wszyscy czekają z niecierpliwością. Mimo że minął dopiero pierwszy tydzień szkoły, ja czuję się jakby był co najmniej początek drugiego półrocza.

Dziś nie zamierzałem wychodzić z domu, no chyba że po przekąski na seans filmowy, który zapewne sobie zrobię.

Zszedłem do salonu, usiadłem na kanapie, włączając telewizor. Trafiłem akurat na kanał informacyjny, spojrzałem na nagłówek wiadomości, którą aktualnie omawiała prezenterka.

W ostatnim czasie zwiększyła się liczba samobójstw.

Dokładniej przysłuchałem się temu, co mówiła kobieta na ekranie.

- Jesteśmy właśnie na moście nad rzeką Han, czyli miejscem, gdzie w ostatnim czasie życie odebrało sobie wiele osób -

Jakże zajebiście jest nosić nazwisko, takie samo jak nazwa rzeki, o której mówi się, że jest „rzeką samobójców” albo „rzeką nieszczęść”. Chce się ktoś zamienić ze mną nazwiskiem? Jest tyle innych nazwisk, Kim, Jung, Jeon, Yang, Hwang, Park i wiele więcej. No wyobraźcie sobie takie: Lee Jisung, przecież to brzmi o wiele lepiej. Chętnie bym zmienił swoje, na jakiekolwiek inne.

Spojrzałem na zegar, była jedenasta trzydzieści, postanowiłem jako tako posprzątać mój pokój. Jak na razie był tam niezły chlew, i trudno było to nazwać sypialnią. Zanim jednak udałem się na górę, poszedłem do kuchni w celu zaparzenia sobie kawy.

Zalałem kubek gotowaną wodą, patrząc, jak miesza się z drobnymi ziarnami kawy. Wziąłem napój i usiadłem przy stole, odblokowuąc swój telefon. Dotknąłem ikonki instagrama i zacząłem przeglądać stronę główną.

Przypadkiem wszedłem w prywatne wiadomości.
I wtedy mnie olśniło.
Spojrzałem na wiadomości z Lee.
Przecież mogę dowiedzieć się jak wygląda, jeśli tylko wstawiał swoje zdjęcia.
Że też nie pomyślałem o tym wcześniej.
Wszedłem w jego profil z nadzieją, że dowiem się w końcu kim jest.
Spojrzałem na zdjęcia na jego profilu.
Iii...
Utwierdziłem się w stwierdzeniu, że nadzieja matką głupich.
Nie było.
Nie było ani jednego zdjęcia z jego twarzą.
Tylko kilka zdjęć jego kotów.
A już myślałem.
No nic.
Może jeszcze kiedyś się dowiem.

Była dwunasta dwadzieścia a ja wszedłem do pokoju, gdzie na talerzach leżących na biurku, powoli zaczynało tworzyć się już nowe życie, a podłoga przykryta była stosami ubrań. Westchnąłem ciężko i zabrałem się do ogarniania tego bałaganu.

°•°•°•°•°•°

Przy moich mozolnych ruchach, skończyłem dopiero około siedemnastej. Zmęczony rzuciłem się na łóżko pławiąc się w zapachu czystości. Wtem, zerwałem się z łóżka i pobiegłem na parter.

W przedpokoju ubrałem obuwie i cienką kurtkę, chwyciłem z szafki portfel i telefon i wyszedłem z domu, zakluczając za sobą drzwi.

Po całej tej pracy, tak jak mówiłem, zrobię sobie seans, więc wyszedłem po przekąski do pobliskiego sklepu.

Idąc chodnikiem, usłyszałem że ktoś wysłał do mnie wiadomość. Już przypuszczałem od kogo może ona być.

cats.lover.lee

hej
jesteś jeszcze zły na mnie?

They're (not) only friends || minsungWo Geschichten leben. Entdecke jetzt