23. impreza

30 2 5
                                    

Właśnie są urodziny taty, zorganizowaliśmy je dosłownie na łonie natury. Jest to nad jeziorem, jedzenie się robi, a ja wyciągam paczki z proszkiem które są schowane trochę dalej. Tak bo to jest niespodzianka. No może nie jedyna na ten moment, ale jedyne co mogę zdradzić to bedzie kolorowo i wesoło. Ogarnęłam sobie okulary przeciw słoneczne.

- Wszystko gotowe?- zapytał wuja.

- Tak niespodzianka czeka- odpowiedziałam, akurat przyjeżdżają ekipą. Na dwa samochody, jedni są co mają nocny dyżur, a drudzy to co mają dopiero jutro. Zaczęło się powoli zjeżdżać.

- Dobra to rozpalone ognisko, czekamy na gościa honorowego- powiedział wuja Benio. A w koło jest pełno pełno pieńków, do siedzenia.Wszyscy mają na zmianę rzeczy, po to żeby nie być upierdolonym po całości. Co raczej nie sprawdzi się, więc pozostaje jedynie tapicerki nie uwalić.

- Jadą- powiedziałam, czekamy aż zaparkują. Pokazujemy im gdzie mają iść. Na samym końcu jest tata.Założoną miał na oczach opaskę.

- Uwaga doktorze, nie chcemy by pan skręcił coś- powiedział Piotr.

- To odsłońce mi oczy, a nie bawicie się w ciuciu babkę- odparł sfrustrowany.

- W tedy nie było by niespodzianki- dodał  Kuba, rozdając torebki z proszkiem.

- Kuba to nie jest śmieszne- powiedział tata. Właśnie został zostawiony na środku. Nadal stoi on na środku i czeka.

- Spokojnie doktorze, może pan zdjąć ją- odpowiedział,  co zrobił tylko od razu. A my stoimy i poleciało na niego. Widzę jak  Benio robi multum zdjęć. Akurat on nie może z przyczyn zdrowotnych. Mało kto zna je.

- Co tym ra...- został on obrzucony w tym momencie proszkiem.- Kurwa dzieciaki.

- Doktorze takie słowo przy dziecku- spojrzenia padły na mnie.

- Zobacz tato, kolorki masz- teraz ozdbiłam go różowym kolorem.

- Grabisz sobie- powiedział, kiedy ja  poszłam schować się za wielko ludami. Znalazł tata parę paczek.

- Proszki na ser...- ponownie oberwał, od tego momentu każdy z nas się rzucał nimi. Do momentu puki się nie skonczyły.
Zostałam opsypana wszystkimi kolorami. Prawie się no trochę udusiłam nimi, ale jest dobrze. Całe pięknie ułożone włosy w kolorach. Rzeczy dosłownie uwolona jak zasrane żygi jednorożca.

- Już widzę mycie wlosów- zaśmila się Brytney. Przefarbowała je chyba na czerwono.

- Ogólnie samo mycie- dodał brat.Nie wiem jak to w ogóle zmyje. Gorsze będzie pranie tego wszystkiego. Ale powinno być dobrze.

Co lepsze u taty przeważa niebieski, a zarazem zielony. Dosłownie wygląda on jak takie stworki z oceanów. Jego zarost ma już kolor, no zamiast białych sladów to ma pomarańczowe. Dosłownie pomarańcz z różowym. Włosy to z czarnego przefarbował się na tęcze. Podsumowując kolejne żygi jednorożca. Najlepsze jest to, że mam to na zębach. Co jest? Porządnie dostałam.

Usiedliśmy wokół ogniska, wolei zrobić to tak niż grilla. Zmęczona jestem po tym bieganiu, ale jest bardzo fajnie. Mamy zrobionych pełno zdjęć. Mam go chyba wszędzie. Stond zaczęło się jedzenie. Tym razem lepiej dla nich bo bez alkoholu. Akurat do pracy ma duża część, zokończenie było wieczorem. No pojechało parę osób na dyzór wieczorny. Wcześniej bo muszą się umyć przed robotą. A my pojechaliśmy do domu, obstawiać łazienki. Trafiłam na koniec. Mycie włosów.

Jedna z najgorszych rzeczy jakie mogą być. Ale nie trzeba było tak się napipeprzać proszkami. Ogarnęłam się jakoś. No jestem czysta w końcu. Jedyne co mogę przyznać z radością. Zobaczyłam swoje odbicie, jeju no nawet ładnie wyglądam. Ale zmęczona jestem poszłam do swojego ukochanego łóżka spać. Ułożyłam się wygodnie w odpowiedniej pozycji. Po niedługiej chwili udało mi się zasnąć. Jednak nie było to długie, bo się obudziłam i dalej spać nie mogłam.

Obróciłam się na drugi bok, wpatruje się w ścianę. Nadal  nie mogę spać, ciemność powoli robi się straszna. Chce spać, ale jakby nie mogę czuję się dziwnie wyspana. Dziwnie się myśli, nawet nie mogę spać. Ponownie obruciłam się, widzę teraz drzwi. Światla nie ma, czyli wychodzi na to, że tata poszedł spać do swojego pokoju. Czyli sama będę musiała męczyć się z próbą zaśniecia. Bardzo trudno idzie następna godzina poszła. Na obracaniu się po każdej stronie łóżka.

- Co nie możesz zasnąć?- usłyszałam za swoimi plecami. Jakoś nie chce mi się obracać. Pomimo iż wiem że to on, ale coś z tyłu nadal mówi, żeby uważać.- No spokojnie, ja nie gryzę.

Obruciłam i zobaczyłam go tam na szczęście. Siedzi na skraju łóżka.

- Co tym razem, że nie możesz spać?- zapytał mnie.

- Nie wiem, tak po prostu- odpowiedziałam.

- Chodź tu- usłyszałam, ten położył się obok mnie. Okrył mnie rękom i przybliżył do klatki piersiowej. Cisza jest tragiczna. Przerwało ją dopiero ciche nucenie.

Obróciłam w głowę, w stronę jego twarzy. Ten nadal nuci, ale ta piosenka powoli mnie zaczyna usypiać. Słysze jeszcze szum morza i zapach jego. Fajną tę piosenkę ma. 

- Śpiewał mi ją ojciec, dawno temu- powiedział nagle wpatrując się w sufit.

- Co się z nim stało?- zapytałam.

- Stał się kimś kto nie jest za dobry, straciłem do niego zaufanie po tym co zrobił- odpowiedział.

- A co takiego zrobił?- zapytałam go.

- Nie jest to miejsce i pora na opowiadanie tego- odparł innym głosem, jakby miał żal. Nie wiem na serio co się stało. 

- A kiedy ma niby być?- pytam go.

- Kiedy nadejdzie- dodał- trzeba iść już spać.

- Nie chce mi się- odpowiedziałam. Poprawił się on na wygodniejszą pozycję. Podobnie jak ja, teraz leżę plecami do niego.

- Teraz będziesz się fochać, ale lepiej odpocznij- słyszę to po raz któryś. Nie wiem jak on, ale ja nie wierzę że uda mi się normalnie zasnąć. Słyszę ciche chrapanie. Zachciało mi się do łazienki, ale jak przejść nie zauważonym obok niego. Przy tym nie budząc go. Wstałam i można powiedzieć się udało się nie obudził się. Zrobiłam krok i podłoga zaskrzypiała. Wsytraszyłam się, na szczęście śpi on dalej. Przeszłam na spokojnie załatwić swoje potrzeby. No powinno być z górki.

Misja powiodła się, weszłam do upragnionego pomieszczenia. Zrobiłam wszystko i spłukałałam. O kurwa a jak się obudzi tata. Wyjrzałam na korytarz nie ma nikogo. Dobra to trzeba umyć rączki, wyszłam gasząc wszystkie światła.

- Możesz powiedzieć mi dlaczego dalej nie śpisz?- zapytał za mną. Prawie zeszłam na zawał przez niego, co on sobie myśli.

- Idź do pokoju- powiedział cicho nie chcąc obudzić siostry. Położyłam się pod cieplutką kołderkę. Na serio ciepłą, jak jest gorąco. A ja muszę pod nią spać. Przyszedł on do pokoju.

- Masz- podaje tata mi tabletkę i szklankę wody. Usiadłam wzięłam ją popijając wodą, podałam mu ją spowrotem. Odłożył ją na biurko, sam obok mnie zaraz.

- Co to było?- zapytałam go. Bo magicznie czuję się senna. Tak jak przez te parę godzin nie mogłam tak teraz magicznie już tak.

- Tabletka ziołowa na sen- odpowiedział przyciągając mnie blisko siebie. Od tego momentu momentalnie zasnęłam.

I Am Hear| Na Sygnale| Where stories live. Discover now