13. Impreza niespodzianka

37 3 2
                                    

Dożyłam do końca roku tego pierdolnika i ciężkim tygodniu organizacji urodzin brata. Pod szkołę zawiózł mnie nie kto inny jak  doktor Banach pod  szkołę.

- Czekam na ciebie- powiedział- lepiej się zjaw tutaj. 

W cale nie próbowałam uciec jak przyjeżdzał po mnie. Ale z moją wcześniejszą kostką to zdążył mnie złapać w połowie drogi.

- Okej- odpowiedziałam, bo kisze się w spódniczce i białej bluzce. Na całe szczęście mam rzeczy na przebranie się. Poszłam pod zbierający się tłum przed szkołą. Kocham ten sam cyrk co roku, pełno fałszywych twarzy.

- Witam was na zakończeniu roku szkolnego, mam nadzieje że wakacje miną wam bardzo dobrze i wrócicie pełni uśmiech- zaczyna się jego dwudziesto minutowe przemówienie i rozdawanie wszystkich nagród. Szczerze wątpię że wrócę z uśmiecham jak mam już dość tego.

- Dziękujemy uczniom, za przepiękne przedstawienie- skończyło się na tym, że śpiewali i mówili wierszyki. Też mi wyczyn, nawet się nie postarali. Było to samo co na festynie, normalnie hit.

- Zapraszam wychowawcę klasy 4A- rozdają tej drugiej klasie. Nie mam za bardzo tam dużej liczby znajomych. Już prędzej znajdę ukryty skarb. 

- Za niedługo nasza- uwielbiam być tą b klasą akurat jest nas tylko dwie, potem trzy piąte i cztery szóste. 

- Teraz pora na klasę czwartą B- powiedział, dobrą chwilę poczekałam- Marysia Nowak. 

Podchodzę najpierw do dyrektora. 

- Gratuluje- uścisnął mi dłoń i podziękowałam potem jeszcze wychowawczyni wręczyła mi książkę. Podeszłam do psiapsi, pokazuje co dostałam. 

- Cuda świata?- zaśmiała się, zobaczę co ona dostała. 

- Amelia Piątkowska- powiedział dyrcio poszła do nich, wróciła z książką o światowych dniach młodzieży. 

- Widzę, że moja jest lepsza- powiedziałam do niej. Gadamy cały czas co rozdawali chociaż miałyśmy być cicho. 

- Możecie pójść do klas z wychowawcami- usłyszałyśmy, wepchnięcie do środka graniczyło z cudem. Poszłyśmy pod salę numer trzy, sala chemiczna to mówi za sobą, że jest najlepsza. Usiadłyśmy w naszej ukochanej  przed ostatniej ławce. Gdzie pani teraz rozdaje książki, już wszystkie równe dostaliśmy. 

- Marysia- słyszę i podeszłam do niej. - Wszystkiego najlepszego, co najważniejsze dużo zdrowia. 

- Dziękuje przyda się- podałam jej słonecznika, którego dostałam wcześniej od jednej z mam.  Wróciłam na miejsce, okazało się tym być Morderstwo w Orian Expres. Książka pewnie fajna, bo nie wątpię, że nie pewnie lektura do następnej klasy.

- Siora to czytała- powiedziała Amela. 

- Ciekawe było?- zapytałam ją. 

- Nie wiem- wzruszyła ramionami- zasnęłam w połowie. 

- Nie przedłużając, życzę wam miłych i radosnych wakacji- powiedziała- krzesła na stoły.

Szybko to zrobiłyśmy wybiegłam z tej szkoły czując się wolna. Przypomniałam sobie o samochodzie wujka. 

- To pożegnanie na teraz, teraz lecę szykować imprezę- powiedziałam do niej i pobiegłam do samochodu. 

- Nara- pomachała mi i sama poszła do samochodu. 

- Wyjechanie zajmie tu dobrą chwilę- mamrocze, jakimś cudem nakręcił i pojechaliśmy do szpitala. 

- Tam pokażesz mi świadectwo, bo teraz niestety prowadzę- dodał patrzy na mnie z dużym uśmiechem. 

I Am Hear| Na Sygnale| Where stories live. Discover now