Wiktor
Po odebraniu młodej mam wezwanie z jej bratem do staruszki z podejrzeniem zawału. Jest z nami jeszcze Zdzisio.
- Dzień dobry Wiktor Banach lekarz ratownictwa medycznego- powiedziałem wchodząc do pacjentki.
- Dzień dobry- odpowiedziała.
- Co się dokładnie stało?- zapytałem ją.
- Poczułam ukłucie w klatce piersiowej, ciasnotę i ten oddech- zaczęła zwalniać oddech.
- Ciśnienie, saturacja, cukier- powiedziałem, nasłuchuje pacjentkę. Nie ma nawet sygnału. Podczas badania, poczułem uderzenie w głowę. Obudziłem się po paru minutach. Widzę, że jesteśmy w jakiejś obskurnej piwnicy.
Wstałem obok mnie jest nowy, ale Zdzicha nie widzę.
- Obudź się nowy- szturcham go- Gabryś.
Nie pomogło za pierwszym razem i powtarzam to.
- Doktorze oni pana uderzyli potem dostałem coś- zaczął wystraszony.
- Już spokojnie nic mi nie jest, a tobie- spojrzałem na jego dłoń.
- Ręka boli- powiedział pokazując na to. Zacząłem oglądać, ledwo co widać tu.
- Muszę usztywnić ją czymś- zapaliłem latarkę i mamy torbę. Obwiazałem ją mocno. Użyłem jeszcze szyn. Zapiełem latarkę, bo muszę znaleźć wyjście.
- Niech doktor nie rusza stropu, bo spadnie na nas- zauważył. Sam wolę zająć się tymi drzwiami. Stanąłem przed nimi i uderzyłem raz. Nic nie dało to, dopiero jak parę razy uderzyłem mocno to się otworzyły. Zobaczyłem korytarz, schody prowadzące na powierzchnię.
- Chodź tutaj Gabryś- chwyciłem go za ramię i staram się wyciągnąć. Poczułem drganie pod nogami, nie zdążymy uciec tak szybko na górę. Odrzuciłem go na bok.
- Co pan robi?- zapytał, podniosłem ręce, poczułem dość duży ciężar, potem pełno kurzu zasłoniło mi obraz. Tylko na dobrą chwilę.
- Zdzisu potrzebujemy pomocy- usłyszałem wołanie chłopaka.
- Zajmie im to dobrą chwilę- odparłem trzymając to wszystko.
- Czemu doktor to zrobił?- zapytał się.
- Jedyny sposób, żebyśmy przeżyli- odparłem- chociaż miałem na barkach cięższą rzecz, no praktycznie cały strop
- Zaraz was uwolnimy- słychać za drzwi.
- Jeden ruch i zginiemy- powiedział wystraszony chłopak.
- Ciesz się, że nie mogę cię walnąć- powiedziałem mu, spojrzał na mnie.
- Czy doktorowi zaginęło jakieś dziecko?- nie spodziewałem się tego pytania z jego strony, wiedziało o tym tylko Marysi. Może tak skończą się moje chwile.
- Odłóż ją- powiedziałem w jego kierunku.
- Nie- wyszkoczył z okna, a za nim Banach. W ręku miał już gotowy miecz. Podciął nogi mięśniakowi.
ESTÀS LLEGINT
I Am Hear| Na Sygnale|
FanfictionŻyciem prowadzi fortuna, nigdy nie wiadomo co się stanie. Przekonała się o tym Marysia, dziewczyna miesza z walnięta ciotką i przybranym bratem. Co się stanie jeśli przez przypadek odkryje tajemnice skrywaną przez nich długi czas... Uwaga: Jeśli ci...