4. Bibliowóz, nie dziś

65 4 22
                                    

Pięć miesięcy później

- Ciociu musisz jechać?- zapytałam ją, jedzie właśnie na pielgrzymkę na dwa tygodnie.

- Tak, spokojnie brat jest z tobą- odpowiedziała. Stoimy na parkingu i czekamy aż odjedzie ona autokarem.

- Spokojnie to tylko czternaście dni, bez bibli- pocieszył mnie brat.

- To już damy radę- odpowiedziałam. Ptrzymy jak jadą.

- Dobra to chodź jedziemy do domu- tym razem wziął on swoje auto. Mamy dwudziesty czwarty maja, a festyn szkolny zaczyna się już w sobotę.

- Rozmawiałeś już z szefem o tym, żeby przysłał jedną karetkę?- zapytałam go.

- Jeszcze nie, ale zrobię to spokojnie młoda- zaczął mi rozwalać fryzurę, kiedy on prowadzi.

- Ej bez takich robiłam ją godzinę- odpowiedziałam mu.

- Ja nic nie robię Mal- wjechał przed domem. Jutro do roboty jedzie nim, zamiast rowerem. Weszłam do środka domu. Jak zawsze jest tutaj spokój i cisza. Poszłam zrobić sobie szybką kolacje, bardziej to nie chce mi się jeść. Pozory muszą być robione.

- Siora a zrobisz mi kolacje?- zapytał ubrany w swój ulubiony strój.

- Dobra, tylko nie zajedź się nie chce żebyś mi padł, jak ostatnio- odpowiedziałam.

- Cześć młoda- słyszę, przyda mu się coś zdrowego. No to kanapki na różne rodzaje i czekolada oraz woda z elektrolitami. Nie ma go dobrą chwilę i poszłam sobie nad stawek w lesie. Zauważyłam tam doktora. Obok są siatki z czymś.

- Dzień dobry panie doktorze- przywitałam się z nim no możliwe, że cały las słyszał to.

- Nie wiem czy tak dobry- odpoarł- nie powinnaś być w domu?

- Chciałam się przewietrzyć a tu jest zawsze spokojnie- odpowiedziałam.

- Muszę się z tobą zgodzić- uśmiechnąłam się na ten tekst. Popatrzyłam w bok dokładniej w siatki. Widzę tam pełno alkoholu.

- Nie sądziłam, że osoba taka jak pan pije alkohol- spojrzał na mnie. W odpowiedzi wzruszył ramionami.- Może, a pan chleje tu jak nasi koneserzy procentowych napojów- odpowiedziałam- pan jest tu lekarzem i powinien wiedzieć, że tyle się nie pije bo wątroba siada.

- Jakoś muszę sobie radzić z stratą- odpowiedział.

- Rozumiem, że to bioli ale doktorze nie w ten sposób, w jeden z Najgorszych, ale szanuje pana decyzje- odpowiedziałam- chcociaż zawsze można się ciąć, głodzić się, albo...

- Nie musisz wyliczać tego wszystkiego, nic nie wypiłem po prostu nie wiem co robić a to było najłatwiejsze- odpowiedział, popatrzyłam się z nowu na taflę wody.

- A myśli pan, że ta osoba chciała by wyglądał tak pan?- zapytałam go.

Po dość długiej chwili mi odpowiedział dopiero.

- Nie, obie by nie chciały tego- odpowiedział.

- Proponuje pujście do psychologa i wygadanie się- popatzrył się na mnie- chociaż zrobiłeś już pierwszy krok i porozmawiałeś ze mną.

- Trochę jest lepiej- odpowiedział.

- Ból zostanie tylko trzeba z nim sobie radzić- odparłam, zrobiło się już wyraźnie chłodniej.- Miło było, ale muszę się zwijać.

- Nie pozwolę ci iść samej o tej godzinie- odpowiedział, poszedł mnie odprowadzić, wziął tą siatkę.

- Masz rację nie mogę tyle robić sobie zła- odparł, powiedziałam mu to przed chwilą. Prowadzę go do wyjścia z polany i do mojego domu. U dało nam się dojść.

I Am Hear| Na Sygnale| Where stories live. Discover now