12. Krople żołądkowe

41 1 0
                                    

Dalej to zakończyło się tak, że dostałam w domu opieprz od brata. Którego temperował wujek. Dzisiaj jedziemy po ciocię. Dokładnie to jest właśnie dziewiąta, ma być ona dopiero popołudniu, akurat tym razem siedzę w domu. Brat ma nocną zmianę. 

- Młoda co ogarniamy dzisiaj na obiad- zapytał. 

- Tosty robimy- odpowiedziałam mu. Doktor był tak miły i kupił wszystko co jest potrzebne do przygotowania tego cudownego dania. Kroje akurat pieczarki, brat przy tym wszystkim mi pomaga. Ogólnie zostało ogarnięte i przyszykowane, wszystko co powinno być, czekamy na sygnał o jej przyjeździe. 

- Jedziemy siora- powiedział, ruszyliśmy do jego samochodu i czekamy, aż się ona pojawi. Widzę jak autokar zajeżdża pod kościół. Ludzie wychodzą powoli, luk bagażowy został otwarty. Brat poszedł po walizkę. 

- Gabryś weź jeszcze ta torbę- powiedziała na głos. 

- Dzięki bogu nic ci nie jest kochanie- uściskała mnie całą. 

- Też się cieszę, że cię widzę- powiedziałam ledwo co, bo tak mocno mną ścisnęła. 

- Co ty tutaj masz?- zapytał ciągnąc to wszystko do samochodu, włożył do bagażnika. 

- Tylko parę pamiątek- jeszcze w tej torebce widziałam winka i inne alkohole, jak ona je tam upchała.  Wsiedliśmy do samochodu, jedziemy prosto do tymczasowego domu. Weszłam pierwsza i wszystko wstawiła, uszykowane było wcześniej jako zastawa. 

- Moje ulubione danie- nie tylko ja je kocham jeść. Gotowe brat wyjmuje na wielki  talerz.

- Dzień dobry- usłyszałam głos doktora.

- Dobry, w końcu poznam tego, który zajmował się moimi pociechami- powiedziała ciocia. Wiecie jak fajnie to wszystko wygląda. Po skończonym posiłku poszliśmy na kanapę.

- Mam prezenty- powiedziała  szczęśliwa, zaczęła wyjmować alkohole z walizki.- Proszę bardzo, dla pana się też znalazło coś.

- Nie trzeba było- powiedział, przyjął butelki. Dostałam piękną chustę.

- Do twarzy ci- usłyszałam od doktora.

- Dzięki wuja- odpowiedziałam.

Dwa tygodnie później

Ta powrót do szkoły przed końcem jest piękny w sumie jestem tutaj tylko dlatego, że nie chce mi się siedzieć.

- Powiesz mi dlaczego akurat tutaj musimy siedzieć?- zapytałam ją.

- Bo jest fajnie i po wkurwiamy nauczycieli- odpowiedziała. Ubaw po pachy jest.

- Ta, ile będziemy musiały tak siedzieć i się nudzić?- zapytałam.

- Dzieci wychodzimy na zewnątrz- powiedziała nauczycielka. Oczywiście, że robię poradnik jak nie paść w trzydzieści stopni w cieniu.

- Chodź pochodzimy sobie- powiedziała cała szczęśliwa. Chodzimy bezsensu po całym boisku.

- To chodź tu- przyprowadziła mnie pod drzewa, nagle zawołała nas nauczycielka, na chwilę jakoś dziwnie stanęłam biegnąc. Poczułam ból w kostce, ale pobiegłam dalej. Potem potknęłam się nawet o własne nogi.

- Żyjesz Marysia?- zapytała psia psi.

- Tak- odpowiedziałam jej.

- Idź z nią do pielęgniarki- powiedziała wychowawczyni.

- Dawaj stara zanim ona nas udusi- prowadzi mnie do pielęgniarki, na koniec oparłam się na nią i tak pokuśtykałam do niej.

- Dzień dobry- powiedziałyśmy razem. Weszłyśmy do środka.

I Am Hear| Na Sygnale| Where stories live. Discover now