21. Jak uciec od starego

26 2 3
                                    

Ogólnie to już parę dni minęło, od mojego wyjścia z szpitala. Dzisiaj ma przyjechać ponoć córka doktora. Jestem ciekawa jaka ona jest.  Siedzę akurat w domu. Usłyszałam dzwonek do furtki.

Poszedł wuja ją otworzyć, ja zaś siedzę w środku.

- Cześć tata- usłyszałam.

- Cześć córuś- odpowiedź i weszła do środka.

- Cześć jestem Zosia- podała mi rękę.

- Marysia- odpowiedziałam ściskając ją. Zasiedliśmy do stołu. Strasznie drętwa atmosfera była. Wuja poszedł do pracy.

- Czemu tak się dystansujesz?- zapytała.

- Mam mało zaufania do ludzi, którzy skrzywdzili moją rodzinę- odpowiedziałam jej szczerze.

- Kogo masz na myśli?- zapytała.

- No Gabrysia, bardziej to jak go potraktowałaś to było bardzo słabe- odpowiedziałam jej.

- Nadal jest mi głupio z tego powodu, ale co ja mogę zrobić?- zapytała się mnie.

- Nic, ale ja ci nie ufam.

Dwa dni później

Jakoś udało nam się przełamać lody, nie mam nic przeciwko niej. Chociaż nie miałam zbytnio, po prostu nie lubię jak ktoś krzywdzi moich bliskich.  Poszłam sobie na dół jak się okazało nie zastałam wuja, a Zosię.

- Tata powiedział, że mamy wpaść do bazy- odpowiedziała.

- Okej- odparłam poszłam się przebrać i coś zjeść. Mam ze sobą plecak i legitymację i trochę drobnych. Bo akurat musimy dostać się tam autobusem.

- Tragiczne są polskie drogi- skomentowałam.

- Zgadzam się z tobą- dosłownie roler koster za darmo. Dojechałyśmy tam jakoś w jednym kawałku. Wysiadłyśmy śmiejac się i poszłyśmy do środka. Tam akurat siedział brat.

- Siema siostra- powiedział omijając specjalnie chyba ją. Usiadłam sobie na kanapie bo ponownie zaczyna się siedzenie i nudzenie się tu. Zaczęli się ponownie kłócić.

- Wasza dwójka do mojego gabinetu- polecił im. Zostałam sama no mogę oglądać telewizję, ale lepsze według mnie jest podsłuchiwanie. Poszłam cicho na schody.

- Nawet przy niej musicie się kłócić?- zapytał ich Benio.

- Jak się zachowuje do mnie- zaczyna się.

- Ona traktuje go jak brata, a ty jesteś jej siostrą- odpowiedział im.

- Nie powiedzieliście jej że jesteśmy rodziną?- czekaj co tutaj się odpierdala. Jaką rodziną.

- Wiktor chciał jej powiedzieć- odpowiedział, tyle mi starczyło zeszłam na dół cicho wzięłam swój plecak i wyszłam z bazy. Wcześniej upewniając się, że nie widzieli mnie. Poszłam na przystanek autobusowy, który swoją drogą szybko przyjechał. Wsiadłam do niego po prostu jadę na stara dobrą wieś. 

J: Możesz wyjść?

A: Daj chwilę to się spytam.

Wolę zadzwonić do niej i wybrać się na nasze ulubione miejsce. Polana pośrodku lasu z małym stawem. Zawsze tam uciekałam z bratem i kuzynkami. Chociaż nawet nie wiem, jak mam do nich mówić.

A: Jestem i mogę.

J: Za dziesięć minut bądź pod przystankiem.

Rozłączyłam się, muszę jeszcze zmienić autobus w sumie to dojadę tam. Ale to będzie drugi koniec, więc ładny spacerek do zrobienia będzie. W sumie to jest lepsza opcja, wysiadłam i poszłam pod umówione miejsce. Ta jak zwykle się spóźniła.

I Am Hear| Na Sygnale| Where stories live. Discover now