6. Trening przed festynem.

35 2 2
                                    

Marysia

Ogólnie brat jest od czterech dni w domu. Teraz siedzę na lekcji geografii. Jest już  piątek weekendu początek, cudownie się czuje ten zapach.

- Dzień dobry, mogę wziąć Amela i Milenę?- zapytał Krzysiek, wchodząc do środka.

- Tak- zgodziła się co jest super, zostały nam jedynie dwie godziny lekcyjne. W końcu czuje ten zapach częściowej wolności.

- To spakujcie się i czekam na was- powiedział do naszej dwójki. Szybko to zrobiłyśmy, już pod salą czekał na nas.

- Dostaniecie klucz i możecie ćwiczyć- powiedział podając to nam- ale bez złamań, wejdę pod koniec sprawdzić waszą dwójkę.

- Dobra- powiedziałam do niego. Poszłyśmy się przebrać i otworzyłam  nam salę gimnastyczną.

- Dajesz mordo- mówię jak trafia do kosza.

- Tak to się robi psiapsi- przybiła mi piątkę. Zaczęłam grać z nią, ogrywałam ją jak na razie . Potem oczywiście się to zmieniło, ale co ważne gramy z przerwą.

- Super wam idzie, jak jutro tak zagracie to będzie idealnie- powiedział szczęśliwy z siebie, no nie będzie jak na zawodach. Gdzie nikt nie umiał grać ale przynajmniej mogłam się śmiać.

- Wiadomo nasze duo najlepsze- odpowiedziała Amela poszłyśmy przebrać się i wychodzimy z tego wariatkowa.- Jeszcze jutro i można odpocząć.

- Wiesz, że nie za długo- odpowiedziałam jej. Potem jeszcze długo trzeba chodzić. Oceny mam bardzo dobre, no w końcu będzie czerwony pasek. Wychodzimy w końcu z budynku szkolnego. Przed nią stoi karetka. Po chwili jeden dobrze znany ratownik  podszedł do mnie.

- Co doktor tutaj robi?- zapytałam.

- Umawiałem karetkę na jutro- odpowiedział- Nowy prosił, żebyśmy wzięli cię do bazy, akurat nie mógł cię odebrać.

- A co się stało takiego?- zapytałam go.

- Nie musisz się martwić, na miejscu zobaczysz się z nim- powiedział opierając się o kartkę.

- Okej- obruciłam się do przyjaciółki- do jutra. Nara.

- Cześć- powiedziała, poszła w kierunku samochodu. Wsiadłam do środka, pasy najważniejsze, plecak położyłam pod nogami

- Siema jestem Piotrek- przedstawił się kierowca.

- Marysia- powiedziałam z uśmiechem.

- Nie stój tak tylko jedźmy- słyszę szorstki głos doktora. Ktoś wstał lewą nogą.

- Jedziemy tam już- odpowiedział mu. Odpiełam pasy, wyciągłam plecak spod nóg, jest w nim schowany worek z strojem dostanym od Krzysia. Zostałam zaprowadzona do środka. Tam usiadłam sobie na kanapie.

- Dowiem się co się stało bratu?- zapytałam go.

- Nic wielkiego- odpowiedział z uśmiechem doktor.

- Jestem siora, odebrali cię- zapytał brat jak weszliśmy do środka.

- Nie siedziałbym  tu tylko w domku- odpowiedziałam szczerze.

I Am Hear| Na Sygnale| Where stories live. Discover now