Wiktor
Minęło prawie pół roku od jej śmierci. Boli mnie serce jak cholera, jeszcze powróciła nadzieja co do mojej zaginionej córki. Może w końcu się znajdzie po prawie dwunastu latach zobaczę ją. Poszedłem do karetki czekając za Nowym.
- Z doktorem jadę?- zapytał Nowy.
- Tak, wsiadaj i jedziemy, zanim się spóźnimy- odparłem. Podróż do szkoły Marysi zajęła nam około dziesięciu minut. Wjeżdżając puszczamy bomby, zanim będą korki. Wjechaliśmy na boisko zielone. Spojrzałem na siostrę Nowego, moja córka byłaby w podobnym wieku. Pewnie by podobnie wyglądała.
Po występie na scenie
Zszedłem z tej sceny, zobaczyłem dziewczyny biegnące. Wróciłem do chłopaka pilnującego, czy wszystko jest na miejscu.
- Radzisz sobie Gabryś?- zapytałem jak otacza go tłum ósmoklasistek. Widzę po jego minie, że ma już dość.
- Jeśli macie jakieś pytania do pracy ratowników to zapraszam, jeśli nie to można przejść dalej- tym oto sposobem wygoniłem te smarkóle od nowego. Nienawidzę tego typu kobiet.
- Dzięki- odpowiedział poszedł do środka, słuchając mnie, dotyczące wcześniej wypowiedzi.
- Przejdziemy się na mecz Marychy?- zapytał patrząc na mnie.
- Kto będzie pilnował karetki?- odparłem, jakoś nie chce mi się oglądać.
- Może pan pójdzie, bardzo pana lubi- mogę w sumie lubię ten sport.
- Sam nie wiem- wiem spojrzałem na jego psie oczka, wiem że nie wygram.- Już idę do niej.
- Proszę pana! Proszę pana!- krzyczy chłopiec w moją stronę.
- Karol co się stało?- zapytał Nowy.
- Weź głęboki oddech- po chwili dodałem - wypuść powietrze. Teraz na spokojnie powiedz.
- Marysia leży na boisku skulona, wymiotuje- odpowiedział, nagle poczułem to uczucie jakiego nawet nie miałem, że wróci. Wziąłem torbę i pobiegłem na boisko. Tłum zgromadził się wokół niej. Podbiegłem i ukucnąłem przed nią.
- Hej, hej Marysia słyszysz mnie?- zapytałem ją lekko potrząsając. Zero kontaktu z nią. Próbuję jeszcze raz.
- Co cię boli?- spojrzałem zmartwiony w jej stronę.
- Brzuch i klatka piersiowa- pokazała na nie.
- Amela brała ona coś?- zapytał jej brat.
- Ona, ona...- nie wytrzymam tu. Jeszcze ten pierdolony tłum.
- Uspokój się i powiedz nam- odparłem, podniosłem się, obruciłam w jej stronę i chwyciłem ją za barki- możesz uratować jej życie.
- Piła jedynie wodę z bidonu i zjadłyśmy lody- odpowiedziała, spojrzałem na młodego.
- Miała tam wodę z elektrolitami- odpowiedział, zbiera się co raz większa grupa gapiów.
- Proszę się odsunąć, przeszkadza państwo jedynie- odsuwa ich już policjant.
- Nowy podjedź bliżej karetką, będzie musiała trafić do szpitala- powiedziałem do niego. Jeszcze trzyma on nerwy na wodzy. Przytomna nadal jest, uwagę przykuła jeszcze jej lewa ręka i sine palce. Wyjąłem z torby szynę i usztywniłem je. Zaczęła ona ponownie wymiotować. Podaje jej ponownie elektrolity.
JE LEEST
I Am Hear| Na Sygnale|
FanfictieŻyciem prowadzi fortuna, nigdy nie wiadomo co się stanie. Przekonała się o tym Marysia, dziewczyna miesza z walnięta ciotką i przybranym bratem. Co się stanie jeśli przez przypadek odkryje tajemnice skrywaną przez nich długi czas... Uwaga: Jeśli ci...