8. Ja wiem jak ratować

49 3 2
                                    

Wiktor

Minęło prawie pół roku od jej śmierci. Boli mnie serce jak cholera, jeszcze powróciła nadzieja co do mojej zaginionej córki. Może w końcu się znajdzie po prawie dwunastu latach zobaczę  ją.  Poszedłem do karetki czekając za Nowym. 

- Z doktorem jadę?- zapytał Nowy. 

- Tak, wsiadaj i jedziemy, zanim się spóźnimy- odparłem. Podróż do szkoły Marysi zajęła nam około dziesięciu minut. Wjeżdżając puszczamy bomby, zanim będą korki. Wjechaliśmy na boisko zielone. Spojrzałem na siostrę Nowego, moja córka byłaby w podobnym wieku. Pewnie by podobnie wyglądała.

Po występie na scenie

Zszedłem z tej sceny, zobaczyłem dziewczyny biegnące. Wróciłem do chłopaka pilnującego, czy wszystko jest na miejscu. 

- Radzisz sobie Gabryś?- zapytałem jak otacza go tłum ósmoklasistek. Widzę po jego minie, że ma już dość. 

- Jeśli macie jakieś pytania do pracy ratowników to zapraszam, jeśli nie to można przejść dalej- tym oto sposobem wygoniłem te smarkóle od nowego. Nienawidzę tego typu kobiet.

- Dzięki- odpowiedział poszedł do środka, słuchając mnie, dotyczące wcześniej wypowiedzi.

- Przejdziemy się na mecz Marychy?- zapytał patrząc na mnie. 

- Kto będzie pilnował karetki?- odparłem, jakoś nie chce mi się oglądać.

- Może pan pójdzie, bardzo pana lubi- mogę w sumie lubię ten sport.

- Sam nie wiem- wiem spojrzałem na jego psie oczka, wiem że nie wygram.- Już idę do niej. 

- Proszę pana! Proszę pana!- krzyczy chłopiec w moją stronę. 

- Karol co się stało?- zapytał Nowy.

- Weź głęboki oddech- po chwili dodałem - wypuść powietrze. Teraz na spokojnie powiedz.

- Marysia leży na boisku skulona, wymiotuje- odpowiedział, nagle poczułem to uczucie jakiego nawet nie miałem, że wróci. Wziąłem torbę i pobiegłem na boisko. Tłum zgromadził się wokół niej. Podbiegłem i ukucnąłem przed nią.

- Hej, hej Marysia słyszysz mnie?- zapytałem ją lekko potrząsając.  Zero kontaktu z nią. Próbuję jeszcze raz.

- Co cię boli?- spojrzałem zmartwiony w jej stronę.

- Brzuch i klatka piersiowa- pokazała na nie. 

- Amela brała ona coś?- zapytał jej brat. 

- Ona, ona...- nie wytrzymam tu. Jeszcze ten pierdolony tłum.

- Uspokój się i powiedz nam- odparłem, podniosłem się, obruciłam w jej stronę i chwyciłem ją za barki- możesz uratować jej życie. 

- Piła jedynie wodę z bidonu i zjadłyśmy lody- odpowiedziała, spojrzałem na młodego.

- Miała tam wodę z elektrolitami- odpowiedział, zbiera się co raz większa grupa gapiów. 

- Proszę się odsunąć, przeszkadza państwo jedynie- odsuwa ich już policjant. 

- Nowy podjedź bliżej karetką, będzie musiała trafić do szpitala- powiedziałem do niego. Jeszcze trzyma on nerwy na wodzy.  Przytomna nadal jest, uwagę przykuła jeszcze jej lewa ręka i sine palce. Wyjąłem z torby szynę i usztywniłem je. Zaczęła ona ponownie wymiotować.  Podaje jej ponownie elektrolity. 

I Am Hear| Na Sygnale| Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu