Adam, krzyżyk na łańcuszku i pocałunki

724 47 280
                                    


Gdy budzik się rozdzwonił, Adam tylko złapał za kołdrę i zakrył się nią po sam czubek głowy w nadziei, że to zadziała jak zatyczki do uszu. Nie zadziałało. Ale za to wkurzyło Sebastiana, który w przeciwieństwie do Adama nie lubił się dusić pod pościelą. Ten zrzucił z siebie kołdrę całkiem i wychylił się po telefon, żeby wyłączyć budzik.

– Co masz pierwsze? – zapytał, patrząc na zegarek.

– Biologię...? – wymruczał zaspany Adam.

– Ja fizykę.

Adam wygrzebał się spod kołdry i spojrzał na Sebastiana.

– Zostajemy?

– Yhym – odpowiedział Sebastian. Po tym przysunął się do Adama i przytulił się. – Masz na mnie zły wpływ, zaczynam przez ciebie wagarować... – mruknął.

Adam się naburmuszył.

– Ja cię tu siłą nie trzymam...

– Ale pilnuję łóżka, żeby nikt inny mi z tobą nie spał.

Adam westchnął, ale już nic nie odpowiedział. Zaczął głaskać Sebastiana. Wiedział, że on się z nim tylko droczył. Ostatnio rozmawiali o tym, że odkąd Sebastian nie uciekał od bliskości, gdy ktoś mógł ich zobaczyć, dostawał więcej uwagi, której pragnął, a której brak sprawiał, że był zazdrosny o byle przytulenie Adama z Hubertem czy Alą. Chociaż na Huberta dalej potrafił zerkać podejrzliwie, to przez ten głupi pocałunek...

Mimo że Sebastian nie mówił teraz poważnie, Adam spochmurniał. Wiedział, że rodzice nie wyrzucili Sebastiana z domu i mógł tam w każdej chwili pójść, ale podobno atmosfera była na tyle napięta, że jakoś mu się to nie widziało. Adam zauważył, że Sebastian robił wszystko, żeby unikać domu, chociaż nie powiedział mu o tym wprost – ale nie musiał, wystarczyło, że od jakiegoś czasu większość nocy spędzał u Adama i to na nudnym spaniu, a nie żeby uprawiać dziki seks. Chociaż – Adam wtulił się w niego bardziej – takie zwykłe spanie też było całkiem przyjemne.

Mniej przyjemne było zrywanie się a drugą lekcję, której już nie warto było opuszczać. Adam zgarnął w biegu smoothie, które zrobiła im na śniadanie ciotka Klara, a potem szybkim – szybszym niż rap Eminema – spacerem obaj poszli do szkoły. Oczywiście mogliby wsiąść w autobus, gdyby nie to, że ktoś miał chorobę lokomocyjną, a drugi ktoś nie był na tyle okrutny, żeby go porzucić i pojechać samemu.

– Super, jeszcze muszę przebiec przez całą szkołę – sapnął Adam, gdy wreszcie dotarli na miejsce. Miał niecałe dwie minuty na znalezienie się pod klasą, która była na drugim końcu szkoły. Sebastian, farciarz, miał zajęcia od razu przy wejściu. – To lecę, pa! – powiedział i szybkim krokiem ruszył w przeciwną stronę. Po chwili jednak się odwrócił. – Sebastian! – zawołał, a gdy ten na niego spojrzał, dobiegł do niego i skradł mu całusa na pożegnanie. – To hej.

– Cześć.

– O! Serio dołączyłeś do tego haremu? – Bliźniak zaczepił Sebastiana.

– Mógłbyś może...?! – Adam, który jeszcze nie zdążył się oddalić, odezwał się pierwszy. Niby jego relacja z Hubertem i Alą nie była już tak wielkim problemem dla Sebastiana, ale Adam wciąż obawiał się, że może to być drażliwy temat.

– Ta, a ty? Dalej bawisz się tylko z ręką?

Dobra, czyli to jednak Adam nie umiał podejść do tego z dystansem. Odetchnął, gdy usłyszał odpowiedź Sebastiana. Może naprawdę nie musiał się już przejmować?

– Biegnij już, bo się spóźnisz – wspomniał jeszcze Sebastian, na co Adam, cóż... pobiegł.

I tak się spóźnił, ale nauczycielka chyba miała dobry humor, bo poza kręceniem głową, nic nie zrobiła. Nawet obecność mu wpisała! Co innego Ala, która zaczęła wypytywać, dlaczego nie przyszedł na biologię, a potem nie chciała słuchać o tym, jak spędzał ranek z Sebastianem.

Na szkolnym boiskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz