Adam, splątane sznurówki i pęknięta gumka

1.9K 114 484
                                    


Wraz z ostatnim dniem wakacji skończy się ciepło, do którego przywykłeś w ciągu ostatnich miesięcy oraz bez przerwy towarzysząca mu beztroska. Niby się tego spodziewasz i żeby jakoś temu zapobiec, aby zatrzymać przyjemność, której zdążyłeś posmakować, umawiasz się z przyjaciółmi na randkę po pierwszym dniu lekcji. Specjalnie wcześniej przygotowujesz sobie stylizację, żeby rano nie biegać po całym domu w pośpiechu i nie szukać ubrań, które w miarę by do siebie pasowały. Specjalnie wstajesz na tyle wcześnie, by zdążyć wypić herbatę do śniadania i cały czas modlisz się w duchu, aby było dobrze. Mało tego, że się modlisz – naprawdę wierzysz w to, że będzie dobrze. Wierzysz całym swoim sercem i jesteś niemal przekonany, że nic złego się dzisiaj nie stanie, a najstraszniejszym w ciągu całego dnia będzie nudne przepisywanie przedmiotowych zasad oceniania z tablicy na każdej lekcji. A potem zupełnie znikąd, już na koniec, gdy został do zaliczenia tylko trening, wszystko zaczyna się sypać.

Adam zacisnął usta mocniej, siłując się z supłem, w jaki splątały się jego sznurówki. Świetnie, już wszyscy zdążyli wyjść z szatni, a on nie dość, że nie mógł założyć swoich butów, to musiał jeszcze związać włosy. Sapnął niezadowolony. Jeszcze jedna próba rozwiązania sznurówek, a jak się nie uda, to rzuci to wszystko. Ewentualnie weźmie buty i na boso przebiegnie się na salę, gdzie znajdzie kogoś cierpliwszego, kto mu pomoże.

Odetchnął z ulgą, gdy poczuł, że supeł stał się nieco luźniejszy. Szybko rozplątał go do końca i ucieszony wcisnął buty na nogi. Po tym poderwał się do góry i to chyba było błędem, bo zaraz zakręciło mu się w głowie. Ale to nic, przymknął na chwilę oczy i zaraz poczuł się lepiej. Nie mógł tracić świadomości ani nic takiego, musiał jeszcze związać włosy. Podszedł do lustra, które wisiało w szatni i zsunął swoją gumkę z nadgarstka na palce. Próbował uchwycić wszystkie kosmyki, ale te jak na złość uciekały z jego dłoni, gdy tylko próbował złapać je w kitkę. Dlatego wolał, gdy to ktoś inny go czesał. Zresztą, to stłuczone lustro, w którym aktualnie się przegląda, ani trochę nie ułatwiało mu zadania. Już chyba łatwiej byłoby mu związać swoje włosy na czuja. Dlatego też wrócił się do miejsca, przy którym zostawił rzeczy i zgarnął butelkę z wodą. Poszedł na salę, jednocześnie starając się zrobić sobie kitkę. Prawie mu się udało! Prawie.

Gumka mu pękła, a zaraz miała jeszcze żyłka, bo już słyszał w wyobraźni te nieśmieszne teksty chłopaków z drużyny o tym, że wiadomo, kto jako pierwszy zrobi sobie bombelka. Nie podobała mu się ta wizja. Ani trochę. Pocieszała go jedynie myśl o tym dzisiejszym wypadzie, na jaki umówił się z Hubertem i Alicją. Chociaż i to nie było gwarancją dobrego humoru. Poplątane sznurówki i spóźnienie na pierwszy trening w nowym roku szkolnym skutecznie Adama zdenerwowały.

Wpadł więc na salę z twarzą wykrzywioną w niezadowoleniu. Z tą swoją burzą złotych loków odbijających się od ramion i brakiem ochoty na słuchanie jakichkolwiek uwag kierowanych w jego stronę. Rzucił wodę gdzieś na bok, blisko trybun i dołączył do chłopaków, którzy robili już trzecie okrążenie wokół boiska.

– Rosół, dodatkowe pięć okrążeń! – ryknął trener Dębicki, gdy tylko zobaczył Adama. – Piętnaście! – podsumował, a potem, jakby nie mógł się już uciszyć, dodał: – I ostatni raz widzę cię w takich włosach! Jeszcze raz mi tak przyjdziesz, to sam się przejdę po nożyczki!

Adam wywrócił oczami. Zaraz usłyszał, że ma do przebiegnięcia kolejne pięć okrążeń. W odpowiedzi tylko zacisnął pięści, wolał się nie odzywać, bo do jutra by nie wyszedł.

Starał się unormować oddech. Męczył się z każdym okrążeniem coraz bardziej, jednak próbował nie zwracać na to uwagi. Skupił wzrok na podłodze i liczył swoje kroki, co trzy robiąc głębszy wdech, co cztery wydech. Przymknął na moment oczy, pozwalając sobie na odetchnięcie. Słyszał, jak chłopacy za nim dyszeli już ciężko, niektórzy zaczynali się rozpraszać i pytać między sobą, ile okrążeń jeszcze zostało. Marcin najwidoczniej też już stracił cierpliwość i znudził się, dlatego przyspieszył trochę i dogonił Adama, a potem trzepnął go w plecy, żeby zwrócić na siebie uwagę. Ten spojrzał na niego, mrużąc wrogo oczy.

Na szkolnym boiskuWhere stories live. Discover now