Adam, irytujący typ i kolejna pęknięta gumka

722 75 359
                                    


Adam westchnął i oparł swoją brodę o blat. Początkowo wodził wzrokiem za krzątającą się po kuchni ciocią Klarą, jednak w tym momencie czuł się zbyt zmęczony, żeby dalej ją obserwować. Przymknął na chwilę oczy. Miał wrażenie, że wszystkie jego siły rozproszyły się, gdy tylko uciekł z szatni, zostawiając Sebastiana samego. Cóż, może to rozmowa z nim tak go wykończyła i jedynie dopóki byli obok siebie, Adam czuł potrzebę udawania, że wcale nie umiera z wycieńczenia. Bo w końcu Sebastian nie umierał, a on nie mógł mu pokazać, że był gorszy. Nie był. Po prostu nie wyrabiał, bo Sebastian bawił się nim i próbował wciągnąć w jakąś chorą, psychologiczną gierkę, a on nigdy nie odnajdywał się w takich potyczkach. Jak by miał, skoro na jego twarzy malowała się każda jego emocja, podczas gdy Sebastian musiał wymuszać nawet uśmiech? To nie tak, że Adam zawsze był potulny jak baranek. Potrafił ripostować, ale to głównie wtedy, gdy nie nosiły go emocje – jego rozum zawsze był bardziej pyskaty od serca.

– Skarbie, masz jeszcze chwilę, zanim skończę. Skocz pod prysznic, dobrze?

Adam otworzył oczy i spojrzał na ciocię. Ostatkiem sił zmarszczył brwi i opuścił kąciki ust w niezadowoleniu. Coś tam jeszcze udało mu się mruknąć, ale to tyle. Położył się policzkiem na blacie.

Nie potrafił się podnieść. Mógłby zasnąć tu i teraz, nawet nie przeszkadzało mu to obrzydliwe uczucie ubrań klejących się do spoconego po treningu ciała. Tego jak śmierdział, także nie czuł. Inaczej chyba nie potrafiłby tak zignorować prośby ciotki, a wcześniej jeszcze spaliłby się ze wstydu. Zje i wtedy pójdzie się umyć, taki był plan. Zrobi to na spokojnie, poczeka, aż włosy mu wyschną, a potem się prześpi i będzie jak nowy. Przynajmniej przez krótką chwilę, nim znów pójdzie do szkoły, gdzie odruchowo będzie szukać Sebastiana wzrokiem na korytarzach.

Westchnął. Sam siebie wykańczał. Im więcej uwagi poświęcał Sebastianowi, tym gorzej się czuł. Nikt mu przecież nie każe z nim rozmawiać w szkole. Właściwie to nie było nawet mowy o żadnym kontakcie, chodzili do innych klas i Sebastian musiałby się specjalnie pofatygować, żeby wejść z Adamem w jakąś interakcję. Zrobił to raz na początku roku szkolnego i już wtedy Adam wyraźnie – no, z małą pomocą Marcina, który wpadł na nich w idealnym momencie – pokazał mu, że nie chce mieć z nim niczego wspólnego. Jedynie na treningach musieli współpracować, żeby nie było powtórki z rozrywki jak podczas tego nieszczęsnego pierwszego meczu. Adam nie powinien uciekać od Sebastiana na siłę, zwłaszcza że ten wcale go nie gonił, przecież to nie przyniesie żadnych dobrych skutków. Zresztą, czy to nie o tym ostatnio mówił Hubert? Że Adam powinien chcieć grać z Sebastianem? A zaprzestanie niechcenia chyba powinno być pierwszym krokiem, nie? Żeby najpierw wejść na bardziej... neutralny teren.

Gdyby tylko to faktycznie mogło być takie proste. Nie było i Adam sądził, że najpewniej nie będzie. Nie pamiętał, kiedy Sebastian był mu obojętny. Jakoś tak... od początku mu się podobał. Najpierw zauroczył go tą swoją przystojną buźką, potem zaimponował opanowaniem i nim Adam się spostrzegł, złamał mu serce i zostawił z palącą nienawiścią. Czy teraz w ogóle była szansa na to, żeby Adam przestał darzyć Sebastiana jakimikolwiek uczuciami?

Jęknął niezadowolony, jeszcze bardziej dociskając swój policzek do blatu. Przygniatała go beznadziejność sytuacji, w jakiej się znalazł. Na cholerę Sebastian w ogóle się pojawił? Skoro się przeprowadzili, to zmiana szkoły była raczej oczywista i tego Adam nie podważał, ale żeby właśnie tutaj? Niby rozumiał, w końcu sam chciał się tu uczyć, bo rzeczywiście mówiono dużo dobrego o tej szkole, ale jeśli byłby na miejscu Sebastiana, to wybrałby sobie jakieś inne liceum, żeby nie musieć tkwić w jednej drużynie ze swoim byłym i... No tak, Sebastian nie był jak on. Nawet nie przejął się tym, że Adam też się tu uczył, że teraz będą skazani na swoją obecność dzień w dzień przez kolejne parę lat.

Na szkolnym boiskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz